Artykuły

O nas bez nas

Sięgam po "Dialog", który w numerze lipcowo-sierpniowym donosi o tym, iż w listopadzie 2008 roku Mikołaj Grabowski jako dyrektor Starego Teatru wycofał go z Unii Teatrów Europy. I to jest smutna i opóźniona informacja. Powiadamia o tym - w tekście przesłanym z Kanady - Tadeusz Bradecki. To on, będąc dyrektorem Starego Teatru wprowadzał go w 1993 roku do owej elitarnej grupy, stworzonej trzy lata wcześniej przez słynnego Giorgio Strehlera - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Niemal z rocznym opóźnieniem dotarty do nas dwie smutne wiadomości; jakże różne,a jednak mające punkty styczne. Pierwsza, z Niemiec - o śmierci Andrzeja Badeńskiego. Medalista olimpijski, wicemistrz Europy odszedł po cichu, z dala od świata, który niegdyś tak zachwycał się jego sukcesami... Druga wiadomość dotarła osobliwie z Kanady, choć też dotyczy Europy, a ściślej Polski, konkretnie Krakowa. A mówiąc precyzyjnie - Starego Teatru. Tydzień temu pisałem o listownym dialogu Sławomira Mrożka i Adama Tarna, twórcy pisma "Dialog", dziś sięgam po tenże "Dialog", który w numerze lipcowo-sierpniowym donosi o tym, iż w Listopadzie 2008 roku Mikołaj Grabowski jako dyrektor Starego Teatru wycofał go z Unii Teatrów Europy. I to jest druga smutna i opóźniona informacja. Powiadamia o tym - w tekście przesłanym z Kanady -Tadeusz Bradecki. To on, będąc dyrektorem Starego Teatru wprowadzał go w 1993 roku do owej elitarnej grupy, stworzonej trzy lata wcześniej przez słynnego Giorgio Strehlera.

Trafił do niego "Stary" jako jedyny z Polski nie bez zabiegów - a miał wtedy jeszcze dobrą markę - u samego Strehlera, u szefa słynnego paryskiego Odeonu Luisa Paspuala czy Ingmara Bergmana; w czym pomagał Andrzej Wajda. Oczywiście być wówczas w UTE znaczyło więcej niż dziś, kiedy już nie tylko w Unii Teatrów Europy, ale i Unii Europejskiej jesteśmy. Niemniej rozumiem irytację Tadeusza Bradeckiego, obecnie dyrektora artystycznego Teatru im. Wyspiańskiego w Katowicach, gdy pisze, iż ów akt Mikołaja Grabowskiego uważa za "niemądry i krótkowzroczny. Jak również za akt mocno nielojalny wobec tych wszystkich, którzy na rzecz aktywnej polskiej obecności w teatralnej Europie przez lata pracowali". A czy lojalny wobec aktorów "Starego", którzy, jak pisze Bradecki, o tym, że nie są już teatrem zrzeszonym w UTE, też nie wiedzieli? A czy lojalny wobec polskiego teatru traktowanego en masse, który po 15 Latach nie jest w owej unii reprezentowany w ogóle? Owszem, był przed kilku laty kandydat. Jak informuje Bradecki - który jest indywidualnym członkiem UTE - "duży, zamożny, ceniony polski teatr", ale właśnie negatywne zdanie Mikołaja Grabowskiego przesądziło, by go nie przyjmować. "Hm, sam nie zje i drugiemu nie da..." - ironizuje Bradecki. A może już wtedy obecny zarządca Starego Teatru nosił w sobie przekonanie, że "Unia w ostatnich latach się zbiurokratyzowała, nie miała żadnych planów artystycznych"? Fakt, że wyznał to Joannie Targoń z "GW" dopiero miesiąc temu o niczym nie przesądza. Może to jeszcze jedna smutna informacja, która dotarła do nas - a może i do samego dyr. Grabowskiego! - z opóźnieniem? Irytuje się więc Bradecki, że Grabowski sprawę polskiej obecności w UTE "nie wiem z jakich powodów spartolił". I pewnie ma rację. Ale trzeba też zrozumieć stanowisko Mikołaja Grabowskiego. Zrozumieć i uszanować. Za szczerość i konsekwencję. Nawet zdumiewa, że kierowany przez siebie teatr wyprowadził z UTE tak późno. Przecież niemal od początku swej dyrekcji dowodzi, czyniąc

z tego zasadę naczelną i jedyną, że tradycja interesuje go jedynie o tyle, o ile można ją zrewidować. Czyli okpić, wykrzywić, zanegować. Zanegować tradycję Starego (czy też starego) teatru. Zamienił zatem UTE na międzynarodowe stowarzyszenie teatralne Mitos21, które sam rok temu współtworzył. Mógł założyć Strehler UTE, może teraz i Grabowski. Bo on z młodymi naprzód chce iść. Po rzycie (zrewidujmy wieszcza) sięgać nowe. Wszak czytam: "Jednym z głównych założeń projektu jest określanie i wzmacnianie punktów stycznych pomiędzy artystyczną kreacją a współczesnymi kwestiami dotyczącymi problemów narodowych i globalnych". Stąd re_wizje, Studio Bazart, inscenizowanie blogów. Byle nowocześnie, byle szokować, byle było off. Czy też uff, jakie wyrwie się - oczywiście po cichu - wychodzącemu z teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji