Artykuły

W kręgu mistrza

"Jak się zdaje cała sprawa rozegrała się między urzędnikami, bladym Piłatem i tetrarchą Herodem, postępowanie administracyjne nienaganne ale któż z tego potrafi uczynić dramat"

(Zbigniew Herbert. Na marginesie procesu)

Na "Mistrza i Małgorzatę", przedstawienie w warszawskim Teatrze Współczesnym, nikogo namawiać nie trzeba. Ani tych, którzy rzecz Bułhakowa czytali - gdyż kto książkę tę choć raz miał w ręku, nie zapomni jej nigdy i każdą nową próbę inscenizacyjną przywita z ciekawością, ani też tych, którzy powieści nie znają - bo też niełatwo ją dostać - a pragną się zapoznać z jej treścią. Faktem jest, że o bilety niełatwo, a w kasie otrzymać je można tylko na odległe terminy. I nawet informacja zamieszczona nad kasowymi okienkami o trwaniu spektaklu - a są to niemal cztery godziny - nikogo nie odstrasza. Czy zasługa to teatru, czy też dzieła, o którym jeszcze w 1966 roku "Mały słownik pisarzy narodów europejskich ZSRR", wydany przez Wiedzę Powszechną nie wspominał ani słowem, zapytać by można, ale byłoby to pytanie retoryczne. Jak bowiem wiadomo, scena Teatru Współczesnego należy w ostatnim okresie do renomowanych scen warszawskich, co zaś się tyczy tekstu... reklamować go nie trzeba.

"Mistrz i Małgorzata", dzieło życia Michała Bułhakowa, jego literacki testament, pisane było latami. Początkowo (1928 r.) nosiło prawdopodobnie tytuł "Konsultant z kopytem", później było to "Kopyto inżyniera", ale wciąż jeszcze bez wątku Jeszui i Piłata i bez powodzenia u wydawców. Bułhakow palił bruliony, to załamywał się, to znów rozpoczynał pracę. W 1931 r" gdy po raz któryś z rzędu powrócił do pisania utworu, na marginesie notatek napisał: "Boże, pomóż skończyć powieść". Rzecz przeszła aż osiem redakcji. Kolejny tytuł "Książę ciemności" został w 1937 roku zastąpiony ostatecznym - "Mistrz i Małgorzata", praca zaś nad powieścią

trwała co ostatnich niemal dni życia pisarza, tj. do lutego 1940 roku, kiedy to śmiertelnie już chory Bułhakow, za pośrednictwem żony, nanosił poprawki na maszynopis. Dzieła, z którym z takim uporem zmagał się przez 12 lat swojego życia, podobnie jak i większości swoich utworów, nie dane mu było ujrzeć w druku. "Mistrz i Małgorzata" po raz pierwszy została zaprezentowana rosyjskiemu czytelnikowi na łamach miesięcznika "Moskwa" w ponad ćwierć wieku po śmierci autora.

Powieść Bułhakowa, o światowej dziś już sławie, zadziwiająca niezwykłym potraktowaniem tematu, swoją polifonicznością i głębią wymowy pobudzała wyobraźnię twórców kina i teatru, którzy próbowali utwór przełożyć na właściwy sobie język - sceniczny lub filmowy z różnym, przyznać trzeba, powodzeniem. Mistrzowskiej kompozycji powieści, w której doskonale wyważone elementy fantastyczne współistnieją z tchnącą realizmem obserwacją obyczajową, przy wszelkich próbach przekładu groziło zubożenie wymowy filozoficznej utworu, zatracenie ponadczasowego wymiaru.

Światowa prapremiera dzieła odbyła się w moskiewskim Teatrze na Tagance, a tuż po niej posypały się polskie spektakle - we Wrocławiu, Gdańsku, krakowskim Teatrze Stu, Rocku i Warszawie. A także ostatnie inscenizacje - operowa w Warszawie i baletowa w Łodzi. Spektakle te z reguły przenosiły któryś z powieściowych wątków - szpitala psychiatrycznego, jak "Pacjenci" Krzysztofa Jasińskiego, komediowy - jak oparte na kilku utworach Bułhakowa przedstawienie Pawła Dangela w Piwnicy Wandy Warskiej, albo też - wątku Poncjusza Piłata, jak choćby w widowisku wrocławskim "Czy pan widział Poncjusza Piłata" w reżyserii Piotra Paradowskiego. Wątek ten posłużył także Andrzejowi Wajdzie za kanwę do nakręconego w 1974 roku dla zachodnioniemieckiej telewizji filmu "Piłat i inni".

Do najwybitniejszych inscenizacji prozy Bułhakowa zaliczyć można najwierniejsze i najdłuższe (pięciogodzinne!) z dotychczasowych, przedstawienie Andrzeja Marii Marczewskiego zaprezentowane w 1981 roku w Wałbrzychu. Także i ostatnio, podczas IV Międzynarodowych Spotkań Teatralnych w Warszawie wierną, ale jakże różną od Marczewskiego, wizję powieści przedstawił Teatr im. Gerylya Csiky z Kaposvar. Spektakl wyreżyserowany przez Tamasa Aschera, epatował seksem i zmiennością obrazów, jak gdyby materia powieści sama w sobie nie była nośna. W efekcie widz otrzymał widowisko chaotyczne o niejednolitej wymowie.

Maciej Englert, reżyser najnowszego warszawskiego przedstawienia, stanął więc przed niełatwym zadaniem, przyznać jednak trzeba, że sprostał mu znakomicie. Spektakl, który zaprezentował, uznać bowiem można za udany pod każdym względem - aktorskim, reżyserskim inscenizacyjnym. Komizm odegrany z wielkim wyczuciem i liryzm wysokiej miary nie kłócą się ze sobą, a groteska i fantastyka wzajemnie się dopełniają, podkreślając metafizyczny wymiar utworu i harmonię przedstawionego świata.

Klamrą spajającą przedstawienie jest sylwetka Wolanda, uosobienie wszelkiego zła, który bezceremonialnie wkracza w życie mieszkańców Moskwy, szczególnie zaś kochającej się pary - tytułowej Małgorzaty (Jolanta Piętek, nazbyt może w tej roli delikatna) i jej Mistrza (Marek Bargiełowski, bezwolny wobec biegu wydarzeń) - pisarza, którego dzieło, drążące wątek Poncjusza Piłata i Jeszui Ha-Nocri zostaje odrzucone przez krytykę literacką. Mistrz trafia do szpitala psychiatrycznego, pozostawiając nieświadomą tego faktu Małgorzatę w rozpaczy. Dopiero ingerencja Wolanda - a wszystko przemawia za tym, iż jest on uosobieniem Szatana - sprawia, że Małgorzata i Mistrz połączą swoje losy. Co prawda wieść je będą już nie na ziemi, lecz tam, gdzie panuje wieczny spokój, o ironio!, w sferze profanum. Ale o los taki dla bohaterów zabiega nie kto inny, jak ON, który sam może zagwarantować jedynie światłość. Dialektyczna jedność dobra i zła, nieodłącznie towarzysząca człowiekowi od zarania dziejów, i tutaj znalazła swój wyraz. Nie na darmo Bułhakow po motto do swej powieści sięgnął do dzieła J.W. Goethego: "...Więc kimże w końcu jesteś?/ - Jam częścią tej siły, /która wiecznie zła pragnąc/ wiecznie czyni dobro ".Aby istniało dobro, rzecze przewrotnie Bułhakow - by mogło zamanifestować swoją obecność, nieodzowny jest pierwiastek zła. Przeto świat pełen jest ludzi dobrych, ale pokusom ulegających. Fantastyczny bal (sugestywna choreografia Jana Pęczka), urządzany rokrocznie przez Wolanda dla zjaw i upiorów, jest skupiskiem takich postaci o przerażających życiorysach - morderców i przestępców. I im jednakże trzeba okazać miłosierdzie. A przewinienie Piłata? Czy żyć będzie wiecznie? Wyrok, wydany przez sanhedryn na Jeszuę Ha-Nocri, który Piłat, prokurator Judei, osobiście zatwierdził, sprawi, że - jak przewidział

Jeszua - pozostaną nierozłączni w pamięci ludzkiej. Prokurator (znakomita rola Mariusza Dmochowskiego) nie jest przekonany o słuszności swej decyzji, co więcej - pragnie dla skazańca ratunku, jednak jest już za późno. I choć według zwyczaju jeden z obwinionych może oczekiwać ułaskwienia, wybór nie pada na Jeszuę. Piłat Dmochowskiego jest mądrym i myślącym, aczkolwiek tchórzliwym człowiekiem, który ugina się pod autorytetem władzy. Odtąd nie zazna spokoju - świadomość niesprawiedliwego wyroku będzie mu ciążyła wiecznie. I nawet wyrok śmierci wydany na Judę z Kiriatu nie ulży jego cierpieniu. Prawda o Jeszui i Piłacie (lecz "co to jest prawda?") nie zostanie zapomniana nigdy.

Nieprędko też zapomną widzowie o przedstawieniu "Mistrza i Małgorzaty", gdyż jest to widowisko zaiste frapujące - pełne efektownych scen i pomysłowych rozwiązań (np. wspomniana już scena balu, mikroscenki uliczne, sekwencje w Teatrze Variete, w Związku Literatów, czy w mieszkaniu Wolanda - gdzie szczególnie podobał się "kraciasty", czyli Korowiow Wiesława Michnikowskiego, pomysł ź "żywą" głową Berlioza na stoliku przed Wolandem, czy zastosowanie techniki filmowej w ostatniej scenie z Poncjuszem Piłatem). Reżyserską wizję wspomagała skromna, ale funkcjonalna scenografia Ewy Starowieyskiej, podkreślona pełną niepokoju muzyką Zygmunta Koniecznego. Długo nie milknące po spektaklu oklaski są w pełni zasłużone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji