Artykuły

Bolki, Lolki i Gombrowicz

Oglądając cyrk, który nas otacza, marzę, by pojawiła się postać na miarę Gombrowicza. Ale z góry komuś takiemu współczuję - mógłby nie wygrzebać się spod lawiny absurdu. Okres międzywojenny wobec dnia dzisiejszego, to małe piwo. Jedni budują obrotowe przedmurze, wschodnio-zachodnie - drudzy lgną do nowoczesnej Europy. Jedni reaktywują sokołów, masonów, gwardie narodowe - drudzy próbują skomputeryzować telefony. Jedni nadmuchują prezerwatywy - drudzy je przekłuwają, w imię Boga. Bolki walczą z Lolkami. Wszyscy ze wszystkimi się bratają, albo walą po gębach, w zależności od sezonowych układów, itd.

Nowy Gombrowicz byłby na wagę złota. Na szczęście i na nieszczęście, stary jest jednak ciągle jary. Zanosi się na to, że jego dwa największe okręty "Trans-Atlantyk" i "Ferdydurke" jeszcze długo będą żeglować po trójkącie bermudzkim. Odpukać, albo nie odpukać, wyglądają na niezatapialne.

Ostatnia premiera w "Powszechnym" dobitnie o tym przypomniała. Taki spektakl "Ferdydurke" był potrzebny jak wentyl bezpieczeństwa. Żeby do końca nie zwariować. Żeby odreagować śmiechem wszystkie patetyczne bzdury, koślawe patriotyzmy oraz inne, zbiorowe czy jednostkowe halucynacje.

Spontaniczny śmiech przeważającej części premierowej, a więc najbardziej wymagającej publiczności, towarzyszył spektaklowi od początku do końca. Był świadectwem, że odpowiedni tekst zainscenizowano w odpowiednim miejscu i czasie. A tylko to jest gwarancją sukcesu nie zdarza się często.

Reżyserowi udało się zachować równowagę między tym, co stanowi o literackiej, językowej i filozoficznej wadze utworu a czystym teatrem. Niemal trzygodzinny spektakl mia świetne tempo i ani przez moment nie nużył. Był długi, bo żaden z wątków powieści nie został całkowicie wyeliminowany. Gombrowiczowska gęba pupa, niedojrzałość i forma, co się formą odciska, dotyczą przecież wszystkiego: stosunku tradycji do nowoczesności, dogmatu do prowokacji, miasta do wsi, człowieka do człowieka i do siebie samego.

Chciałoby się o tym spektaklu napisać wiele komplementów i kolejno je uzasadnić. Pomysłowa, pełna niespodzianek scenografia. Wyborna gra całego zespołu. Inteligentna przezabawność całości. Teatr Powszechny, po chwilowej zapaści, znów pokazał lwi pazur. To wyjątkowo atrakcyjny spektakl.

Witold Gombrowicz

"Ferdydurke"

Reż. Waldemar Śmigasiewicz

Scen. Maciej Preyer

Występują: Ewa Datkowska, Grażyna

Marzec, Elżbieta Kępińska, Władysław

Kowalski, Kazimierz Kaczor,

Piotr Machalica, Krzysztof Stroiński,

Cezary Pazura i inni

TEATR POWSZECHNY

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji