Artykuły

Danton i inni

"Treść sztuki rozgrywa się w ciągu kilku miesięcy w roku 1794, od chwili kiedy Robespierre, zazdrosny o wpływy Dantona na lud, postanawia go zgładzić i intryguje przeciw niemu. Danton, zmęczony niemożnością opanowania wzbudzonych fal rewolucji, prócz tego dręczony wyrzutami sumienia za rzeź wrześniową w roku 1792, nie broni się. Wierzy dalej w swój wpływ potężny, mniema, że oni się nie odważą, kocha się, rozmyśla nad rewolucją, światem, człowiekiem i wiecznością, hamletyzuje. Ale Robespierre i St. Just przeforsują uchwałę uwięzienia go Danton ma jeszcze sposobność zabłysnąć swoim talentem oratorskim przed trybunałem, po czym ze swoimi zwolennikami staje na gilotynie - pisał Karol Irzykowski w szkicu poświęconym dramatowi Georga Buchnera "Śmierć Dantona".

Georg Buchner - publicysta, dramaturg i nowelista niemiecki, z zawodu lekarz, rewolucyjny demokrata, redaktor "Gońca Heskiego" napisał "Śmierć Dantona" w ciągu pięciu tygodni. Był to debiut, a jego autor nie ukończył jeszcze dwudziestu dwu lat. Sztukę powstałą w r. 1834 dzieliło od opisywanych wydarzeń lat około czterdziestu. Mimo to dramat ten nie jest wyłącznie dokumentem historycznym, posiada jak każdy wielki utwór wartości ponadczasowe, a wydarzenia polityczne wsparte są motywami psychologicznymi i refleksjami filozoficznymi. Buchner pokazuje poprzez sceny zbiorowe (ulica francuska, Konwent, Trybunał) i kameralne (Danton obok swej żony Julii, Danton wśród garstki przyjaciół, Danton w rozmowie z Robespierrem) jak doszło do tragedii Dantona, jego towarzyszy tragedii Francji.

W tych też planach rozgrywa się przedstawienie w warszawskim Teatrze Ateneum wyreżyserowane przez Kazimierza Kutza, świetnego reżysera filmowego, który od czasu do czasu, może dla złapania oddechu między kolejnymi filmami, może dla relaksu bądź sprawdzenia swej sprawności warsztatowej w innych warunkach, reżyseruje coś w teatrze. Kutz wprowadza na scenę mocny zespół aktorski, wspierany nazwiskami Romana Wilhelmiego (Danton), Czesława Wołłejki, Mariana Kociniaka, Leonarda Pietraszaka, Mieczysława Voita, Jerzego Kamasa (Robespierre), Jerzego Kryszaka, Barbary Wrzesińskiej, a mimo to nikt z nich nie stwarza w pełni interesującej kreacji, twierdziłabym nawet, że wszystkie one pozostawiają niedosyt i rozczarowanie. Dotyczy to również Romana Wilhelmiego, odtwarzającego postać tytułową i mimo iż nie można odmówić mu wysiłku w graniu Dantona odnosi się wrażenie jakby sam nie był przekonany do swego bohatera, jakby mijał się z nim (takie sceniczne rozdwojenie jaźni). Nie może tu być mowy o sukcesie jakim były role Wilhelmiego w "Szewcach", "Locie nad kukułczym gniazdem" czy przypomnianym przez TV serialu "Kariera Nikodema Dyzmy". Sądzę też, że przedstawieniu przydałyby się pewne skróty, gdyż w tym pełnym dyskursu i filozofii spektaklu ważne kwestie gubią się, a widz coraz bardziej znużony nie zawsze zdoła je wychwycić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji