Bez prowokacji?
W piątek, w Teatrze STU odbędzie się premiera "Prezydentek" Wernera Schwaba, w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego. Sztuka opowiada o trzech kobietach, które siedząc w kuchni opowiadają o swoim życiu.
Werner Schwab był kontrowersyjnym dramatopisarzem austriackim, którego pierwsza sztuka została odrzucona przez Burgtheater z adnotacją "nie nadająca się do wystawiania". Jednak autor szybko zyskał popularność, a po jego śmierci w tym samym teatrze obyła się premiera "Prezydentek".
- Schwab mawiał, że "Prezydentki" są to takie kobiety, które prezydują na własnym nieszczęściu. Znał ich życie z autopsji, gdyż jego matka też należała do tego rodzaju kobiet - mówi Grzegorz Wiśniewski. - Moje bohaterki są to panie, które nie mają nic, ale chciałyby przynajmniej, żeby to co robią miało sens. Trochę jak u Białoszewskiego próbują utkać ten sens z drobiazgów. Starają się coś stworzyć z niczego.
Grana przez Bożeną Adamek Maryjka jest mistyczką słynącą z przetykania muszli klozetowych, co robi w imię Jezusa Chrystusa. Greta (Anna Tomaszewska) to kurwiszcze z mętną nazistowską przeszłością. Trzecia z kobiet (w tej roli Halina Wyrodek) jest ortodoksyjną reprezentantką kościoła, która mawia, że tych co nie chodzą na sumę powinno się przemielić na kiełbasę.
- Tekst oczywiście jest bardzo prowokacyjny, ale w moim spektaklu staram się tego nie akcentować. "Prezydenetki" mogą kogoś oburzyć, bo Kraków jest miastem pruderyjnym, ale ja prowokację zawartą w sztuce używam tylko do charakterystyki postaci. Bardziej ciekawi mnie dręczący bohaterki problem nadania sensu swojemu życiu - dodaje reżyser.