Artykuły

W realu, czyli na wizji

"Urojenia" w reż. Tomasza Sobczaka na Scenie na Piekarach Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Recenzja Leszka Pułki w Gazecie Wyborczej-Wrocław.

Tomasz Sobczak zaprosił swych widzów do teatralnej dogmy. W 50 minut pokazał "drugą stronę" świata-show. Real, w którym żyją ludzie fałszywi, upozowani, samotni. Świat bezwzględny i policzalny jak rata bankowego kredytu.

W sobotę wieczorem usiedliśmy na twardych krzesłach w magazynie pawilonu handlowego na legnickim osiedlu Piekary. Oklejone kaflami ściany niczym wielkie ekrany powielały zimne światło lamp. Industrialna muzyka skrzeczała z głośników. Przez kilka długich minut - obok naszych oddechów - to był jedyny puls życia w sześcianie chłodu.

Anika i Patryk przykucnęli pod kaloryferem jak ślimaki. Z początku niesłyszalni, budzili się do rozmowy. Flirty. Chichoty. Wreszcie przemówili pełnym głosem. - Chciałabym być jak Pamela Anderson, ale mam za małe cycki - rzuciła Anika. Zawrzało w przestrzeni, której jedynym oswojonym elementem był rozłożony na podłodze materac. Bawiąc się ciałami, słowami, uczuciami, młodzi ludzie zaczęli show. Próbowali wymyślić swoje pięć minut w mediach, które im dadzą sławę i pieniądze. Które ich ustawią na resztę życia.

Zagadywali pustkę tej przestrzeni kolejnymi urojeniami. Bawiąc się jak dzieci. Żonglując telewizyjnymi konwencjami: reality show, talk show. Małpując zachowania bohaterów programów Jerry'ego Springera, Ewy Drzyzgi, widzów multipleksów, szamanów biznesu i bywalców dyskotek. - Mam na imię Anika. Mam raka i wcale się tego nie wstydzę. Za sto złotych możesz mnie dotknąć - mówi bohaterka do widzów.

Sobczak wyreżyserował tekst Pawła Jurka jako wyciszoną tragikomedię. Być może wbrew woli autora, który napisał efektowną parodię "mentalu" młodych odbiorców telewizyjnej rzeczywistości. Oglądaliśmy groteskowe scenki z życia młodych ludzi, którzy śnią o karierze. Reprezentantów pokolenia SMS-ów, którzy bełkocą językiem telewizji, castingu, rozmowy kwalifikacyjnej. Powtarzają skalkowane, banalne wypowiedzi sezonowych herosów tv. - Bo ja się nudzę - to wyrzut dziewczyny pod adresem Patryka.

Patryk chciałby być reżyserem filmowym. Imponują mu czerwone dywany Cannes. Dogma w kinie i w życiu. Moc kamery. - Będziesz moim Spielbergiem, a ja twoim E.T. - przekomarza się Anika. Patryk nie żartuje. Wie, że dzięki mediom ludzie przepoczwarzają się w barwne motyle. Dlatego ciało jest dekoracją, nie wartością. - Wystrzygę ci na cipce bitwę pod Grunwaldem - proponuje Anice Patryk. Słychać śmiech sali. - Będziemy sławni - marzy nieskrępowana dziewczyna.

Żeby z naszego życia zrobili serial - to najważniejsze oznajmienie, które usłyszałem na Piekarach. Bohaterowie "Urojeń" naprawdę chcą żyć na skróty. Aż do chwili, gdy muszą wykupić kamerę z lombardu za pieniądze ze sprzedaży nienarodzonego dziecka. Bez kamery nie potrafią żyć, bez dziecka chyba tak. - Oddamy je - nakłania w finale Anikę Patryk, zimny jak głaz. - Oddamy - z oczu Aniki płynie łza. Wszystko gaśnie. Ktoś zaczyna nieśmiało klaskać.

"Urojenia" Jurka to niebanalny obraz pokolenia ze znakomitą rolą Magdaleny Biegańskiej i przekonującym Tomaszem Sobczakiem. Szkoda, że znów nie we Wrocławiu.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji