A on się ulotnił
W fabryce wódek Koneser (niestety produkcja dawno stanęła) odbyła się premiera "Dybuka" Krzysztofa Warlikowskiego. Nowa przestrzeń nie miała szczególnego wpływu na klimat spektaklu, a jedynie na tzw. organizację widowni, która boleśnie się przeciągnęła. Potem był już standard, z metką "Made in Warlikowski" - sporo golizny (Jacek Poniedziałek tym razem jedynie uchylił rąbka swej tajemnicy), powtórka ze zmagań Renate Jett z polskim językiem, krwiste scenki z porodu itp. Całość ani grzeje, ani ziębi. Dybuka chyba też, bo się gdzieś w czasie spektaklu ulotnił.