W garderobie
Obecna inscenizacja "Hamleta" zaprezentowana w Warszawie przez zespół krakowskiego Starego Teatru w ramach Teatru Rzeczypospolitej, jest już czwartym zmierzeniem się Andrzeja Wajdy z arcydramatem Szekspira. Czwartym i oryginalnym. Oryginalnym w sferze koncepcji inscenizacyjnej, a nie z racji powierzenia roli Hamleta kobiecie. Hamlet grany przez kobietę nie stanowi wszak specjalnego novum w dziejach inscenizacji tego dramatu rolę Hamleta grywały przecież aktorki. Rzecz w tym, że Wajda umieścił widownię w garderobie aktorskiej, tam bowiem rozgrywa się akcja "Hamleta".
Scena teatru podzielona jest na dwie części, jedną z nich stanowi właśnie garderoba (toaletka z leżącym nań egzemplarzem sztuki, kanapa, taboret, fotel, no i my, widownia). I to jest pierwszy plan. Pozostała część to tradycyjna scena teatralna wykorzystana tu jako drugi plan (tam gra się to, co jest wyłącznie teatrem w tym przedstawieniu; a więc intrygę polityczną, przemarsz wojsk Fortynbrasa idących na Polskę, pojedynki, występ wędrownej trupy aktorskiej). Nas interesuje miejsce usytuowania Hamleta, a on znajduje się w garderobie, w pobliżu nas, na wyciągnięcie ręki. Obserwujemy z bliska zmagania się człowieka - aktora z rolą. Jest to bowiem rzecz o aktorstwie, o teatrze, o próbie zagrania roli Hamleta, o wielkim wysiłku aktorskim, o lękach, niepokojach, ludzkim cierpieniu. Hamleta gra Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Doskonała znajomość warsztatu aktorskiego i niezależna już od sztuki aktorskiej kobieca intuicja sprawiają, że Hamlet Budzisz-Krzyżanowskiej, nasycony bogactwem różnych odcieni, jest bardzo prawdziwy w swoim bólu ludzkiej niemożności zgłębienia do końca całego skomplikowania i tajemnicy postaci, którą gra.
Najtrudniejsza, najgłębsza i najlepsza rola jaką znamy w teatrze to Hamlet. Zagrać go może tylko najzdolniejszy aktor - powiada Andrzej Wajda. Płeć aktora w obsadzie roli nie ma znaczenia, najważniejszy jest talent, umiejętności warsztatowe, a Teresę Budzisz-Krzyżanowską uważa Wajda za najzdolniejszego dziś aktora w Polsce. Zresztą, postać Hamleta wyposażył Szekspir we wrażliwość bliższą raczej kobiecej strukturze psychicznej niż męskiej. Stąd, zdaniem Wajdy, kobieta ma większe możliwości zbliżyć się do tajemnicy postaci Hamleta, albowiem potrafi zagrać to, czego mężczyzna nie jest w stanie zrealizować w pełni. Sama aktorka, zapytana dlaczego przyjęła tę tak ryzykowną przecież rolę, odpowiada, iż interesuje ją spotkanie z widzami na temat Hamleta, człowieka który z tak ogromną wrażliwością odbiera świat, a także spotkanie na temat miejsca aktora w teatrze i w ogóle w świecie. Ten spektakl - powiada - gram dla siebie.
Przy damskiej obsadzie męskiej roli pewne wątpliwości mogłyby budzić sceny Hamleta z Ofelią, jednakże wszelka dwuznaczność w tej mierze traci rację bytu, albowiem związki między postaciami w tym przedstawieniu istnieją w myśl relacji: aktor - aktor. Takie jest założenie reżysera.
Andrzej Wajda przystępując po raz czwarty do "Hamleta" pragnął dostrzec w nim przede wszystkim to, co można określić żywiołem teatru, odradzaniem się teatru wciąż na nowo. A więc teatr w teatrze. I zgodnie z tym założeniem Hamlet w tym przedstawieniu jest aktorem, który gra postać Hamleta. Spektakl kończy się wejściem do garderoby współcześnie ubranego Fortynbrasa, który za parawanem przebiera się w ten sam kostium Hamleta (tak jak zrobiła to na początku Teresa Budzisz-Krzyżanowska) i rozpoczyna się kolejna próba zmierzenia się aktora z rolą i z samym sobą w tej roli. Taki finał wskazuje, iż przedstawienie nigdy się nie kończy, albowiem zawsze ktoś będzie wchodził na scenę by spróbować zagrać Hamleta i dotrzeć do jego tajemnicy. I to jest właśnie ciągłe odradzanie się teatru.
Dodatkowym walorem tego niezwykłego i mądrego spektaklu - ze scenografią Krystyny Zachwatowicz i muzyką Stanisława Radwana - jest nowy przekład tekstu Szekspira dokonany przez Stanisława Barańczaka na zmówienie reżysera.