Artykuły

Wajda o swoim "Hamlecie"

Andrzej Wajda kończy w Krakowie próby szekspirowskiego "Hamleta", którego premiera - o ile nic nie stanie na przeszkodzie - uświetni dwusetlecie krakowskiej sceny narodowej w dniu 17 października. Zapowiedzią jej było widowisko plenerowe, zrealizowane latem przez Wajdę, na dziedzińcu wawelskim. Ci, co mieli sposobność w nim uczestniczyć, pozostają pod wrażeniem niepowtarzalnej scenerii ale o samym Hamlecie wyrażają się mniej entuzjastycznie.

Na spotkaniu z dziennikarzami w Krakowie Andrzej Wajda podzielił się refleksjami o swej nowej pracy w Starym Teatrze, w którym reżyseruje sporadycznie, ale za to skutecznie. Przypomnijmy, że sukcesem na tej scenie stały się "Biesy" i "Nastazja Filipowna" Dostojewskiego oraz serial sceniczny "Z biegiem lat, z biegiem dni", zrealizowany później przez Wajdę w wersji telewizyjno-filmowej.

- Cała sprawa, z "Hamletem" jak przypomniał Andrzej Wajda, zaczęła się po tragicznej śmierci Konrada Swinarskiego, który, jak wiadomo, nie dokończył "Hamleta" w Starym Teatrze. Sfinalizować próby mogli dwaj reżyserzy - Andrzej Wajda lub Maciej Prus. Ani jeden, ani drugi nie dysponował akurat wolnym czasem. Próby "Hamleta" były wprawdzie zaawansowane ale nie w takim stopniu by można bez zniekształcenia myśli zmarłego reżysera doprowadzić je do końca. Ostatni akt nie został na przykład ruszony i nikt nie orientował się, jak powinien wyglądać. Gdyby wtedy jednak zaraz zabrano się do sfinalizowania dzieła, byłoby ono uratowane. Nastąpił dystans, po którym już drugi raz nie udało się poderwać zespołu do pracy.

Gdy Stary Teatr zaczął się przygotowywać do swego jubileuszu, ówczesny dyrektor J.P. Gawlik zwrócił się do Andrzeja Wajdy z propozycją przygotowania "Wesela", które jednak wymieniono na pozycję ze światowego repertuaru - właśnie "Hamleta". Nie było to pierwsze spotkanie Wajdy z "Hamletem", w roku 1958 bowiem przygotowywał go dla Teatru Wybrzeża.

Ten nowy krakowski "Hamlet" musiał być zupełnie inny a równocześnie w pewnym stopniu nawiązujący do niezrealizowanej legendy Swinarskiego.

Ze spuścizny po Swinarskim zdecydował się Wajda włączyć do swego nowego spektaklu scenografię Skarżyńskich, która była gotowa. Muzykę dla Swinarskiego pisał Stanisław Radwan ale jej nie napisał. Będzie on teraz także autorem oprawy muzycznej w "Hamlecie", w jakim stopniu jednak będzie to ta sama muzyka, odpowiedzieć już niepodobna. Inna jest w "Hamlecie" Wajdy obsada. Miast Radziwiłowicza tytułową rolę grać będzie Jerzy Stuhr. Anna Polony, która w poprzedniej wersji planowana była do roli królowej, nieoczekiwanie teraz zagra Ofelię. Poloniuszem będzie Jerzy Bińczycki, zastąpiony początkowo przez Andrzeja Buszewicza. Królową Gertrudę gra Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Jedyną postacią przeniesioną ze spektaklu Swinarskiego będzie Król Jerzego Treli, podobno nadzwyczajnie zagrany przez tego aktora.

Wajda posłużył się nowym tłumaczeniem Macieja Słomczyńskiego, które uważa za obecnie najlepsze i dające szanse najpełniejszego zrozumienia tekstu. Opisowość i nadmiar słów w dawnych tłumaczeniach rzekomo przeszkadzają w pełnym nawiązaniu kontaktu z widzem. Jeśli uda się tekst zmieścić w czterech godzinach (z dwoma antraktami), Wajda nie będzie stosował skrótów a w ogóle chce ich wprowadzić jak najmniej. Zespół zrezygnował ze statystów, aktorzy przejęli wszystkie role, nawet te najmniej efektowne.

Przygotowujący się do roli Hamleta. Jerzy Stuhr powiedział, że stanął przed ogromem trudności, których w ciągu dziesięcioletniej swej praktyki w teatrze i filmie nie przewidywał. diapazon namiętności w sztuce jest tak wysoki, że aktor, obciążony - jak to określił - "współczesnym schamieniem", nie potrafi ich po prostu ogarnąć i przekazać. Inscenizacja "Hamleta" na Wawelu, wedle wyjaśnień Andrzeja Wajdy, była tylko zapowiedzią wobec zespołu, że będzie on grał "Hamleta". Na więcej czasu wtedy nie starczyło. Dała ona jednak aktorom wiele, chociaż na skutek nowych warunków - nazwijmy je przestrzenno-atmosferycznymi - zmuszała ich do zgoła odmiennej ekspresji niż ta, która wymagana jest na scenie kameralnej.

Zapytany o inne plany, Andrzej Wajda potwierdził pogłoski, że zamierza również reżyserować w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie, chce na tej scenie jeszcze w tym sezonie przygotować adaptację "Popiołu, i diamentu" Andrzejewskiego. Przyznał się także, że przymierza się do ponownego sfilmowania tej powieści. W poprzedniej, tak sławnej przecież wersji filmowej musiał z wielu spraw zrezygnować, m. in. z pokazania powojennych losów wojennej młodzieży. Czy znajdzie drugiego Zbyszka Cybulskiego, który stał się idolem pokoleniowym w tym właśnie filmie? Czy problem AK-owski - poza melancholią i goryczą - spotka się dzisiaj z tym samym odzewem, co w latach, kiedy Cybulski był rzeczywiście rówieśnikiem tragicznego Maćka? - oto pytania iście hamletowskie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji