Artykuły

Wielki i mały świat

Gdy w dniu premiery "Czwartej siostry" pod Teatrem Powszechnym pojawiła się policja, wiadomo było, że na widowni znajdą się VIP-y, a wrażenia ze spektaklu zastąpią anegdoty i plotki towarzyskie. Tak to już bowiem jest, że każda prapremiera sztuki Janusza Głowackiego staje się wydarzeniem nie tylko artystycznym. To bodaj jedyny z naszych dramaturgów, który podbił nowojorskie sceny i zaistniał za oceanem, jako obiecujący "młody gniewny". A tymczasem Janusz Głowacki nie jest ani tak młody, ani gniewny, a proponowany przez niego obraz świata nie stanowi, jak to dawniej bywało, kolejnej prowokacji. Odwrotnie: dramaturg próbuje od jakiegoś czasu zastanawiać się nad kondycją współczesnego człowieka całkiem serio, a jego przemyślenia są coraz bardziej gorzkie i dojrzałe. Cały sztafaż w jaki oprawiono wieczór premierowy stał się niespodziewanie nie tylko okazją do zanurzenia się w tej bardziej ekskluzywnej Europie, ale i znakomitym kontrastem między wystrojoną publicznością a mizerią pokazanej na scenie rzeczywistości. Przy czym ta mizeria dotyczy moralności, egzystencji i stanu świadomości. W "Trzech siostrach" Czechowa, do których Głowacki nawiązuje nie tylko tytułem swojej sztuki, chodziło o sprawy fundamentalne. Trzy uwięzione na prowincji kobiety tęsknią do świata wartości, którego wokół siebie nie są w stanie dostrzec. Ten świat symbolizuje w ich pojęciu Moskwa, ze swoim oddechem, swoimi możliwościami, z całym rogiem obfitości, w który wystarczy zanurzyć ręce. Współczesne siostry mieszkają już w Moskwie, ale Moskwa po pierestrojce to chaos wartości i karykatura marzeń. Wymarzona wolność stała się drogą donikąd.

Sztuka Głowackiego daleka jest od mentorstwa, przeciwnie, dużo łatwiej w niej o efektowną drwinę, typową dla "wczesnego Głowackiego prześmiewania". Nie wszystko jednak daje się prześmiać. Wyłania się z tego obrazu świat bezmyślnego okrucieństwa. Mafia zastąpiła komunistyczny reżim. Tak skutecznie, że nikt nawet nie próbuje się jej bossom przeciwstawić. Odwrotnie: cichym pragnieniem jest przeniknąć w jej struktury. Odwieczne marzenia sióstr o miłości można spełnić w ramionach przestępców, karierowiczów lub oszustów. Innych mężczyzn po prostu nie ma: Boga zastąpił dolar i pistolet. Kto ma jedno i drugie, ten ma wszystko. "Nudny" świat Czechowa istnieje już tylko na starych dagerotypach.

Karuzela spełnianych marzeń to równia pochyła, widzowi pozostaje więc razem z Wierą, Katią i Tanią śmiać się i płakać. Bohaterowie ich bajki, reżyser, polityk, artysta nie przyniosą tym wspaniałym dziewczynom ani łutu szczęścia.

Nie zdradzę natomiast, kim jest owa tytułowa czwarta siostra, bo odebrałabym Państwu całą przyjemność zaskoczenia. Z VIP-ami czy bez, do Powszechnego wybrać się warto. Choćby po to, by zobaczyć rewelacyjną rolę Edyty Olszówki, podumać nad meandrami natury Wiery, w oryginalnej interpretacji Katarzyny Herman, przyjrzeć się, jak wbrew własnym warunkom gra uzależniona od miłości i alkoholu utalentowana Anna Moskal. Gdyby reżyser spektaklu, Władysław Kowalski nie obsadził w roli Generała aktora... Władysława Kowalskiego, byłaby to dla wielbicieli jego artystycznej osobowości strata niepowetowana. Ale podobno wymógł to sam autor!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji