Artykuły

Cywińska: praca w rządzie Mazowieckiego to dla mnie wyjątkowy okres

IZABELLA CYWIŃSKA, reżyser i dyrektor Teatru Ateneum w Warszawie, minister kultury w pierwszym niekomunistycznym polskim rządzie, w latach 1989-1990, uważa ówczesnego premiera Tadeusza Mazowieckiego za męża stanu, a czas spędzony w jego gabinecie - za niezwykle ważny w swym życiorysie.

O tym, że jest poszukiwana przez Tadeusza Mazowieckiego Cywińska dowiedziała się w nietypowych okolicznościach: telefon od premiera zastał ją w Omsku na Syberii, gdzie gościnnie reżyserowała "Świętoszka" Moliera.

- Bladym świtem do mojego pokoju hotelowego ktoś załomotał. Za drzwiami stał KGBista w pełnym rynsztunku... Zadrżałam na sam dźwięk tego słowa. Ale prawdziwy szok przeżyłam dopiero potem, gdy okazało się, że on nie jest aniołem śmierci, jak należało się spodziewać, ale - wręcz przeciwnie - przynosi niezwykłą wiadomość, o czym służbiście mnie zawiadomił, że jestem pilnie poszukiwana przez

premiera Mazowieckiego. Cała sytuacja wydała mi się więcej niż absurdalna - wspominała w rozmowie z PAP artystka.

Pytana o pierwszą rozmowę z Mazowieckim, Izabella Cywińska przyznała, że nie należała ona do łatwych. - Po pierwsze nie wiedziałam skąd się ta propozycja wzięła, kto Mazowieckiemu podsunął moją kandydaturę - do tej pory się tego nie dowiedziałam. Czułam się nieprzygotowana do bycia ministrem, gorąco broniłam się przed tym, tłumaczyłam, że moje doświadczenia reżysera i dyrektora teatru są niewystarczające... - mówiła Cywińska.

- Na moje: - panie premierze, ja nie umiem, boję się, nie jestem przygotowana, premier odparł: - ja też nie umiem, też się boję, wszyscy robimy to po raz pierwszy. Nie pora na myślenie o sobie, to sprawa kraju - wspominała Cywińska.

W jej opinii reakcja Mazowieckiego świadczy o tym, kim był. - Jego zdanie: "nie pora na myślenie o sobie, to sprawa kraju", w pełni go charakteryzuje. Dziś, gdy patrzy się na jego działania z perspektywy 20 lat widzi się w nim jednego z nielicznych mężów stanu. Był państwowcem, człowiekiem ponadpartyjnym, myślał wyłącznie o dobru kraju. Stąd m.in. także jego zgoda na to, aby w tym trudnym czasie być szefem rządu, w którym - obok nas, ludzi Solidarności - byli także postkomuniści - zwróciła uwagę Cywińska.

Mazowiecki dał Cywińskiej pięć godzin na podjęcie decyzji. Artystka podkreśliła, że przekonała ją właśnie postawa Mazowieckiego, ale również rodzinne tradycje. - W mojej rodzinie byli politycy, którzy dobrze zapisali się w historii, jestem wychowana w duchu propaństwowym. Zresztą taka propozycja przekonałaby chyba każdego Polaka, który w tamtym czasie żył losami kraju, który chciał zmienić w nim coś na lepsze - podkreśliła.

Obejmując stanowisko ministra kultury Cywińska postawiła sobie za cel główny powolną, systematyczną zmianę mentalności społecznej. - Bez tego trudno zmienić cokolwiek. Także gospodarkę. Kultura odegrać mogła tu ogromną rolę. Ale zadanie było karkołomne, wyzwanie wielkie, m.in. nauczenie społeczeństwa wychowanego w socjalizmie odpowiedzialności za kraj, za funkcjonowanie nowego

ustroju, demokracji - tłumaczyła.

Jak dodała, w środowiskach kultury powszechnie panowało myślenie roszczeniowe. - Wszyscy dookoła powtarzali: "Na co jak na co, ale na kulturę muszą znaleźć się pieniądze". Wielu spodziewało się, że to, co było dla nich wygodne w PRL, będzie niezmiennie trwać nadal, a to co przyniesie demokracja, będzie bonusem. Zniknie cenzura, pojawi się wolność słowa, prawo do eksperymentów itd. Jak na zachodzie. Niestety, aż tak dobrze być nie mogło, kierowanie kulturą trzeba było dopasować do gospodarki wolnorynkowej. O ironio... Właśnie tak jak na zachodzie - podkreśliła Cywińska.

W jej opinii, - okazało się to bolesne i trudne do przyjęcia dla wszystkich niemal środowisk kultury. - W PRL np. było wiele stowarzyszeń i ugrupowań, które podporządkowane decyzjom władzy dostawały odgórnie, w zamian za posłuszeństwo, pieniądze na wszystko: na lokal, sekretarkę, zakupy, służbę, samochody; spodziewali się, że to już tak zostanie. Staraliśmy się zamienić ten system z podmiotowego na przedmiotowy, na finansowanie zadaniowe, proponując np. Związkowi Kompozytorów Polskich pieniądze na organizację festiwali, a nie na potrzeby sekretariatu. Było trudno. Plastycy na odmianę nie chcieli wyprowadzić się i swojej działalności z darmowych pracowni, wychodząc z

założenia, że za darmo jest lepiej i dla nich taniej - wspominała Cywińska.

- Zdawałam sobie sprawę z tego, że trzeba odkłamać kulturę, bo wiele rzeczy było w PRL-u na pokaz, fasadowe, bez prawdziwego umotywowania, a celem było podporządkowanie sobie wszystkiego i wszystkich - zaakcentowała.

Cywińska jako minister kultury w rządzie Mazowieckiego zasłynęła także jako autorka, krytykowanego wtedy przez środowisko, projektu reformy teatralnej - chodziło m.in. o uzależnienie finansów teatru od jego "zasług artystycznych", a w związku z tym miała nastąpić zmiana podległości teatrów. Sceny miały być dotowane w całości przez rząd, przez wojewodów bądź samorządy.

- Niestety nie udało się nam przeprowadzić tej reformy, to wymagałoby zaakceptowania generalnej zasady, która miała jej towarzyszyć: lepszy dostaje więcej. Wszyscy ci, którzy nie czuli się lepszymi, a takich jest zawsze więcej, byli przeciwko, tym bardziej, że jak argumentowali: przecież kiedyś "miało być po równo". Teraz, po latach, słyszę od wielu ludzi: "jak byłoby dobrze gdybyś się

wtedy uparła". Nie mogłam jednak tego zrobić, miałam całe środowisko przeciwko sobie - wspominała Cywińska.

Artystka zaakcentowała, że okres spędzony w rządzie Mazowieckiego, choć niełatwy, był jednym z najciekawszych okresów jej życia. - Uczestniczyłam w czymś niezwykle ważnym. Danym mi było w jakimś stopniu przyczynić się do tych rewolucyjnych zmian na lepsze, które dokonały się w naszym kraju w sposób mądry i szczęśliwie bezkrwawy. Kultura decyduje w dużym stopniu o poziomie duchowym życia narodu i jego tożsamości. Na szczęście premier Tadeusz Mazowiecki też tak uważał i był mi zawsze pomocny w moich działaniach - podkreśliła Cywińska.

Jej zdaniem, - najważniejsze dla historii polski ostatnich stuleci daty to rok 1918 z Józefem Piłsudskim jako jego "sztandarem" i rok 1989, z ówczesnym Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim pospołu.

- Ten ostatni wszystko to, co dobre i ustrojowo możliwe, a wyartykułowane wcześniej przez Solidarność wprowadził w życie - zaakcentowała Cywińska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji