Artykuły

Zagram panu młodość

Teatralny ekspansjonizm Krystyny Jandy popierają wszyscy. Dla aktorów i realizatorów to poszerzenie rynku pracy. Dla mecenatu wszystkich szczebli idealne ziszczenie przysłowia: "baba z wozu, koniom lżej". Teatry Jandy to nie tylko przedstawienia w stolicy pełne publiczności i owacji na stojąco. Ona grywa w całym kraju! To nieustannie podnosi porzeczkę poziomu, intensywności działań i osobistej odpowiedzialności. Do czasu... Polskie piekiełko tylko patrzy, czeka, czai się i szykuje do skoku - pisze Sławomir Pietras w tygodniku Angora.

Miałem sen. Irena Eichlerówna leżała na otomanie z lekko rozpiętą - jak za życia - spódnicą. Wokół leżały antyczne teksty, o których mówiła, że głupie i źle przetłumaczone. Głos jej dolatywał jak ze starożytnego amfiteatru:

"Cóż wyprawia ta Janda z tymi teatrami. Mało jej trzech seansów dziennie przy placu Konstytucji. Teraz będzie popierać awangardę w kinie na Ochocie. Ze też rząd nie nakaże jej zawinąć się w prześcieradło i grać te teksty z mojej kanapy w Narodowym. Po mnie nikt tego lepiej nie zrobi. Niech to wszystko poprawi i wyreżyseruje Hanuszkiewicz. Jest młodym reżyserem, a już rozumie, co się do niego mówi. Dejmek zawsze twierdził, że aktor jest od grania, jak d... od s... Niechże Janda to pojmie, mimo obalenia komunizmu".

Obudziłem się. W gazetach zachwyty nad właścicielką już dwóch teatrów. Na tym się może nie skończyć.

W sierpniu w Lądku-Zdroju rusza festiwal Krystyny Jandy. Będą projekcje najnowszych filmów, spotkania z publicznością i spektakle w reżyserii lub z udziałem gwiazdy. Podczas specjalnego koncertu wykonana zostanie piosenka o Lądku, której tekst napisała kiedyś Agnieszka Osiecka, a muzykę Katarzyna Gaertner.

To wszystko cieszy i martwi. Cieszy, bo dynamizm, fantazja, celowość inicjatyw, wreszcie nadludzka pracowitość naszej wielkiej aktorki przeczy marazmowi polskiej codzienności teatralnej. Martwi, ponieważ niezwykły talent Jandy powinien błyszczeć na scenie narodowej w arcydziełach klasyki wszystkich epok. Ona zaś nie bez racji twierdzi, że została zmuszona do stworzenia teatru po to, aby mieć gdzie grać, zresztą za własne pieniądze. W Teatrze Polonia wśród kilkudziesięciu idących tam przy kompletach i nieschodzących z afisza tytułów jest tylko kilka ról Jandy. Sama zaś promuje świetne kreacje Katarzyny Figury, Marii Seweryn, Magdaleny Cieleckiej, Joanny Trzepiecińskiej, Ewy Kasprzyk oraz plejadę ról męskich z Gogolewskim, Gajosem, Sewerynem, Zborowskim, młodym Stuhrem, Szycem i Adamczykiem na czele. W przeszłości jej poprzedniczki robiły odwrotnie. Grały rano i wieczór, a osoby podejrzane o talent eliminowały zręcznie i bez rozgłosu.

Teatralny ekspansjonizm Krystyny Jandy popierają wszyscy. Dla aktorów i realizatorów to poszerzenie rynku pracy. Dla mecenatu wszystkich szczebli idealne ziszczenie przysłowia: "baba z wozu, koniom lżej". Teatry Jandy to nie tylko przedstawienia w stolicy pełne publiczności i owacji na stojąco. Ona grywa w całym kraju! Jej repertuar jest wszędzie oczekiwany i świetnie przyjmowany. To nieustannie podnosi porzeczkę poziomu, intensywności działań i osobistej odpowiedzialności. Do czasu...

Polskie piekiełko tylko patrzy, czeka, czai się i szykuje do skoku. Taką aktorkę mamy tylko jedną. Czas płynie i należy ją oszczędzać. Paradoksem kariery Jandy jest to, że osiągając sukcesy, działa przeciwko sobie. Dawniej niektóre jej poprzedniczki do późnej starości grały amantki, chroniąc się za obfitością makijażu, strojnością peruk i wielkością swych nazwisk. Janda przeciwnie. Coraz częściej występuje w rolach, które powinna grać dopiero za 20 lat. Pytana o to odpowiada szelmowsko, że gromadzi repertuar na starość.

Kiedyś w Krakowie prowadziłem "Wieczór hiszpański" złożony z kilku wspaniałych kreacji pewnej zabytkowej gwiazdy teatralnej, której nazwiska nie wymienię, bo artystka ciągle żyje i ma się dobrze. Podczas próby w Teatrze Słowackiego siedziałem na widowni, słuchając monologu królowej Elżbiety z "Don Carlosa" Schillera. W dramacie tym monarchini ma ledwie lat 16. Rozmyślałem nad wielokrotnością wieku naszej heroiny, kiedy ta nieoczekiwanie przerwała próbę: "Wiem, co pan sobie myśli. Że jestem za stara do tej roli? Owszem, ta czarna suknia projektu Zosi Węgierkowej ma już blisko pół wieku. A ja ciągnie gram w niej bez jakiejkolwiek przeróbki. Ale nich się pan nie martwi. Obiecuję wieczorem w tej roli zagrać panu młodość!".

Na zdjęciu: Krystyna Janda w "Boskiej!", Teatr Polonia, Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji