Artykuły

Zło po prawej

Najlepszym pretekstem do wystawienia misterium o zmartwychwstaniu jest oczywiście Wielkanoc. Bielski spektakl ma jednak duże szansę, by pozostać w repertuarze jeszcze długo po świętach

Wydawać by się mogło, że tekst, który liczy ponad 420 lat, dawno już zatracił wszelkie artystyczne walory. Może razić językową nieporadnością, dramaturgiczną prostotą i naiwnością. Realizatorzy bielskiego spektaklu założyli jednak, że "Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim" to nie tylko teatralno-literacki zabytek, ale sztuka, która może poruszyć widza początku XXI wieku. Postanowili ukazać ponadczasowość tej historii, umieszczając ją w bliżej nieokreślonej, ale niepozbawionej symbolicznego znaczenia przestrzeni. Centralnymi punktami są trzy ogromne krzyże ustawione na widowni. To wokół nich - na scenie, między rzędami foteli i w bocznych przejściach rozgrywać się będą kolejne zdarzenia. Scenografię tworzą proste przedmioty: sterta kamieni, stare metalowe beczki, czarna folia. Ustawienie poszczególnych elementów scenografii podporządkowane zostało średniowiecznej zasadzie, w myśl której to, co związane ze złem, piekłem, grzechem, musi znaleźć się po prawej stronie (patrząc z perspektywy widza), to, co niebiańskie, święte i anielskie - po lewej, zaś to, co ziemskie - rozgrywa się pośrodku. Dlatego diabły harcująna jednym krańcu sceny, anioł zstępuje z niebios na drugim, a Marie i apostołowie znajdują się między tymi dwoma "światami". Odniesieniem do współczesności są natomiast kostiumy - prochowce, koszule, skórzane spodnie i kurtki.

Jedynym akcentem ludowym jest muzyka, grana na żywo przez kapelę Wałasi. W ich kompozycjach góralskie nuty mieszają się z charakterystycznymi brzmieniami żydowskich pieśni. Muzycy obecni są na scenie przez cały czas. I to właśnie oni, niczym apostołowie, pójdą w świat głosić nauki Chrystusa. Pójdą dosłownie - przez drzwi na tyłach sceny, przez które wdziera się światło ulicznych latarni.

Dzięki emocjom archaicznie już brzmiący dzisiaj tekst nie tylko nie razi uszu współczesnych widzów, ale nabiera nowej siły przekazu. Wyjątkiem jest scena spotkania Chrystusa z matką, w której patetyczność chwilami zbliża się do niezamierzonej groteski. Bardzo ciekawie wypadły natomiast sceny piekielne, noszące wyraźnie komediowy charakter.

Jedyną słabością bielskiego spektaklu, być może wynikającą z jego "nieogrania", jest stopniowy spadek tempa, zupełnie jakby aktorom zabrakło nagle energii. Gdyby wyrównać poziomy dynamiki w całym przedstawieniu, zyskałoby ono niewątpliwie na spójności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji