Artykuły

Sprawa Judasza

Kim był? Czego się spodziewał jako jeden z dwunastu apostołów? Jaka była droga, która wiodła go do zdrady? W tych kwestiach opinie znawców teatru, Boya-Żeleńskiego i Grzymały-Siedleckiego oraz słynnych odtwórców roli tytułowej, Ludwika Solskiego i Karola Adwentowicza są podzielone. Brak miejsca nie pozwala mi na szczegółową analizę różnic w poglądach. Sumarycznie rzecz biorąc, jedni widzieli w Judaszu "płaza" lub "karalucha w ukropie", drudzy - "arcyludzką wobec swojej małości postać", jeszcze inni - kombinatora i karierowicza, a są i tacy (Maria Czenerle), co piszą o nim jako o "pierwszym w dziejach rewizjoniście wielkiej doktryny", którego czyn zdradziecki "nie stracił do tej pory szerszej metaforycznej aktualności".

Odmienność poglądów na "Judasza", dramatu Karola Huberta Rostworowskiego, świadczy wymownie o złożoności i bogactwie treści, które postać Judasza ze sobą wnosi.

Przekazy biblijne, skąpe i ułamkowe, nie mogły dostarczyć autorowi dostatecznego materiału do kreacji tytułowego bohatera sztuki, stanowiły jednak interesujący punkt wyjścia, gdyż mówiły o tym spośród dwunastu apostołów, który "nosił mieszek" czyli - jak byśmy dziś powiedzieli - sprawował funkcje gospodarcze, wydał Mistrza siepaczom, rzucił srebrniki, którymi zapłacono mu za zdradę, i "obwiesił się".

Tę historię biblijną zamyka Karol Hubert Rostworowski w pięciu aktach, a sześciu odsłonach dramatu, rozdzielając role między trzydzieści pięć osób oraz rzeszę galilejską, rzeszę jerozolimską, niewolników i siepaczy.

Przed wojną teatry wystawiały "Judasza z Kariothu" w imponujących dekoracjach i wspaniałych kostiumach, wykorzystując liczne i pomysłowe efekty teatralne, a przede wszystkim - scenę drugą w akcie czwartym, w pałacu Annasza, kłótnię saduceuszy z faryzeuszami, do której autor dołączył rodzaj "ilustracji muzycznej", a ściśle: rytmikę kłótni z wzmagającą się i opadającą wrzawą. Scenę tę podziwiał Boy-Żeleński.

W inscenizacji reżysera Andrzeja Przybylskiego w łódzkim Państwowym Teatrze Nowym ilość postaci scenicznych została zredukowana do piętnastu osób, a zamiast pompatycznych dekoracji widzimy na tle rozpiętej białej sieci - bochen chleba i gliniany dzban. W tej surowej, symbolicznej scenerii rozgrywa się dramat właściciela sklepiku w Galilei, dramat człowieka, który pragnął i chciał, żeby Mistrz wkroczył do Jerozolimy jako ziemski władca w purpurowym płaszczu i blichtrze władzy.

Szczytowe osiągnięcie Bogusława Sochnackiego w roli Judasza polega na tym, że jest to kreacja wieloznaczna w najlepszym znaczeniu tego słowa. Judasz w wykonaniu Sochnackiego nie wzbudza ani pogardy, ani odrazy, kojarzących się w potocznej mowie z jego imieniem, nie jest ani "płazem", ani "karaluchem", a tylko małym nieszczęśliwym człowiekiem, nie umiejącym zrozumieć ani udźwignąć wielkości idei, która przekreśliła świat starożytny, dała początek nowej epoce i stała się siłą kształtującą nowe stulecia. W takim ujęciu bohater Rostworowskiego reprezentuje szerokie artystyczne (nie tylko w rozumieniu fideistycznym) uogólnienie moralno-filozoficznych kryzysów współczesnego człowieka u progu nowoczesnej epoki. Jest to zgodne z założeniami inscenizacji, które są jasne i wyraźne. Z historii biblijnej zostały zachowane symbole: chleb i gliniany dzban. Główne osoby dramatu są upodobnione do współczesnych pracowników morza, przy czym porównywalność współczesnych ubiorów, w jakich występują aktorzy w roli rybaków na scenie, z ubiorami współczesnych rybaków bałtyckich, bretońskich lub normandzkich wzmacnia i rozszerza siłę uogólniającą metafory i jest artystyczną propozycją laickiego odczytania dramatu wierności i zdrady. Eksperyment prezentacji na scenie postaci z dawnych epok w kostiumach współczesnych nie jest wprawdzie nowością, ale w sprawie "Judasza" nie jest też chwytem pustym i bez znaczenia (jak się to niekiedy zdarzało), lecz sensowną i trafną koncepcją reżyserską. Zasługą Andrzeja Przybylskiego jest również przekonywające opracowanie tekstu dramatu i krytyczne oczyszczenie go w wielu miejscach z bujności i dziwactw stylistyki młodopolskiej, pełnej zwrotów, wzbudzających dziś nasz zdecydowany sprzeciw, takich jak, przykładowo: "więc do mnie dalej wspiech", "jak świat ten się rozgorze" itp. Przez znaczne skróty, o których wspomniałem, ujawniła się wyraźniej budowa dramatu i bardziej precyzyjnie zarysowała akcja sztuki. Takie zabiegi reżyserskie pociągają za sobą również negatywne konsekwencje, które w wypadku "Judasza" nie deformują lub niszczą warstwę filozoficzno-moralną utworu, ale pozbawiają spektakl efektów widowiskowych, jak wspomniana scena kłótni w pałacu Annasza.

Tragiczną postać Racheli, która uosabia wierność nowej idei, zagrała Ilona Bartosińska, przekonywająca zarówno w momentach autentycznego liryzmu, jak i w dramatycznym wyrazie losu żony Judasza.

Słabo wypadły trudne, bo kaznodziejskie w założeniu autorskim, role apostołów (których liczbę ograniczył reżyser do trzech osób). Najbliższy przyjętym powszechnie wyobrażeniom o znaczeniu j;3o apostolstwa wydał mi się Jan w interpretacji Jana Zdrojewskiego. Więcej pola do popisu dawały role faryzeuszy i saduceuszy, ale tutaj tylko Wojciech Pilarski jako obłudny Ananel i Wiesław Nowicki jako gwałtowny i niepohamowany Kaiphasz zademonstrowali interesujące zagrania aktorskie.

Postać Chrystusa w wykonaniu Andrzeja Maya, ucharakteryzowanego na podobieństwo gipsowej figurki odpustowej, kłóciła się z surowym tonem spektaklu. Czy nie lepiej było pokazać czarno biały fotos naturalnej wielkości watykańskiej "Piety'' Michała Anioła?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji