Artykuły

Książe Hamlet czyha na tron

O spektaklu "Hamleta" w warszawskim Teatrze Dramatycznym wypowiadano się już powszechnie, że to Szekspir aktorski, że inscenizator usunął się w cień, pozwalając na wybrzmienie słowa, smakowanie poezji. To prawda, ale tym mianem można by określić niemałą liczbę przedstawień. Tymczasem istotna różnica między "Hamletem" z Dramatycznego a bogatą tradycją hamletyczną w polskim teatrze polega na odmiennej - od razu dodajmy, że w pełni uprawnionej - koncepcji głównego bohatera.

Pojęcia takie jak "nastrój hamletyczny ", "hamletyzować'' weszły do języka obiegowego. Stały się one synonimami postawy pełnej niezdecydowania, chwiejności, wątpliwości stojących na przeszkodzie czynu. Polski Hamlet został podszyty Kordianem i problemy Kordianowskie, niewspółmierności między żądzą działania a niemożnością spełnienia stały się własnością słynnej postaci szekspirowskiej. Wynikało to raczej z cech charakterystycznych polskiego romantyzmu, gdy Szekspir został dla Polski odkryty, niźli z litery dzieła Szekspira. Dowiódł tego najnowszy przekład "Hamleta" pióra Macieja Słomczyńskiego, który oparł się ciśnieniu romantycznej tradycji i podjął trud spojrzenia na tragedie Szekspira świeżym okiem. Przekład ten stał się punktem wyjścia dla warszawskiej inscenizacji.

W "Dramatycznym" gra się "Hamleta" prawie w całości. Skreślenia reżyserskie obejmują drugorzędne sytuacje wprowadzające w istotę poszczególnych scen bądź komentarze na tzw. stronie. Może jedynie słynnego dialogu Hamleta z aktorami o sztuce aktorskiej szkoda. Tekst ten bowiem - ostra filipika przeciw przesadzie i niechlujstwu na scenie - w zadziwiający sposób zachował swoją aktualność.

Warszawski Hamlet od razu prezentuje się jako książę sfrustrowany wydłużoną kolejką do tronu. Późniejsza jego zemsta na zdradliwym stryju jest więc powodowana nie tylko motywem synowskiej powinności vendetty, ale w równej mierze staje się orężem wałki politycznej o władzę. Ten Hamlet nie przeżywa tradycyjnych "hamletycznych" pytań "co robić?" Jego pytaniem jest: "jak robić?". Działa precyzyjnie, usypia czujność otoczenia, kontroluje rzekomy błąd i doskonałe się orientuje we wszelkich ruchach przeciwników. A zatem to już nie kryształ działający w imię boskiej sprawiedliwości, ale człowiek owładnięty ideą położenia kresu zawłaszczeniu tronu.

Czy jednak "polska tradycja" nie czyniła Hamleta bliższym narodowym dziejom? Niekoniecznie. Jeśliby poszukiwać punktów interpretacyjnych odniesień - to zaproponowana koncepcja bohatera przywodzi na myśl Konrada Wallenroda. A zatem filiacje romantyczne pozostały, choć innego nabrały kierunku. Już to przyrównanie Hamleta do Wallenroda sygnalizuje, że bynajmniej nie mamy do czynienia z kreacją wyziębioną. Widywaliśmy już Hamletów-intelektualistów, nadwrażliwców, nawet hippisów. Hamlet Piotra Fronczewskiego jest naturą impulsywną, gwałtowną, ale zarazem umiejącą zdobyć się na dystans wobec siebie, wyczuloną na śmieszności świata poddającą się niezbędnej dla osiągnięcia celu samokontroli. W kilku scenach Fronczewski zaprezentował możliwości interpretacyjne, które zapiszą się trwale w dziejach jednej z najwspanialszych postaci teatralnych. Dotyczy to zwłaszcza prowadzonej w atmosferze pozornej oschłości ocierającej się o namiętność rozmowy - rozstania z Ofelią, dramatycznej sceny walki z matką, spotkania z grabarzami i sceny rad grobem Ofelii rozegranej tragicznie oraz słynnego, ściszonego monologu "być albo nie być".

Uzyskał Fronczewski w "Dramatycznym" znakomitych partnerów na czele ze Zbigniewem Zapasiewiczem , który jako Poloniusz wydobył z postaci tego dworskiego statysty maksimum cech humorystycznych, ale i politycznej drapieżności.

Nawet jakby w opozycji do intencji Szekspira Poloniusz urósł do przysłowiowego "ex-machiny", który powoduje zmiany na szachownicy politycznej, a każde jego wejście na scenę stawało się okazja do pogłębienia portretu przebiegłości sąsiadującej z naiwnością.

W ogóle "Hamlet" Holoubka pożeglował bardziej w stronę przemieszania tonów wysokich i niskich, co jak wiadomo było epokowym dokonaniem Szekspira. Zazwyczaj jedynie scena z grabarzami traktowana była jako wtręt komediowy. W "Dramatycznym" tych momentów komicznych, zgoła groteskowych czy choćby ironicznych jest znacznie więcej. Dzięki temu tworzy się zmienna linia emocjonalna i powstaje w rezultacie nie tyle tragedia, ile dramat namiętności i postaw, a strumień prozy życia ogarnia chwile uwzniośleń.

Nie sposób nie wspomnieć wreszcie o wielkiej urody dekoracjach Kazimierza Wiśniaka, oszczędnych, funkcjonalnych i symbolicznie sygnalizujących poszczególne sytuacje, co również zda się nawiązaniem do tradycji Szekspirowskiego teatru "The Globe".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji