Artykuły

Bomba na Woli

Nie zważajcie na upał! Głupstwo tłok w tramwaju czy autobusie! Nie żałujcie na taksówkę! Walcie do Teatru na Woli przy ulicy Kasprzaka 22. Najmłodszy z warszawskich teatrów gra znakomitą sztukę, w znakomitej inscenizacji i znakomicie obsadzoną. Jeżeli mowa o kanikule, to mniej ona daje się we znaki widzom: sala przecież przestronna i wentylowana, a nikt wam nie zabroni zdjąć marynarki. Upał jest cięższy dla artystów, którzy muszą ruchliwe, taneczne, rozśpiewane widowisko "odstawiać" w efektownych kostiumach według przepysznej scenografii Mariana Kołodzieja, który nigdy nie żałuje sobie pracy, ale i nie skąpi artystom. A znów reżyser Kazimierz Kutz dyktuje im grę napiętą i wytężoną, nie pozwoli na luki w tempie, martwe sceny. Artyści i chwili nie markują, grają zapałem, także ci, którym przypadły role drugoplanowe jak np. Maciejowi Bornińskiemu, w tle sceny, albo rodzajowe, czy piosenkowo-przerywnikowe, jaka przypadła Stanisławie Celińskiej.

A ci, którym przypadły role pierwszoplanowe, wykorzystali dobrze pole do popisu, zwłaszcza że wymagało przeistoczeń. Oto Tadeusz Łomnickl na długo pozostanie w naszej pamięci jako przewodniczący wiejskiej spółdzielni, któremu przydarzyło się zagrać... króla Klaudiusza z "Hamleta", ale granego nie przez wyuczonych artystów, ale przez profanów, w tym czymś, nasuwającym zestawienia z Teatrem spodka w prawdziwym szekspirowskim widowisku, albo góralską szopką z Herodem, ma życiową rolę Konrad Morawski jako przewodniczący wiejskiego oddziału Frontu Narodowego, desygnowany do roli Poloniusza. Cóż za wspaniałą bufetową do której uśmiechnęła się rola królowej Gertrudy, jest Maria Chwalibóg! A znów Andrzej Golejewski w każdym szczególe opracowuje zachowanie się przewodniczącego Bady Zakładowej, któremu wplantowali rolę Laertesa. Jego wystudiowanym i pełnym satyrycznego napięcia miotaniom się przeciwstawia Adam Ferenczy powściągliwość w roli parobka przewidzianego na Hamleta. Odpowiednio stara się o naturalną grę Maria Czubasiewicz w roli dziewczyny wyznaczonej na Ofelię. Dodajmy jeszcze Mariana Rułkę w roli nauczyciela wiejskiego, którego terror środowiska zmusza do postępku niezgodnego 2 sumieniem humanisty. I nie zapomnijmy, o Sylwestrze Pawłowskim w ofiarnej roli komentatora.

TA cała sztuka Ivo Bresana (jugosłowiańskiego autora znającego dobrze i teatr, i wieś, i elitę, i plebs) pod tytułem "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna" jest wielowymiarową satyrą na współczesnych, ale także na załatwianie problematyki współczesnej za pomocą dzieł klasycznych. Sztuka w przekładzie Stanisława Kaszyńskiego wystawiona jako nowa premiera Teatru na Woli przemawia do widzów szczerze i bez osłonek.

Jej ekspozycję da się zamknąć w kilku zdaniach: w góralskiej wsi na zebraniu Spółdzielni postanowiono (nie bez oporów) uczynić coś w imię kultury i oświaty. Jednemu z zebranych przyszedł do głowy ryzykowny pomysł, by zagrać własnymi siłami Hamleta. Co z tego wynikło, zwłaszcza że w Spółdzielni też coś się psuje, jak w państwie duńskim u Szekspira, bo jest w rachunkach manco na 10 milionów dinarów, już dalej nie będę opowiadał Czytelnikom. Wolę zachęcić, by sami się o tym dowiedzieli na przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji