Artykuły

Wyczerpać "Hamleta"?

Najnowsza premiera "Hamleta" rozpoczyna się interesująco. Marian Kołodziej znów przynosi chlubą naszej scenografii. Jest zawsze sobą - i za każdym razem nowy. Zanim podniesiono kurtyną, ona właśnie, pełna masek, mieczów, spiętrzeń - pozwala przeczuć niezwykły tok wydarzeń. Można by tu zacytować metaforę Norwida na temat"Balladyny": "rozpruj książkę i przeciągnij po stole, pionowo karty jej stawiając, a okaże ci się gajów zielonych i chat, i baszt połamanych perspektywa...".

Rytm reżyserski nadany przez Janusza Warmińskiego, jest szybki, zwarty, elektryzujący. Przypomina najlepsze inscenizacje tego artysty, np. "Zęby podnieść różą" Trzebińskiego. Już pierwsza wymiana zdań informuje o niebezpieczeństwach, które Danii grożą i o niezwykłym pojawieniu się Ducha. Cała sprawa między Hamletem a jego Ojcem (którego gra z niepatetyczną siłą Mieczysław Voit) zajmuje niewiele czasu - wszystko zawiera. Od początku rysuje się indywidualność Horacego, jako uosobienia lojalnej przyjaźni. (Tadeusz Borowski).

Sceny dworskie odcinają się od tych, w których dominuje Widmo. Poloniusz (Henryk Machalica) nie daje synowi rad, które przerastają jego umysłowe horyzonty. Jest to w dobrym odczytaniu aktorskim - urzędnik zarozumiały i bez wyobraźni- Solot wydarzeń sprowadza do hipotezy, dotyczącej stosunku królewicza do Ofelii. Gdy panna zwraca podarunki Hamletowi, a ten oddaje ojcu - wymowny sposób potraktowania owej akcji pozwala Machalicy na ujawnienie umysłowości biurokraty.

Jestem wdzięczny reżyserowi, że nie przyjął "koncepcji", gloryfikujących króla Klaudiusza. W scenach początkowych Jerzy Kamas jest pełen spokojnej refleksji. Podczas demaskującego przedstawienia wykazuje intuicje i wrażliwość. W scenie modlitwy - naprawdę cierpi i sam sobą gardzi. Ale pod koniec wraca do bezwzględności. Inscenizatorzy, którzy chcieli odebrać królowi jego cynizm i przyznać rozumowa przewagę nad Hamletem, okazali brak wrażliwości na poezję - całego Szekspira. Odbierając temu pisarzowi etyczne podstawy gniewu. przekreślamy to, co najciekawsze w sprawie Otella i Jagona, Ryszarda III i jego ofiar. Makbeta i partnerów. Klaudiusz zrehabilitowany to "Hamlet" sprowadzony do małych i banalnych rozmiarów. To pomysł dla pomysłu wszystko zubożający. Miałki! Świadomość wyrządzanej krzywdy, w "Miarce za miarkę" - bez porównania jest prawdziwsza, niż powszechne wybielanie.

Inna jest sprawa Gertudy. Aleksandra Śląska gra królowa bez uśmiechu. Jest niespokojna od pierwszej chwili, zmysłowa i kobieca, ale i macierzyńska. Rozdarta, choć nie żałuje niczego.

Anna Chitro z godnością paruje jako Ofelia obelgi Hamleta. Ale trudno uwierzyć w jej miłość. Scena szaleństwa, niegdyś popisowa dla młodych aktorek, stanowi dzisiaj obciążenie, z którym ani wykonawczynie, ani widzowie nie dają sobie rady.

Niejasną się też staje sprawa samego Hamleta. Ostatnim chyba przedstawicielem wyższych racji królewicza był na naszych scenach Herdegen, idący śladami słynnej roli Adwentowicza. Jeśli Hamlet ma się przeciwstawiać dworowi - musi o coś innego walczyć. Bardzo utalentowany Jerzy Kryszak drwi z przeciwników, może najciekawiej ujmuje sceną gry na flecie. Rola jest piekielnie trudna, gdy zechcemy wyjaśnić tak dzikie odruchy Hamleta (przecież czytelnika "Prób" Montaigne'a i sceptyka), jak zamordowanie Poloniusza, wysłanie na śmierć dawnych kolegów uniwersyteckich, kpimy z Laertesa (któremu zabił ojca). Może najłatwiej wyjaśnić stosunek do Ofelii: dręczenie jej wynika z masochistycznej samoudręki. Monolog "Być albo nie być", mówi Kryszak inteligentnie, zmagając się z pokusą nicości. Ale zabrakło tej roli jakiejś nadrzędnej idei, która by tłumaczyła postępowanie królewicza, pełne pozornych sprzeczności.

Inscenizator chciał zapewne ogarnąć całe dzieło, nie opuścić niczego. Mocno zarysowują się epizody z aktorami, ich duchowa siła, wyrażona tyradami Aktora-króla (Jan Świderski) i słowami aktorki-królowej (Zofia Kucówna).

Pod koniec bardzo wyraziście brzmi gorzki humor grabarzy (Lech Ordon i Tadeusz Chudecki), ich aforyzmy i paradoksy.

Czy można jednak "wyczerpać" całego Hamleta? Chyba, trzeba, z konieczności, dokonać selekcji. Jak to muszą robić, ciężkim sercem, inscenizatorzy, "Dziadów".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji