Artykuły

Hanna Skarżanka. Wspomnienie (8 III 1917-8 XI 1992)

Hanka uwielbiała zabawy. Toteż bawiliśmy się, a Hanka śpiewała nam cygańskie romanse. Śpiewała przepięknie z ogromnym uczuciem. Byliśmy młodzi i pełni radości życia, a teatr był naszą pasją - HANNĘ SKARŻANKĘ wspomina Witold Sadowy.

Hankę poznałem w 1949 r., kiedy przyjechała wraz z Leonem Schillerem do Warszawy, do Teatru Polskiego. Piękne warunki zewnętrzne, klasa, wdzięk i urok osobisty połączone z talentem szybko zagwarantowały jej pozycję wybitnej aktorki. Rozpoczęliśmy próby z "Na dnie" Gorkiego. Rola Nastki była jej pierwszą rolą na warszawskiej scenie i przyniosła jej uznanie i wysokie oceny krytyków. Otwarta, sympatyczna, koleżeńska i towarzyska szybko została zaakceptowana zarówno przez kolegów, jak i publiczność.

Po raz drugi spotkaliśmy się w "Don Juanie" Moliera w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego. Próbowaliśmy tę sztukę bez końca. Władze uznały, że Molier jest niebezpieczny. Datę premiery odkładano wielokrotnie. Wreszcie tuż przed urlopem pozwolono nam zagrać 19 przedstawień, a w nowym sezonie zdjęto ją z afisza. Hanka Skarżanka [na zdjęciu] grała Elwirę. Była nie tylko i urzekająco piękna, ale także wspaniała aktorsko. Rolę Don Juana miał zagrał Jan Kreczmar, ale jak wieść niosła, nie palił się do niej. Przejął ją Czesio Wołłejko. Było to przepiękne przedstawienie w urzekającej scenografii Teresy Roszkowskiej ze wspaniałą kreacją Jacka Woszczerowicza w roli Sganarela. Grałem w tym przedstawieniu Piotrka. Nie miałem żadnych scen z Hanką, więc mogłem ją obserwować, gdy wchodziła na scenę.

Podczas tych prób wszyscyśmy się ze sobą bardzo zżyli. Hanka uwielbiała zabawy. Toteż bawiliśmy się, a Hanka śpiewała nam cygańskie romanse. Śpiewała przepięknie z ogromnym uczuciem. Byliśmy młodzi i pełni radości życia, a teatr był naszą pasją.

Potem nasze drogi się rozeszły. Pracowaliśmy w innych teatrach. Czasem spotykaliśmy się w radiu, ale cały czas śledziłem karierę Hanki. W Teatrze Polskim wielki sukces odniosła, grając u boku Aleksandra Zelwerowicza (który ją nie tylko lubił, ale także cenił) Annę w "Grzechu" Stefana Żeromskiego z dopisanym aktem trzecim przez Leona Kruczkowskiego. Poza Teatrem Polskim i Kameralnym grała na scenach teatrów Narodowego, Studio i Ateneum. Z Narodowego pamiętam ją jako Panią Soerensen w "Niemcach" Kruczkowskiego, z Ateneum jako Barbarę Stawrogin w "Biesach" Dostojewskiego, Brunhildę w "Ameryce" Kafki oraz śpiewającą cudownie "Walca katarynkowego" i "Bandurkę" w "Kramie z piosenkami". W Teatrze "Ateneum" świętowała 45-lecie pracy artystycznej. W Teatrze Studio zachwyciła mnie jako Pilar w "Komu bije dzwon" Hemingwaya.

Grała w wielu filmach, występowała w programach telewizyjnych i w Polskim Radiu. Jej piosenki wykonywane na antenie Polskiego Radia i w kabarecie "Szpak" stawały się szlagierami, które nuciła cała Warszawa. Tak było np. z "Szafirową romancą" i "Nie wierzę piosence".

Urodziła się w Mińsku. Od najmłodszych lat interesowała się teatrem. W Wilnie zdawała maturę. W 1937 r. uczęszczała do Studia Dramatycznego Mieczysława Szpakiewicza razem z późniejszymi znanymi aktorami Igorem Śmiałowskim, Zygmuntem Kęstowiczem, Marią Kościałkowską i Bronisławą Frejtażanką. W latach 40. jeszcze przed wkroczeniem Niemców do Wilna debiutowała na scenie rolą Infantki w "Cydzie" Corneille'a w Teatrze Polskim, którego przedstawienia odbywały się w kinie Helios w reżyserii Leopolda Kielanowskiego.

W czasie wojny działała w komórce konspiracyjnej AK na terenie Wilna. Znana pod pseudonimem "Aktorka" albo "Nira" zajmowała się wydawaniem wyroków na zdrajców narodu. W maju 1945 r. po stracie ojca i męża wraz z małą córeczką - dziś aktorką - oraz matką i bratem Edwardem w ramach repatriacji powróciła do kraju. Rozpoczęła występy w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Toruniu, ale na wieść o nowo powstającym teatrze w Olsztynie pojechała tam i zdecydowała, że zostaje. W Olsztynie zagrała Elizę w "Pygmalionie" Shawa, "Damę Kameliową" Dumasa i "Marię Stuart" Słowackiego. W latach 1946-47 związana była z Teatrem Polskim w Poznaniu, a od 1947 r. należała do zespołu Teatru Wojska Polskiego w Łodzi.

Hanka mieszkała w mojej okolicy na Mokotowie. Spotykaliśmy się dość często. Zwłaszcza w okresie stanu wojennego, kiedy to swoje losy związała z "Solidarnością" i kościołem. Poznała księdza Popiełuszkę, organizowała koncerty, występowała w kościołach i w Muzeum Archidiecezjalnym. Angażowała się w pracę społeczną, niosąc pomoc potrzebującym. Była osobą dobrą i wrażliwą.

Nagle zachorowała. Znalazła się w szpitalu, a wieści, które stamtąd dochodziły, były nie najlepsze. 8 listopada 1992 r. odeszła na zawsze. W wypełnionym po brzegi kościele św. Andrzeja Boboli na Rakowieckiej żegnano ją z wielkim żalem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji