Artykuły

Odszedł jeden z ostatnich arystokratów sceny

- Do końca miał przy sobie bliskich mu ludzi - mówiła Adriana Lewandowska, szefowa impresariatu Teatru Narodowego, która się nim opiekowała. - Wpadały do niego Irena Kwiatkowska, Barbara Bittnerówna. Choroba go nie oszczędzała, ale zachował poczucie humoru, ciekawość świata i teatru. Krzyczał na nas, żebyśmy się w teatrze nie szwendali, tylko pracowali. Gdy umierał, zapytałam, kto teraz będzie nam o tym przypominał. Uśmiechnął się na to w tych ostatnich swoich chwilach... - wspomnie o zmarłym Igorze Przegrodzkim publikuje Życie na Gorąco.

Igor Przegrodzki. Jego miłością był teatr, ostatnim domem Skolimów.

Chciał być architektem. Studiował architekturę w Wyższej Szkole Technicznej w Wilnie. Ale myślał też o aktorstwie. Ostatecznie zwyciężyła miłość do sceny. Zawodu aktora uczył się w czasach okupacji w tajnym Studium Teatralnym w Wilnie. Debiutował w "Pigmalionie" Shawa w 1945 roku w Teatrze na Pohulance. W tym samym roku z matką w ramach repatriacji znalazł się w Toruniu i zaczął grać w tamtejszym teatrze.

Później występował w Olsztynie i Poznaniu. W 1949 roku przyjechał do Wrocławia. I tak Teatr Polski zyskał najwybitniejszego aktora w swojej historii. Aktor we Wrocławiu pozostał pól wieku. Nadal wspomina się tu jego kreacje w "Krzesłach" Ionesco, w "Garderobianym" Harwooda i w "Ślubie". Gombrowicza. Do legendy przeszła jego kreacja w "Niemcach" Kruczkowskiego. Był tak sugestywny jako Willy, że widzowie uważali, że zaangażowano prawdziwego esesmana! Przegrodzki potrafił zagrać wszystko (zagrał ponad 200 ról!). Dobry w politycznych przedstawieniach Jerzego Krasowsldego, spektaklach Henryka

Tomaszewskiego, awangardowych inscenizacjach Jerzego Grzegorzewskiego. Edmund Wierciński powiedział mu, że jak mało kto nadaje się do grania czarnych charakterów, bo ma... złe oczy.

Zawsze bacznie przyglądał się ludziom. Potem wykorzystywał ich gesty, sposób mówienia, poruszania się. Przywiązywał wielką wagę do kostiumu. - Przecież inaczej chodzi się w gorsecie, inaczej w obuwiu na podwyższonym obcasie - mówił.

W 80. rocznicę urodzin wyznał: "Jestem samotny".

W 2000 roku opuścił Wrocławł Wielbiciele byli w szoku. Przecież Wrocław nie istniał bez Przegrodzlriego i vice versa! Miał stałą marszrutę: z okolic Ogrodu Botanicznego, gdzie wtedy mieszkał, do Teatru Polskiego przy ulicy Zapolskiej. Gdy zmienił mieszkanie; z placu Kościuszki szedł świdnicką, Piłsudskiego, po kilku minutach zajmował ulubiony fotel i zaczynał opowiadać...

Wielka przyjaźń łączyła go z wybitną aktorką Igą Mayr. Wiele razy grali razem. Genialnie we wspomnianych "Krzesłach". "Doszliśmy do takiej perfekcji, że rozumiemy się bez słów. Igor nigdy nie nagina postaci do siebie, ale siebie do postaci" - mówiła Mayr w grudniu 2000 roku z okazji setnego przedstawienia. Dwa miesiące później nie żyła. Dla aktora to był cios. "Nie wiem, co teraz będzie, może zacznę się bać śmierci?" - powiedział. W 80. rocznicę urodzin wyznał: "Jestem samotny. Teatr jest moim domem. Chciałbym być na scenie do końca". Jego ostatnią rolą był Jegoruszka w "Iwanowie" Czechowa w reżyserii Jana Englerta. Na scenie Teatru Narodowego w Warszawie pojawił się jako widmo śmierci. Oparty o lasce, mówił jedno słowo: "pas". Ostatnie lata spędził w Skolimowie. Tam też zmarł. - Do końca miał przy sobie bliskich mu ludzi - mówiła Adriana Lewandowska, szefowa impresariatu Teatru Narodowego, która się nim opiekowała. - Wpadały do niego Irena Kwiatkowska, Barbara Bittnerówna. Choroba go nie oszczędzała, ale zachował poczucie humoru, ciekawość świata i teatru. Krzyczał na nas, żebyśmy się w teatrze nie szwendali, tylko pracowali. Gdy umierał, zapytałam, kto teraz będzie nam o tym przypominał. Uśmiechnął się na to w tych ostatnich swoich chwilach...

W skrócie

Urodził się: 15 IV 1926 roku w Landwarowie koło Wilna Znany: Wybitry aktor teatralny. Znamy go też z filmu, m.ia: "Petla" (debiut), "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Marcowe migdały", "Plebania", "Parę osób, mały czas", "Bezmiar sprawiedliwości". Poza tym reżyserował w operze i operetce, był dziekanem wydziału aktorskiego PWST i dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu Zmarł: 27 lipca 2009 roku w Skolimowie. Pochowany został 4 sierpnia na cmentarzu św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida we Wrocławiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji