Artykuły

"Hamlet" Andrzeja Wajdy

Oglądałam go dwukrotnie. Raz na początku grudnia, w kilka dni po premierze, drugi raz w połowie marca. Za pierwszym razem ten "Hamlet" był dla mnie wielkim przeżyciem. Też w nim było ognia i w jakim napięciu widownia go odbierała! A teraz spektakl nadal świetny, ale magia prysła. Czemu?

I czy w samym teatrze, czy w atmosferze widowni? I tu, i tam? Nie jestem w stanie tego dokładnie wyjaśnić, potrafię jedynie wskazać parę zmian teatralnych, różnice interpretacji tekstu, szczegóły, niewiele więcej. Jak opisać stan ducha publiczności, która teraz przychodzi do teatru?

Zacznijmy od samego Hamleta. Wajda zaskoczył wszystkich: obsadził w roli Hamleta Jerzego Stuhra. Wydawało się, że nic z tego nie będzie. Stuhr kojarzy się nam z hochsztaplerem "Wodzirejem" z filmu Feliksa Falka i z podobnymi cwaniakami. Tymczasem ten Hamlet okazał się znakomity. Ludzki, pełen ciepła, od pierwszej chwili wzbudza zaufanie. Hamlet Stuhra bardzo wyraźnie zmienia się wraz z rozwojem akcji. Początkowa spontaniczność zanika. Staje się skąpy w gestach, rozważny w słowach. Refleksyjność przechodzi w spryt, wrażliwość przeradza się w przebiegłość. Hamlet przeżył szok, ale nie tyle z odkrycia zbrodni, ile z odkrycia, że można być tak fałszywym i dwulicowym, jak Klaudiusz.

"Trzeba zapisać. Zapisać że można

Być uśmiechniętym, ciągle

uśmiechniętym,

I być skończonym łotrem"

(akt 1 scena 5)

Teatr dla Hamleta stał się praktyczną lekcją o środkach działania w życiu. Lekcją manipulowania innymi. Hamlet musiał sam do tego dojść zawiłą intelektualną drogą.

Największe wątpliwości Hamleta polegają tu na wyborze między uczciwością a przewrotnością. Z przewrotności uczynić cnotę tego młodego księcia jakoś nie nauczono. Tego musiał nauczyć się sam. Bo Hamlet w tym przedstawieniu założył sobie bezinteresowny cel: być wiarygodnym. Odkryć prawdę i ogłosić ją światu. Nieważna osobista zemsta, nieistotne zdobycie władzy. Kraj jest chory na kłamstwo, a Hamlet uważa, że bez prawdy nie ma wolności. Nade wszystko nie znosi obłudy i dwulicowości. I walczy z tym stopniowo, przekonując się, że jedyną skuteczną metodą w tej walce jest... obłuda i dwulicowość.

Hamlet nabiera przekonania, że łotrostwo można zwalczyć tylko postępując po łotrowsku. Nikt się tego po nim nie spodziewał. Hamlet Wajdy toczy więc niebezpieczną grę o prawdę, a w tej grze szczególnie nie lubi być sam nabierany. Kłamstwo wobec siebie odczuwa jako zamach na własną wolność. Odtrąca Ofelię z nieoczekiwaną brutalnością, gdy widzi, że bierze ona udział w zasadzce na niego (nieudana zasadzka jest dokładnie zainscenizowana). Za oszustwa Hamlet się mści. W sprawach istotnych, gdzie może, posuwa się do okrucieństwa, w mniej ważnych odpłaca kpiną i złośliwą ironią.

Nauczył się maskować. Czasem jedynie trzepocząca ręka jest oznaką wzburzenia. Trzyma ludzi na dystans, unika nawet czułości matki. Wrażliwość jest cechą ludzi słabych, tłumi więc ją w sobie. Świadectwo prawdy Hamlet uważa za najważniejszą sprawę, ważniejszą od losów duńskiego tronu. O dobro Danii nikt zresztą w tej sztuce specjalnie się nie troszczy. Wiadomo, że

"Jest to ogród pełen chwastów,

a władzę nad nim sprawuje wszystko

co gnije i cuchnie"

Oczywiście osoby na wysokich stanowiskach, takie jak bohaterowie "Hamleta", lubią powoływać się na dobro i honor ojczyzny. Nawet - zakuty w rycerską zbroję Duch walecznego Starego Hamleta odwołuje się do honoru Danii, a przecież przemawiała przez niego jedynie zazdrość o kobietę:

"Nie zezwól łożu królewskiemu Danii

Być legowiskiem kazirodczej żądzy"

(akt 1 scena 5)

Strata moralna dla Danii nie taka znowu wielka. U nas za króla Stasia był większy skandal.

Królowa Gertruda w wykonaniu Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej jest kobietą piękną i niezmiernie szczęśliwą. Jest śmiertelnie zakochana w Klaudiuszu. Jej poprzednie małżeństwo musiało być śmiertelnie nudne. Klaudiusz jest grzeszny, przez co jest fascynujący. Syn natomiast przypomina jej starego Hamleta - ta sama duma, ta sama szlachetność, nie ma w nim nic interesującego. Dopiero gdy ujawni swój spryt, zacznie go podziwiać. Dopiero Teresa Budzisz-Krzyżanowska zagrała królową jednocześnie kobiecą i dziecinną, namiętną i naiwną. Zagrała kobietę bardzo szczęśliwą i słabą, która umie się bronić jedynie czułością. Wypije truciznę, gdy wie, że już wszystko stracone. Królowa Gertruda jest za słaba, żeby przeżyć tragedię.

Klaudiusz najczęściej jest przedstawiony jako złowrogi albo ponury. Od pierwszego wejścia widać na nim piętno zbrodni. A gdyby tak go spróbować pokazać jako promiennego, radosnego mężczyznę?

Dla Klaudiusza w przedstawieniu Wajdy (Jerzy Trela) trudno stracić głowę. Wyniosły, nieco sztywny, ma coś złego w twarzy. Swoją wyniosłością, bezwzględnością w podejmowaniu decyzji, gładką interpretacją każdego świństwa mógłby zafascynować chyba tylko Poloniusza. Jesteśmy przekonani, że Klaudiusz jest przeciwnikiem mądrym i przewidującym. Dobra znajomość ludzi podpowiada mu, że coś się kryje za szaleństwem Hamleta. A mimo to pozwala się zaskoczyć. Sztuka sprawia, że coś w nim pęka. Bo Klaudiusz już miał w sobie tę rysę - strach. Wierząc, że istnieje gdzieś wyższy porządek, naprawdę boi się jednak tylko kary doczesnej. I to Trela zagrał świetnie: dumę człowieka posiadającego władzę nad innymi i zaciętość gracza, gdy chodzi o wielką stawkę.

Jak wygląda to przedstawienie? Niemal klasycznie. Bez wydziwiań, bez zmian (niemal - bo coś jednak jest zmienione w stosunku do tekstu Szekspira, o czym za chwilę), prawie bez skreśleń. Duża scena niemal pusta. Jedyną scenografią gobeliny, proste krzesła tronowe, kilka niezbędnych rekwizytów.

"Przedstawienie Wajdy grane jest z całym szacunkiem dla Szekspira. Ważne jest każde słowo, więc mowa nie przytłumiona gestami, główne postacie są niemal statyczne - drobne gesty rąk, odwrócenie głowy, kilka kroków, nic więcej. Jedynie w momentach wielkiego napięcia ruch gwałtownie eksploduje, nagle nieopanowana reakcja w słowach wywołuje nieopanowaną reakcję ciała. I zanika.

Reżyser wprowadził dwie, dość istotne, korekty Szekspira. Zupełnie dziwacznie wypadł pomysł obsadzenia Ofelii przez Annę Polony. Szaleństwo Ofelii wygląda na sklerotyczny atak, znakomicie zresztą zagrany.

Drugą innowacją to aktorzy wędrownego teatru grani tutaj przez samą królewską trójkę - królową Gertrudę i jej dwóch mężów. Rozcharakteryzowani, uwolnieni od sztywnej dworskiej konwencji, są bardzo naturalni i życzliwie przez Hamleta traktowani.

Spotkanie z aktorami tak przedstawionymi stało się psychodramą dla samego Hamleta. Może w ten sposób będzie mógł się wyleczyć ze skomplikowanych więzów miłości i nienawiści? Z drugiej strony śledzenie, kto kim jest naprawdę, stało się dla Hamleta obsesją. Odkrywa, że jedni nieustannie grają przed drugimi, wszyscy są aktorami i bycie sobą staje się luksusem niemal nieosiągalnym.

Hamlet próbował go i było to zaakcentowane w przedstawieniu z czasów "Solidarności". Stuhr grał tak, że czuło się Hamleta siłę. Czuł się równy królowi, co tam... czuł się dużo wyższy ponad Klaudiusza. Znał swoją wartość, jej miarą była uczciwość. To on prowadził tę grę, pewny siebie, że ją wygra, bo prawda była po jego stronie. Gdy nazwał siebie królem Danii, brzmiała w tych słowach moc.

Przedstawienie, które widziałam w marcu "siadło". Stuhr grał inaczej, zaczął podkreślać aluzje. Niepotrzebnie. Robił pauzy i dobitnie zwracał się w stronę publiczności. Rola straciła przez to spójność. Momentami grał komedię, potem wypowiadał znaczące zdanie, jak np. to:

,,... W tych nikczemnych czasach

Cnota u grzechu błaga przebaczenia,

A nawet kłania się musząc zabiegać

0 pozwolenie aby dobrze czynić"

(akt.3 scena 4)

Nie ma obawy, żeby takie kwestie umknęły, szczególne podkreślenie ich jest zbyteczne. Sztuce przeszkadza, a widzom i tak nie pomoże. Przecież wszystko jest wystarczająco jasne i ostre, bardzo zrozumiałe i przedstawienie Fortynbrasa jako ZOMO-wca trzymającego pałę pod gardłem Horacego to chyba dość prostacki chwyt.

W ogóle ostatnia scena jest najsłabsza. Nie robi wrażenia, a raczej robi wrażenie, jakby prawdziwe zakończenie dopiero miało nadejść.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji