Artykuły

"Noc Walpurgii"

W powodzi sprawozdań politycznych, rozmów i rozgrywek, doniesień z parlamentarnego frontu etc, mało kto - poza najbardziej wiernymi "fanami" - zauważył, że z początkiem nowego sezonu odrodził się Teatr Telewizji.

Z postawieniem tej tezy wstrzymywałam się długo i - nie ukrywam - wciąż jeszcze głoszą ją ostrożnie, ale przedstawienia, które obejrzeliśmy od początku września na telewizyjnej scenie, wydają się potwierdzać taką właśnie prawdę. Nie udał się właściwie tylko spektakl paradokumentalnego widowiska Marka Millera pt "Kto tu - wpuścił dziennikarzy" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, na którym (spektaklu, nie Grabowskim) zaciążył zbyt emocjonalny stosunek realizatorów do spraw bardzo nam bliskich, a więc i trudnych w obiektywnym ujęciu. Ale już dwuczęściowy "Kean" Aleksandra Dumasa, w reżyserii Wojciecha Adamczyka, przyniósł widzom wiele satysfakcji, przede wszystkim zaś doskonałe aktorstwo Janusza Gajosa i Joanny Szczepkowskiej. Opowieść o aktorach i o płynnej i granicy, oddzielającej rzeczywistość prawdziwą od rzeczywistości kreowanej, stała się pretekstem do pokazania wielkiej sprawności warsztatowej nie tylko obydwojga wykonawców, ale i całego zespołu. Po zatoczeniu koła eksperymentów, teatr telewizyjny wraca do praprzyczyny swoich niegdysiejszych sukcesów - do indywidualności twórczych, zarówno aktorskich jak i reżyserskich. Znakomicie widoczne było to w spektaklu pt. "Noc Walpurgii albo kroki komandora" Wieniedikta Jerofiejewa, przygotowanym przez jednego z największych dziś polskich reżyserów - Kazimierza Kutza.

Klasyk telewizji?

Nie sądzę, że jest to określenie na wyrost. Kazimierz Kutz zrealizował w telewizji niejedno znakomite przedstawienie, jest to bowiem artysta wyczuwający specyfikę tego właśnie środka przekazu. Telewizję trzeba umieć robić i życie potwierdza tę tezę. - najznakomitsze nawet przedstawienia teatralne, przeniesione "po bożemu, na taśmę, tracą tak wiele, ze właściwie lepiej ich nie filmować w ogóle (np. "Śluby panieńskie" w reżyserii Andrzeja Łapickiego, którym przeniesienie do telewizji przyniosło ewidentną krzywdę!).

Wracając zatem do "Nocy Walpurgii"; było to przedstawienie nie na każdą wytrzymałość estetyczną i etyczną, ale przedstawienie wstrząsające, Zrealizowane w stylistyce naturalizmu (potęgowanej przez kamerę ukazującą pot, zniekształcenie twarzy i przez mikrofon wyłapujący narastający pod wpływem alkoholu bełkot itp.) pozostawiło w świadomości widza obraz destrukcji, rozpaczy i totalnego upadku. Wycisnął też Kutz ze swoich wykonawców wszystkie możliwości, a zespół miał znakomity; wymieńmy więc chociaż trójkę: Jerzego Trelę, Tadeusza Huka i Annę Dymną.

Na wielkiej artystycznej osobowości aktorskiej oparty był także inny spektakl telewizyjny ostatnich miesięcy - "Ojciec" Augusta. Strindberga w reżyserii Jana Maciejowskiego. Perfekcyjność portretu psychologicznego głównego bohatera podkreślił również, zapis pracy nad rolą Tadeusza Łomnickiego. Ten obyczaj rejestrowania prób (oglądaliśmy również przygotowania do "Keana") to pomysł na piątkę! Tadeusz Łomnicki jest wielkim aktorem, ale - przekonaliśmy się - jest również aktorem niesłychanie wymagającym, wobec siebie przede wszystkim. Jego Ojciec rodził się w wielu wersjach, i tak naprawdę z tej pracy mogły powstać przynajmniej trzy przedstawienia, Podobnie, gdy idzie o partnerkę Łomnickiego czyli Teresę Budzisz-Krzyżanowską.

Scena wielu szans

Potencjalne możliwości, tkwiące w przekazie telewizyjnym, udowodniła też "Burza" Williama Szekspira, zrealizowana przez kolejnego mistrza tej profesji - Laco Adamika, ze Zbigniewem Zapasiewiczem. Był to spektakl może zbyt bajkowy dla niektórych, ale też przygotowany w sposób niemożliwy w teatrze dramatycznym, w którym przenikanie się światów niemal zawsze pobrzmiewa sztucznością.

A przecież była jeszcze demaskatorska "Demokracja" Josipa Brodskiego w reżyserii Feliksa Falka, były zgrabne "Białe kłamstwa" Petera Schaeffera przygotowane w niedzielnym paśmie popołudniowym przez Marcina Sławińskiego z Ewą Żukowską. "Kobieta w ogrodzie" Alana Ayckbourna w reżyserii Macieja Englerta...

Doprawdy, Teatr Telewizji znów staje się potęgą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji