Artykuły

Teatr. Udana czytanka

To była powieść roku 1948. Przypomina o tym program teatralny, reprodukujący komunikat jury redakcji "Odrodzenia" oraz ówczesne sądy krytyki. Mowa o powieści Jerzego, Andrzejewskiego "Popiół i diament", która wszedłszy do kanonu lektur, przeniesiona na ekran, po latach poczęła robić także karierę sceniczną.

Mimo że temperatura konfliktów, sporów straciła z czasem na ostrości rysunku - powieść Andrzejewskiego pozostała zapisem dramatu narodzin Ludowej Rzeczypospolitej. Stąd trafny wydaje się zamysł przedstawienia scenicznej wersji tej powieści w roku 40-lecia.

Nowa adaptacja Andrzeja Marii Marczewskiego przystaje bodaj najbliżej do zawartości dzieła Andrzejewskiego ze znanych mi wersji scenicznych tej powieści. Marczewski równoprawnie potraktował główne wątki powieściowe, skupiając się nie tyle na postaci Maćka Chełmickiego, co na reprezentantach różnych warstw i grup społecznych. Zaowocowało to przeglądem i konfrontacją postaw: od ideowości do cynizmu i cwaniactwa. Warunki sceniczne Teatru Rozmaitości nie były sojusznikiem Marczewskiego, który posiłkował się systemem pomostów, schodów, aby zapewnić symultaniczność widowiska. Nie zawsze jednak udało mu się pokonać opór materii - i przedstawienie traciło na tempie. Niemniej powstała udana czytanka historyczna, swoisty bryk lektury szkolnej.

Czy była szansa na coś więcej? Uważna lektura powieści uświadamia, że nie brak w niej anachronizmów, ujęć schematycznych, powierzchownych. Nie jest to żadne odkrycie - powieść była oceniana kontrowersyjnie, a sam autor nie miał o niej po latach najwyższego mniemania. Nie umniejsza to faktu, że pozostała świadectwem, spisywanym na gorąco, konfliktów, wahań i tragicznych wyborów. To jej atut. Marczewski tę właśnie tonację utworu chciał wydobyć, podkreślając swoistym naddaniem poetyckim (śpiewane motto z Norwida, sugestywna muzyka Tadeusza Woźniaka) nie zawsze jednak zyskując zrozumienie wśród wykonawców.

Są jednak w tym spektaklu role, które będzie się pamiętać. Przede wszystkim sędzia Kossecki Józefa Fryźlewicza - postać ukazana niemal demonicznie, z pogardą dla siebie, a zarazem uporczywym poszukiwaniem samousprawiedliwienia. Dojrzale poprowadził postać Andrzeja Kosseckiego - Andrzej Ferenc, ujawniając rozdroże moralne i tragiczny los, jaki stał się jego udziałem. Brawurowo interpretował rolę dziennikarzyny Pieniążka - Edward Wichura, a partnerował mu jako Drewnowski - Michał Breitenwald. Jest to udany debiut warszawski młodego aktora, wyróżnionego niedawno na festiwalu w Toruniu za rolę Błazna w "Wieczorze trzech króli" Szekspira. Ról ciekawych było w tym spektaklu więcej (choćby Krystyna - Małgorzaty Ząbkowskiej), ale zawiodły postacie wiodące: Szczuka (Aleksander Błaszczyk) i Maciek (Wojciech Osełko). Widz opuszcza teatr z poczuciem niedosytu.

JERZY ANDRZEJEWSKI "Popiół i diament", adaptacja, inscenizacja i reżyseria - Andrzej Maria Marczewski, Teatr Rozmaitości, spektakl 5 października br.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji