Artykuły

Leszno. Premiera z Wrzesińską i Damięckim

Już w czwartek w Teatrze Centrum Kultury i Sztuki w Lesznie premiera "Ronda " Błażeja Baraniaka. W wywiadzie dla Radia Merkury i gazety "ABC" aktorzy Barbara Wrzesińska i Maciej Damięcki opowiadają o spektaklu, klimacie małego teatru i o tym, jak trafili do Leszna.

O czym będzie ten spektakl?

Barbara Wrzesińska: - Przede wszystkim o człowieku. Może to temat mało oryginalny. Za to spojrzenie i ujęcie tematu są oryginalne na pewno.

W jakim sensie?

B.W.: - W niemal każdym. Począwszy od techniki przedstawienia. To teatr i kino jednocześnie. Efekty świetlne jak z dyskoteki i wiele innych elementów, o których pewnie reżyser nie życzyłby sobie, żebyśmy na razie mówili. My gramy parę starych aktorów, czyli w pewnym sensie siebie. Dalej nie mówię, bo jestem papla i niechcący się wygadam.

"Rondo" to także opowieść o moralności.

B.W.: - O myleniu wolności z samowolą. To tak jak z małymi dziećmi: komuś, kto do tego nie dorósł, daje się prawo decyzji.

Z Leszna jest autor sztuki, tutaj odbywają się próby, tu wreszcie będzie, premiera. Jak to się stało, że trafiliście do tak mało znanego i niewielkiego ośrodka teatralnego?

B.W.: - Po prostu zadzwoniono do nas z Leszna, a nie na przykład z Katowic. Pierwszą reakcją aktora w takiej sytuacji jest prośba o egzemplarz scenariusza. Ten wydał się interesujący - w czymś takim dotąd nie grałam - a aktora ciągnie do nowości. Póki każdy, następny tekst i rola nas rozwijają, póty jesteśmy aktorami, a nie emerytami odcinającymi kupony od tego, czego się wcześniej nauczyliśmy.

I nie miało znaczenia, że był to telefon z małego miasta bez tradycji teatralnych?

B.W.: - Proszę panów, Warszawa jest duża, a ileż tam można znaleźć paskudnej prowincji w najgorszym tego słowa znaczeniu. To właśnie w mniejszych ośrodkach często spotyka się silniejsze grupy inteligencji, którą interesuje nieco więcej niż "ile pani ma lat i ilu pani miała mężów".

Maciej Damięcki: - Być może nie jestem tym wyśnionym, wymarzonym aktorem, ale pan reżyser zobaczył i w Basi, i we mnie swoich bohaterów. A przyjechałem tu, bo to bardzo ładne miasto i bardzo ładny teatr. Ktoś o to dba, wszystko funkcjonuje, takich perełek - proszę mi wierzyć - jest w Polsce bardzo mało.

Czy jednak nie było obaw, że przyjdzie wam pracować w jakimś obskurnym, prowincjonalnym domu kultury?

B.W.: - Nie, bo grałam już tutaj w spektaklu "Ach, ten Marcel" na podstawie Prousta. Tym razem zadzwonił Darek Taraszkiewicz, młody aktor i reżyser, i przez telefon wyczułam bratnią duszę, dobre fluidy, zaufanie do tego człowieka. Poczułam też, że tu znajdę swój azyl, z dala od krwiożerczych, zaplątanych w dziwne układy krytyków.

Podoba mi się to. Teraz rozmawiamy, zaraz wracamy na próbę, a tam dalej, w miejscu, które jest barem i klubem w nocy, w ciągu dnia odbywa się turniej brydżowy. Oni nie rżną w jakieś karciochy, oni grają w brydża. Ujmuje też uprzejmość ludzi, których spotykamy tu na każdym kroku.

M.D.: - I nie tylko uprzejmość. Cały sztab pracujących tu młodych pasjonatów teatru robi i potrafi dosłownie wszystko. A nawet jak nie potrafią, to chcą się tego nauczyć. Nikt nie pyta za ile, ale bierze się do roboty.

B.W.: - Najlepiej zorganizowany w Warszawie jest, moim zdaniem, teatr Krysi Jandy, w którym pracują prawie sami młodzi ludzie. I ci pasjonaci robią to fantastycznie. Każdy zna swoje miejsce. To samo jest w Lesznie. Uczył mnie tego mój pierwszy dyrektor teatralny we Współczesnym Erwin Axer: "Dla sztuki ważne jest - czy jesteś aktorem, czy reżyserem, czy dźwiękowcem - na którym miejscu stawiasz teatr i pieniądze". Teatr musi być ważniejszy. Wyrzucał nieraz przyzwoicie pracujących ludzi, twierdząc, że nie są ludźmi teatru. Tak jest u Kryśki i - chociaż teatru w Lesznie jeszcze tak dalece nie znam - robi on takie wrażenie. Pracujący tu Ewa, Dawid, Jarek, Przemek nie pytają się czyje to kompetencje, tylko sami biorą się do pracy. Do tego ten opiekuńczy dyrektor i autor sztuki zarazem, który o nas dba, ciągle pyta, czy nie można w czymś pomóc, czegoś ulepszyć.

Dobrze, że powstają takie miejsca?

M.D.: - W Warszawie recenzent potrafi utrącić ciekawe przedsięwzięcie już na wstępie. Od tego wiele zależy. Mój ojciec - też aktor - lubił opowiadać taką anegdotę. Gdy pytano go: "Jak przedstawienie?", odpowiadał: "Całkiem niezłe, ale Damięcki - fantastyczny". Niby żart, ale szło w Polskę i jeden drugiemu przekazywał, jaki to ten Damięcki świetny. W stolicy taka przypadkowa opinia może położyć spektakl, a w Lesznie liczę, że chociażby z ciekawości przyjdzie nas zobaczyć każdy, kto choć trochę interesuje się teatrem.

"Rondo" według scenariusza Błażeja Baraniaka, w reżyserii Dariusza Taraszkiewicza z udziałem Barbary Wrzesińskiej i Macieja Damięckiego - Teatr Centrum Kultury i Sztuki w Lesznie 26, 27, 28 listopada (czwartek, piątek, sobota) godz. 19 - prapremiera polska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji