Artykuły

Szatan z ludzką twarzą

MOKOTOWSKA 13, parę zaledwie kroków od placu Zbawiciela. Można bez obaw przyjąć, że stało się to właśnie przy tym placu. W centrum Warszawy, 12 marca o godzinie 19, w obecności kilkuset świadków, pojawił się szatan.

Powieść Michała Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata" znikała z księgarni (w Polsce miała już 5 wydań) w iście szatańskim tempie. A jak twierdzą bibliotekarze, znajduje się w ścisłej czołówce pozycji najchętniej kradzionych.

Całe szczęście więc, że Maciej Englert, dyrektor i reżyser stołecznego Teatru Współczesnego zdążył niegdyś powieść tę przeczytać. I całe szczęście (diabelskie?), że wpadł na pomysł zaadaptowania powieści na scenę.

Diabelskie szczęście? "Nie ma żadnego diabła! Iwan Nikołajewicz doprowadzony do ostateczności całym tym cyrkiem wykrzyknął zupełnie nie to, co trzeba (...) Obłąkany wybuchnął takim śmiechem, że z lipy, pod którą stała ławka, wyfrunął wróbel. - To naprawdę zaczyna być ciekawe - powiedział trzęsąc się ze śmiechu. Co to się u was dzieje? Czego byś nie tknął, tego nie ma (...)".

Tak oto na kartach "Mistrza i Małgorzaty" wiedli swój coraz bardziej nerwowy dialog, poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow, pseudonim Bezdomny i niejaki Woland. To właśnie on uczynił to całe zamieszanie. To on - szatan w ludzkiej skórze...

Były już w polskim teatrze próby pokazania Bułhakowskiego arcydzieła na scenie. Kilka lat temu próbował to uczynić w Płocku Andrzej Maria Marczewski, nieco wcześniej z fragmentów powieści Krzysztof Jasiński ułożył w krakowskim Teatrze STU swoich słynnych "Pacjentów'''.

Na pierwszą warszawską próbę czekano z zaciekawieniem, ale i niepokojem. Lecz gdy rozpoczął się premierowy spektakl, gdy przesuwać się zaczęły pierwsze postaci, było już jasne, że mamy oto do czynienia z wielkim artystycznym wydarzeniem.

I tak już było do końca prawie 4-godzinnego widowiska. Wzruszającego i śmiesznego, mądrego i prowokującego. Wielkiego na miarę swojego powieściowego pierwowzoru.

W "Mistrzu i Małgorzacie" zło występuje w najlepszym, bo szatańskim wydaniu. W teatralnej propozycji Macieja Englerta zło jest wyjątkowo przerażające. Przeraża zaś głównie tym, że zbyt często... nie przeraża! Woland nie jest ani rogatym diabłem, ani wampirem. Nie ma absolutnie żadnych wątpliwości, że Woland jest okrutnie, szatańsko ludzki.

Gra go Krzysztof Wakuliński. Gra? Kreuje? Słownik Sztampowych Recenzenckich Formułek wydaje się tu na szczęście zbyt ubogi. Wakuliński dopiero w Teatrze Współczesnym okazał swoje nieprzeciętne możliwości. Rolą Wolanda osiągnął wyżyny tego zawodu, jako ludzki szatan i szatański człowiek hipnotyzuje widzów...

Podobnie jak Mariusz Dmochowski - Piłat. Na przemian: wzbudzający litość i trwogę. Ale ani stereotypowy, ani papierowy. Dmochowski-Piłat to drugi bohater tego przedstawienia. Ci dwaj aktorzy zdominowali spektakl, ale przecież swoje najlepsze od lat role zagrali w nim także: Marek Bargiełowski (Mistrz), Wiesław Michnikowski (Korowiow) i Krzysztof Kowalewski (Bosy). Z radością ogląda się młodego, a jakże już znakomitego i nie poddającego się reakcjom widowni Krzysztofa Stelmaszyka (Bezdomny).

Szczególnie trudne zadania stanęły przed wykonawcami ról ewangelicznych. Na szczęście uniknęli grożącej w takich przypadkach gry na klęczkach. Stworzyli ludzi żywych, obdarzonych zwyczajnymi, a nie nadprzyrodzonymi cechami. Dotyczy to Wojciecha Wysockiego (Jeszua Ha-Nocri) i Cezarego Morawskiego (Mateusz Lewita).

BYWAŁY ostatnio w teatrze wydarzenia towarzyskie, polityczne i apolityczne. I choć drogi ludzi teatru i publiczności rozeszły się ostatnio rozpaczliwie, może ten dosłownie nadzwyczajny spektakl jest znakiem przesilenia?

Kto by się zresztą spodziewał, że wydarzeniem, może być wieczór z szatanem. A więc niech żyje szatan! Zresztą nie musimy wznosić okrzyków. On i tak żyje. Zapytajcie satanistów. Albo kogoś innego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji