Artykuły

Dybuk

Magdalena Łazarkiewicz - reżyser

TEN SPEKTAKL WCIĄGNĄŁ MNIE, urzekł swoją niezwykłością. Jednak, mimo iż poddałam się jego magii, już w trakcie oglądania miałam sporo zastrzeżeń. Mój odbiór tego przedstawienia zmienił się po chłodniejszej analizie. Pojawił się we mnie sprzeciw wobec jego przesłania.

Przemawia do mnie zwłaszcza pierwsza część, czyli interpretacja tekstu Anskiego. Przestrzeń scenograficzna, światło, w niezwykły sposób użyte projekcje, fantastyczna i w bardzo ciekawej funkcji użyta muzyka, a przede wszystkim poruszająca gra aktorów-pozwalają wejść w tajemniczy świat tego dramatu. Kontrastuje z tym druga część - oparta na opowiadaniu i Hanny Krall, w której ostentacyjna niechlujność warsztatowa trąci manierą. Cenię w teatrze minimalizm, ale musi on wynikać z treści, nie może być wyłącznie manifestacją metody. Warlikowski popadł w pułapkę sprzeczności. Wykorzystał realistyczną, ale dotykającą tajemnicy prozę Hanny Krall, spłaszczając ją do wymiaru publicystycznego.

Holocaust to najważniejszy egzystencjalny problem dla mojego pokolenia. Można zbliżyć się do niego tylko na poziomie emocji. Być może Warlikowski próbował ten temat zbytnio zracjonalizować. Może to właśnie sprawia, że przedstawienie, choć momentami piękne, pozostawiło we mnie niedosyt.

Konstanty Gebert - publicysta

SPEKTAKL JEST NIERÓWNY. Przede wszystkim wątpliwym wydaje mi się połączenie "Dybuka" Anskiego z reportażem Hanny Krall. W obu tekstach występuje postać dybuka, ale to chyba za mało. Niewykluczone że można by zbudować na tym pomyśle głębszą konstrukcję, jednak nie wydaje mi się, aby reżyserowi to się udało. Warlikowski do żydowskiej tradycji odniósł się w sposób bardzo dowolny. Dla reżysera nie musi to być świętość, ale pewne zabiegi powinny się tłumaczyć. Gdy rabina gra kobieta, chciałbym wiedzieć: dlaczego?

Jest jednak w tym spektaklu tyle dobrych punktów, że nie można na niego machnąć ręką. Są w nim elementy olśniewające, jak choćby projekcja malowideł z synagogi w Zabudowie. Wspaniała jest gra aktorów, zwłaszcza obojga kochanków, i logicznym i pięknym wykorzystaniem nagości.

Widzom nieobeznanym z żydowskimi realiami, opowieść Anskiego może wydawać się wydumaną, niezrozumiałą historią. Dramat ludzki, o którym pisała Hanna Krall, jest nam bliższy. Dlatego druga część, inscenizacyjnie mniej efektowna, jest mocniejsza. Aktorzy podołali nieprawdopodobnie trudnemu zadaniu: pokazali rzeczywisty los ludzki. Może gdyby Warlikowski był oszczędniejszy w środkach, mnie osobiście dałby więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji