Artykuły

Chcę być jak Kordian

- Zastanawia mnie, czy dziś gdzieś jest jakiś Kordian. On miał siłę, żeby wstać, kiedy upadł. Sam w prywatnym życiu staram się być taki jak on - mówi WOJCIECH MECWALDOWSKI przed premierą spektaklu "Mit: Kordian" we wrocławskim Teatrze Polskim.

W ostatni weekend stycznia w Teatrze Polskim premiera współczesnej wersji "Kordiana" Słowackiego w adaptacji i reżyserii Macieja Sobocińskiego. W tytułowej roli romantycznego bohatera zobaczymy Wojciecha Mecwaldowskiego

Małgorzata Matuszewska: Utyka Pan. Co się stało?

Wojciech Mecwaldowski: Potknąłem się i spadłem ze sceny podczas próby. Co prawda od razu się podniosłem i grałem dalej, ale później ból się nasilał, więc pojechałem do szpitala. Założono mi gips, ale nie przesuwamy daty premiery z tego powodu, bo zostanie ściągnięty kilka dni przed pierwszym spektaklem. Dwie sceny wymagają ode mnie pełnej sprawności fizycznej. W jednej z nich skaczę, ale nie powiem, jaki to skok, żeby nie zdradzić przedwcześnie zamysłów reżysera.

Mam wrażenie, że dziś "Kordian" kojarzy się z lekturą czytaną przez uczniów wyłącznie z obowiązku. Jaki będzie Pana bohater?

- W przedstawieniu będzie sfilmowana sonda, którą przeprowadziliśmy z kamerą na dyskotekach i w supermarkecie, ale także wśród VIP-ów i naszych kolegów artystów. Zadawaliśmy im pytanie, kim jest Kordian. Najczęściej nie wiedzieli, ale bali się do tego przyznać przed kamerą, więc coś kombinowali. Może przedstawienie sprawi, że przypomną sobie Słowackiego. Zastanawia mnie, czy dziś gdzieś jest jakiś Kordian. On miał siłę, żeby wstać, kiedy upadł. Sam w prywatnym życiu staram się być taki jak on: mieć siłę, odwagę, umieć walczyć z przeciwnościami i nie poddawać się, kiedy spotyka mnie porażka. Myślę, że można iść do celu nie po trupach. Nie raniąc nikogo w życiu prywatnym i zawodowym. Nie stawiając swoich spraw zawsze na pierwszym miejscu. Żyje się przecież nie tylko po to, żeby spełnić własne marzenia i ambicje, ale też dla rodziny, przyjaciół. Dla Kordiana ważne były wiara i miłość. Czy te wartości są dziś potrzebne młodemu człowiekowi?

A w spektaklu nie siedzę pod drzewem w białej koszuli, tradycyjnym stroju bohatera romantycznego. Razem z reżyserem Maciejem Sobocińskim chcemy pokazać, co dziś sprawia, że ludzie są rozdarci jak kiedyś Kordian. Nie tylko ludzie młodzi.

A może - jeśli już odwołujemy się do historii literatury - Polakom potrzebny jest bardziej bohater pozytywistyczny, a nie romantyczny? Romantyczne mrzonki zawsze przynosiły nam kłopoty.

- Współczesny Kordian nosi cechy romantyka i pozytywisty, jest inny niż bohater Słowackiego. Romantycy też są potrzebni, bo oni zwykle dostrzegają to, czego nie widzą inni, i przez to lepiej rozumieją świat.

Co sprawia największą trudność w pracy nad rolą Kordiana?

- Mówienie wierszem. Są aktorzy kochający wiersz, ja do nich nie należę. W szkole teatralnej wolałem prozę. Ale teraz, kiedy usiadłem nad scenopisem i wchodzę w to coś, co ukrył Słowacki pod słowami, zrozumiałem, że wiersz jest piękny.

Jakie ma Pan plany zawodowe po premierze "Mitu..."?

- W Warszawie zacznę próby do spektaklu Pawła Nowickiego "Europa według Auschwitz". Wezmę też udział w zdjęciach do spektaklu Teatru Telewizji "Świętokradztwo" w reż. Agaty Dudy-Gracz. Bardzo się cieszę, że mogę z nią pracować, jestem ciekawy, jak nam pójdzie. W kwietniu ponownie stanę przed kamerą na planie filmu "Fale" Macieja Pisarka, w którym partneruję Agacie Buzek.

Wojciech Mecwaldowski skończył Wydział Aktorski PWST we Wrocławiu. Jeszcze w czasie studiów zagrał w spektaklu Krystiana Lupy "Azyl" w Teatrze Polskim. Wystąpił też w "Zabawach na podwórku" wyreżyserowanych przez Pawła Miśkiewicza jako spektakl dyplomowy.

Na zdjęciu: Wojciech Mecwaldowski w spektaklu "Mit: Kordian".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji