Artykuły

Sekrety pokoju nauczycielskiego

Kto oczekuje od współczesnej dramaturgii najprostszej aktualizacji problemów - bardzo - często się zawodzi. Tak zwana codzienność, dawno już zaakceptowana przez literaturę, na scenie przyjmuje się z trudem. Nawet najlepsze sztuki, zabierające głos w dyskusji nad rzeczywistością z pozycji komentarza faktów i postaw, prędko się starzeją. Który z teatrów podjąłby się bez obawy zupełnego fiaska, wystawienia chociażby "Ostrego dyżuru" Jerzego Lutowskiego? Dramatu budzącego onegdaj gorące polemiki, zaangażowanego w najtrudniejsze problemy moralne lat pięćdziesiątych... A przecież niewiele było równie udanych sztuk, które nie zlękły się realiów codzienności. Minął jednak czas i zarówno te udane, jak i nieudane, poszły w zapomnienie. Zawarte w nich obserwacje straciły społeczny kontekst. Zachwiana zostały proporcje między aktualnością a uniwersalnością dzieła.

Zdarza się jednak, że sztuka o ambicjach skromnych, wymierzona przeciw grzechom teraźniejszości, zyskuje rangę uogólnienia, sprawdza się jeszcze długo po swojej premierze. Powód? Problemy które zostały w niej poruszone nie zestarzały się, sytuacje sceniczne zdają się doskonale odpowiadać rzeczywistości. Mimo, iż od premiery minęło lat kilkanaście.

Mówię w tym wypadku o przykładzie konkretnym. O "Egzaminie" Jana Pawła Gawlika, którego premierę przygotował Teatr Polski w Szczecinie.

Fabuła dramatu jest prosta, i choć ma nas do ostatniej sceny trzymać w napięciu, służy w gruncie rzeczy tylko jako pretekst do toczącej się przez oba akty dyskusji. Dyskusji o współczesnej moralności, o wartości prawdy, o nadużywaniu autorytetów i ideologii...

Pokój nauczycielski w prowincjonalnej szkole. Właśnie odbywa się rada pedagogiczna. W smętnej atmosferze obojętności, pośród głosów zawodowej rutyny, decyduje się o losach uczniów klasy maturalnej. Nawet prywatne sympatie i antypatie schodzą na drugi plan, chodzi tylko o to, by jak najprędzej wywiązać się z obowiązku. Ale nadzieje na prędkie załatwienie formalności rozwieją się gdy jedna z nauczycielek, Chlebowska (Ewa Wrońska), nie zaakceptowana jeszcze w pełni przez środowisko, "nowa", i niezbyt lubiana, odważy się na samodzielną, brzemienną w konsekwencje decyzję. Postawi ocenę niedostateczną uczennicy, która jest córką miejscowego I sekretarza. Ocena niedostateczna równa się, oczywiście, niedopuszczeniu do matury, ale Mariola, dziewczyna próżna, pełna tupetu i zupełnie pozbawiona wiadomości, zasługuje na nią całkowicie.

Jednakże te podstawowe wydawałoby się krytyria nie wystarczą osłupionemu i zgorszonemu gronu pedagogów... Rzecznikiem nacisku na zmianę decyzji młodej nauczycielki będzie przede wszystkim Dyrektor Mazur (Mirosław Gruszczyński), nie wahający się przed użyciem każdego argumentu, byle tylko nie narazić się wszechmocnym siłom uosabianym w jego mniemaniu przez I sekretarza miejscowego komitetu partii, towarzyszą Malawskiego (Marian Nosek). Chlebowska będzie więc przez swego zwierzchnika naprzemian zastraszała i kokietowana racjami ogółu, przekonywana beznadziejnością oporu i terroryzowana wyrzuceniem z pracy.

Nauczyciele uważający początkowo, że jej postawa jest kaprysem zabierającym tylko czas i wymyślonym w nadziei na oklaski, powoli uświadamiają sobie prawdziwe znaczenie powstałego konfliktu. To już nie jest spór o prywatne racje, ale walka o najcenniejsze społecznie wartości, o ideały, Gawlik nie waha się podkreślić tego faktu grubszą kreską (chyba ze szkodą dla dramatu) bohaterowie jego sztuki głośno mówią o Prawdzie, Godności, Oportunizmie. Ale mówiąc uśmiechają się z pewnym niedowierzaniem. Nie potrafią, może nie chcą się zgodzić na taką absolutyzację zwykłych, w ich mniemaniu, spraw. Pronią się więc, pomniejszając wagę problemu, drwiąc z heroizmu, który jest wkładaniem palca między drzwi. I tylko w rozmowach na osobności, nie słyszani przez innych, próbują się usprawiedliwić, a nawet przekazać Chlebowskiej własny szacunek wobec jej postawy. Szacunek cichy i pełen wyrozumienia dla młodzieńczej pasji. Czynią tak zresztą z rozmaitych względów: jedni dlatego, że Chlebowska imponuje im naprawdę, inni dlatego, że spodziewają się w ten sposób odwieść ją od pochopnej decyzji.

Lecz młoda polonistka, jakby dojrzewając w trakcie tych wszystkich wydarzeń, coraz świadomiej kierować będzie swoją walką z oportunizmem ogółu. Postawiona w sytuacjach krańcowych, powoli dojdzie do wniosku, że wycofywać się już nie wolno, że nie wolno wybierać pozornego spokoju sumienia po przegranej, ale uczciwie stoczonej walce. I wszystko to, co teraz nastąpi, będzie z jej strony próbą udowodnienia sobie i innym, że w życiu liczy się coś więcej niż psychiczny komfort i "święty spokój". Coś więcej niż barwy ochronne i umiejętność dostosowywania się do otoczenia.

Gdyby Gawlik zrezygnował ze zbyt jednoznacznego finału, gdyby umiejętniej wyważył rację antagonistów, sztuka byłaby z pewnością ciekawsza. Nie wiem jednak czy zadowoliłaby, złaknionego odpowiedzi na postawione w niej pytania, odbiorcę. Więc wszystko układa się w tym dramacie tak, by karty zostały rozdane do końca, by okazało się w czyim ręku jest najwięcej atutów. Malawski, będący początkowo tylko katalizatorem, wywołującym wśród nauczycieli określone reakcje - nagle ukazuje się nam jako konkretna osoba. I łatwo już zorientować się, że imię partii, którą reprezentuje, nie po raz pierwszy posłużyło jako straszak.

Wszyscy ci, którzy drżąc o własny spokój przekonywali Chlebowską że nie ma racji, w ostateczności stanęli po jej stronie. Krąg się zamknął, w pustym pokoju nauczycielskim pozostał tylko Dyrektor Mazur, pozbawiony argumentów i opuszczony nawet przez swoich najzagorzalszych sprzymierzeńców. Ale czy Mazur był rzeczywiście tym jedynym grzesznym? Nie, Gawlik uczynił go tylko dyrygentem w zgodnym chórze głosów. Nie zrzucono więc winy na negatywnych bohaterów, powodów zła kazano nam szukać w sobie samych, we własnych uprzedzeniach i lękach, we własnej skłonności do oportunizmu...

Przedstawienie szczecińskie było próbą wydobycia na plan pierwszy właśnie tej gorzkiej analizy naszych codziennych zachowań. I sądzę, że owa próba wypadła udanie. Mimo, iż nie obeszło się bez potknięć, obecnych zresztą w samym dramacie. Raziła więc trochę zbyt nachalna charakterystyka niektórych postaci, karykaturalnie przerysowanych i ośmieszonych, co zarówno nie szło w parze z całą koncepcją dramatu postaw, jak i znacznie osłabiało wymowę prowadzonej na scenie dyskusji. Mówię ta przede wszystkim o Naczelniku (Piotr Chudziński), którego farsowa sylwetka przywędrowała chyba do "Egzaminu" z innej sztuki.

Problematyczna była też koncepcja otoczenia Chlebowskiej światem ludzi małych, pozbawionych jakichkolwiek aspiracji moralnych. Zdaję sobie sprawę, że stanowił on w tym wypadku nieomal wymarzoną scenerię do wyeksponowania postawy odważnej nauczycielki, ale o ile mocniej zabrzmiałaby ostateczna diagnoza, gdyby opozycjonistami Chlebowskiej okazali się ludzie z większą "klasą" niż jej bezwartościowi koledzy. Także Malawski, w zamierzaniu postać obnażająca absurdalność lęków przed wszechpotężną Władzą, nie stał się w szczecińskim przedstawieniu, partnerem Chlebowskiej, gubiąc tę szansę w działaniu pozbawionym konsekwencji, w postawie nadmiernie miękkiej, i jakby lękliwej. A nie było to chyba zamierzeniem reżysera "Egzaminu" Wandy Laskowskiej, która kładąc nacisk na padające ze sceny kwestie przedstawiła publiczności spektakl zwarty, w miarę dynamiczny i co najważniejsze, atrakcyjny.

Ze sporą, pomocą przyszli jej w tym względzie aktorzy. Bo mimo, iż większość postaci skonstruowana była przez Gawlika z ubogiego materiału psychologicznego, to na scenie Teatru Polskiego mamy możność obserwowania sporego; bogactwa typów i charakterów. Szczególnie barwnie wypadły niektóre role drugiego planu, jak choćby prof. Lawenda - Jana Ibla, czy prof. Zemanowa - Marii Bakki.

"Egzamin" nie jest dziełem wybitnym. Jak każdy dramat zbliżający się do publicystyki prześlizguje się przez wiele mielizn i uproszczeń, ma też fragmenty zwyczajnie przegadane. Ale przecież nie sposób mu odmówić jednego - rozmachu z jakim ze sztuki odsłaniającej sekrety pokoju nauczycielskiego na prowincji, stał się sztuką o wciąż aktualnych problemach społecznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji