Artykuły

F.Z.K. zobaczył Goplanę na motocyklu w Teatrze Narodowym

Premierę poprzedziła głucha wieść między kawiarnianym ludem, że tego to już za wiele: Hanuszkie­wicz kupił za dewizy Hondy, mimo kryzysu energetycznego i zaszarganej reputacji japońszczyzny w te­atrze. Zwolennicy tradycji załamywali dłonie: oto, do czego doszło w Teatrze Narodowym! Awangardowa "Balladyna"? Proszę bardzo, gdzieś w piwnicy czy na strychu. Ale nie w teatrze powołanym do szacownej i namaszczonej kontem­placji klasyki. W Narodowym "Balla­dyna" winna być wystawiona jak Bóg przykazał, ku zbudowaniu pań od polskiego i uśpionych wycieczek z terenu. Hanuszkiewicz bronił swej koncepcji argumentem, iż nie interesuje go praca o charakterze muzealnym, zabawa w cierpliwe rekonstrukcje. Wtedy bowiem mu­siałby również rekonstruować wi­downię, wskrzeszać zmarłych, grać na Powązkach. Potem odbyła się premiera. Ukazały się niezwykle pochlebne recenzje. Nie koniec na tym: "Balladyna" w inscenizacji i re­żyserii Adama Hanuszkiewicza sta­ła się absolutnym bestsellerem. Wydarzeniem sezonu. Tłumy przed kasą, na widowni osoby rzadko spędzające wieczory w teatrze, a już na pewno nie na romantycznych dramatach. Tego zjawiska niepo­dobna wytłumaczyć pasją motoryzacyjną Polaków i chęcią zaliczenia lektury szkolnej. Po prostu Hanusz­kiewicz stworzył spektakl rzeczy­wiście romantyczny. A więc młody, pełen poezji i niespodzianek. Obroń­cy romantyzmu zwykli bowiem za­pominać, iż ten ruch był pierwszą rewolucją młodości, skierowaną przeciwko formułkom i solennej nudzie. Ponadto w chwili pisania "Balladyny" Słowacki również nie był starcem w bonżurce, pozują­cym do pomnika. Motocykle na scenie? Goplana jako Barbarella? Nie sądzę, aby naruszało to kanon teatru romantycznego, który jakoś opornie mieści się w pudełku sceny, pozostając nadal - teatrem wyobraźni. A że dziś ta wyobraźnia posługuje się techniką XX wieku, jakie w tym odstępstwo od ducha baśni politycznej, dość swo­bodnie parafrazującej "Makbeta" i "Sen nocy letniej". Ponieważ bezspornego sukcesu nie dało się zanegować - oburzeni i dotknięci do żywego uderzyli w inny ton: może to i ciekawe, ale co to ma wspólnego z "Balladyną"? Warto sięgnąć po egzemplarz, a wtedy o odpowiedź nie będzie trudno... Po "Wacława dziejach" Teatr Narodowy zapisał na swym koncie nowe zwycięstwo. Jeśli jednak Teatr Narodowy - znaczy teatr oficjalny i martwy - zespół kierowany przez Hanuszkiewicza nie spełnia tych warunków. Ale to nic. Mamy w Warszawie kilka scen w odwo­dzie i kilku dyrektorów na poste­runku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji