Artykuły

Nasze oczekiwania wobec kongresu

- Kongresu Kultury nie można traktować w kategoriach meczu piłkarskiego: ktoś wygrywa, ktoś przegrywa. Głównym problemem jest dzisiaj brak komunikacji w środowiskach twórczych. Za mało rozmawiamy, za mało myślimy, za mało działamy w kategoriach wspólnoty - mówi Agnieszka Holland w Gazecie Wyborczej. Głos zabierają także też Bogna Świątkowska, Łukasz Gorczyca, Leszek Bzdyl i Jerzy Stuhr.

Agnieszka Holland

reżyserka, będzie moderować otwierającą kongres sesję plenarną "Przestrzenie twórczości"

Kongresu Kultury nie można traktować w kategoriach meczu piłkarskiego: ktoś wygrywa, ktoś przegrywa. Głównym problemem jest dzisiaj brak komunikacji w środowiskach twórczych. Za mało rozmawiamy, za mało myślimy, za mało działamy w kategoriach wspólnoty. Mam nadzieję, że kongres to zmieni, że stanie się think tankiem, który ożywi wymianę intelektualną wśród ludzi kultury. Powinniśmy sami zastanowić się nad miejscem, w którym jesteśmy, nad perspektywą, przed którą stoimy. Zdefiniować największe zagrożenia, określić, które z nich są wynikiem przemian historycznych i cywilizacyjnych, a które wypływają z naszej słabości intelektualnej, lenistwa, oportunizmu i głupoty. Rozmowa jest równie ważna jak nasze ewentualne postulaty skierowane do władz. Działanie wspólnotowe, dialog, akceptacja dla wielości i różnorodności kulturowej, uwolnienie się od myślenia hierarchicznego o kulturze - to powinny być nasze cele. Jeżeli podczas kongresu spotkam ludzi, którzy mnie zapłodnią intelektualnie, podzielą się pomysłami, jeśli z tego zrodzi się ważna inicjatywa, będzie to cenniejsze niż to, że minister coś sobie zapisze i coś nam załatwi. not. rom

***

Bogna Świątkowska

Twórczyni Fundacji Nowej Kultury "Bęc zmiana", organizatorka sierpniowego

(Nit)kongresu Wolnej Kultury "BarCamp"

W programie krakowskiego kongresu brakuje mi dyskusji o problemach kultury niezależnej, tworzonej przez organizacje pozarządowe. Ponieważ środowiska niezależne nie zostały zaproszone do rady programowej, debata koncentruje się na kwestiach kultury instytucjonalnej, finansowanej z budżetu państwa lub samorządów. Mimo to chcę wziąć udział w kongresie, bo nie możemy dać się wykluczyć z procesu podejmowania decyzji o tym, jak kultura będzie funkcjonowała w przyszłości.

Wątek regulacji prawnych jest dla mnie najciekawszy, bo tutaj można się rzeczowo spierać - nie o programy ani o pieniądze, lecz o prawne podstawy działania. Wadliwe prawo jest główną barierą, jaką napotykamy w naszych codziennych działaniach.

Oczekiwałabym, że kongres doprowadzi do powołania grupy, która będzie pracować nad regulacjami prawnymi dla kultury i propozycjami konkretnych ustaw. Powinno to być ciało maksymalnie pluralistyczne, z udziałem przedstawicieli wszystkich środowisk, także kultury niezależnej i organizacji pozarządowych. Jeżeli tego rodzaju inicjatywa zostałaby na kongresie podjęta, to byłby delikatny krok do przodu, e not. rom

***

Łukasz Gorczyca

kurator, współtwórca galerii Raster w Warszawie. Na kongresie wystąpi z referatem "Rynek dzieł sztuki. Komercjalizacja i prywatyzacja w obszarze kultury. Artysta czy menedżer? Dzieło czy produkt?"

Kongres ma podobno służyć temu, żeby ministerstwo (rząd) lepiej zrozumiało potrzeby środowisk artystycznych i współczesnej kultury. Dlatego takiego zaproszenia nie można odrzucić - nawet wbrew wyrobionej przez lata nieufności do podejmowanych, a właściwie niepodejmowanych na tzw. najwyższym szczeblu decyzji.

Cieszę się, że zaplanowano czas na dyskusję o rynku sztuki, bo jest to obszar obciążony bagażem niedomówień, niewiedzy, przesądów i uprzedzeń. Trzeba uwolnić się od archaicznych już dziś opozycji: komercyjne - niekomercyjne, prywatne - publiczne, polskie - zagraniczne. Cechą zarówno współczesnej sztuki, jaki rynku jest globalność, w Europie zniesiono większość granic. Czas wypracować nowe, efektywne sposoby działania w obrębie kultury.

W tym procesie, którego beneficjentem powinna być sama sztuka i tworzącyją artyści, chcemy uczestniczyć na zasadach partnerstwa prywatno-publicznego. W publicznych instytucjach i ministerstwie chcemy znajdować światłych partnerów, działających z wizją i rozmachem, pozbawionych uprzedzeń. Udział w Kongresie Kultury jest z mojej strony takim właśnie apelem o odwagę podejmowania zdecydowanych zmian mentalnych, administracyjnych i prawnych w infrastrukturze sztuki. not. aka

***

Leszek Bzdyl

tancerz i choreograf, twórca Teatru Dada von Bzd&low. Na kongresie będzie moderatorem sympozjum "Taniec i sztuki performatywne -perspektywa krytyczna"

Im bliżej rozpoczęcia kongresu, tym bardziej zastanawiam się, czy nasze środowisko tancerzy i choreografów nie pokłada w nim zbyt wielu nadziei. Od dwóch dekad czekamy na poważną debatę i - co jest może najważniejsze - na zrozumienie, że bez zainwestowania realnych środków finansowych w rozwój tej dziedziny będziemy tylko konsumentami europejskiej sztuki tańca. Tymczasem , " polscy twórcy tańca dokonują w społeczeństwie permanentnej edukacji kulturalnej przy niedostatecznym zaangażowaniu państwowych instytucji.

Kiedy taniec stal się jednym z tematów nadchodzącego kongresu, pojawiła się myśl, że jak nie teraz, to może już nigdy nie doczekamy się powołania Instytutu Tańca, czyli ośrodka dokumentującego, badającego i promującego tę dziedzinę sztuki. Jeśli taniec nie uzyska teraz statusu osobnej "dziedziny sztuki" i nie zostanie uznany za jeden z istotnych elementów polityki kulturalnej, to w najbliższych latach opuszczą Polskę kolejne generacje tancerzy wyedukowane zarówno przez państwowe szkolnictwo artystyczne, jak i alternatywnie - w pozainstytucjonalnych zespołach i teatrach tańca.

Jeśli kongres nie uruchomi nowego myślenia o demokratycznym i twórczym społeczeństwie, to taniec jako sztuka ściśle związana z demokratyzacją życia społecznego pozostanie tam, gdzie jest teraz - w podziemiu.

***

Jerzy Stuhr

aktor, reżyser, profesor PWST w Krakowie. Na kongresie będzie moderował sympozjum "Edukacja artystyczna, tworzymy artystów czy uczymy rzemiosła?"

W ostatnich latach powstaje coraz więcej prywatnych szkól artystycznych, na uczelniach nieartystycznych pojawiają się wydziały kształcące aktorów. Problem polega na tym, że nie wszystkie mają odpowiedni poziom, a Ministerstwo Kultury nie ma nad nimi kontroli. Ta sprawa wymaga dyskusji. Jakie warunki uczelnia czy wydział muszą spełnić, by nosić miano szkoły artystycznej? Czy Ministerstwo Kultury powinno mieć wyłączne kompetencje powoływania i atestowania szkół oraz wydziałów artystycznych? Oczekiwałbym od kongresu jasnych deklaracji w tej sprawie.

Liczę także, że kongres poprze ideę wzmocnienia i ochrony publicznych szkól artystycznych. Po wielu latach pracy w szkole teatralnej mam poczucie, że naszym obowiązkiem jest wykształcenie młodego inteligenta, a nie tylko sprawnego rzemieślnika. Po to istnieje publiczne szkolnictwo. I jeszcze jedno marzenie - by uczelnie artystyczne dobiły się statusu instytucji kultury, którymi faktycznie jesteśmy. Państwowe szkoły teatralne prowadzą teatry, które stoją na równym poziomie ze scenami miejskimi i państwowymi, mają swoją publiczność, program, promocję. Status instytucji kultury pozwoliłby na ich rozwój. not. rom

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji