Artykuły

Lekcja Czechowa

"Wiśniowy sad" jest czwartą realizacją Czechowa podjętą przez Jerzego Jarockiego. Po "Wujaszku Wani" wystawianym w 1959 roku w Teatrze Rozmaitości we Wrocławiu, po "Trzech siostrach" w Starym Teatrze w 1969 roku i "Trzech siostrach" wystawionych przed dwoma laty w Zurichu kolejna to więc próba powiedzenia poprzez Czechowa tych prawd i przemyśleń, które dzisiaj dla nas i dla naszej widowni - najlepiej mieszczą się w delikatnej i na pozór bezstronnej relacji autora "Wiśniowego sadu". Aby je określić, zastanowić się należy, czym ów pisarz stał się dla czytelnika lub widza, który przeszedł przez literackie i filozoficzne doświadczenia Samuela Becketta, przez okrutną dialektykę Geneta i paradoksalny komizm Ionesco. Dla pokolenia, które coraz częściej powraca do melancholijnej mądrości autora "Wiśniowego sadu" jak do źródeł.

Otóż jest on - moim zdaniem - lekcją skromności. Przykładem umiaru i prawdy w literaturze - i w tworzonym w oparciu o nią teatrze. Udaną próbą zawarcia w sztuce, odległej jeszcze od nadciągających paroksyzmów historii, tych niepokojów, przeczuć i postaw, jakie musiały towarzyszyć wyczulonej i chłonnej świadomości pisarza na przełomie epok. Kiedy wydawało się, że wszystko jest jeszcze po staremu - gdy w istocie rzeczy zaczynały się już w Rosji głębokie procesy polityczne i społeczne, które doprowadziły nie tylko do zmiany dawnego świata Gajewów, ale też przeobraziły w efekcie historię ludzkości. W sztuce, dodać należy, bardzo jeszcze odległej od rygorów i konwencji, które ostry skrót i radykalną deformację uznały potem za jedyną godną artysty metodę wypowiedzi.

Żyjący u schyłku epoki, śmiertelnie chory autor "Wiśniowego sadu", świadomy aż nadto własnej sytuacji, zawarł w tym ostatnim pisanym przez siebie utworze dramatycznym syntezę swej filozofii i wiedzy o życiu. Przenikliwość i ostrość widzenia zbiega się w niej z poczuciem bezradności i świadomością przemijania wypełniającego los ludzki od narodzin do śmierci. Przemijanie to, podobnie jak cały porządek rzeczy towarzyszący ludziom i zdarzeniom, czynią z przedstawionego przez Czechowa życia domenę żałosnych konieczności i absurdalnych przypadków. Mimo wyrafinowanej świadomości i sprawności duchowej bohaterowie jego literatury, prominenci i statyści tworzonego przezeń świata, nie mogą wyrwać się z tych uwarunkowań. Życie ich, najczęściej jałowe i puste, rozwija się i mija jakby po z góry nakreślonych torach. Poprzez przypadki i konieczności dalekie zazwyczaj od wyobraźni zainteresowanych.

Ten filozoficzny fatalizm, rozjaśniony niezwykłą drobiazgowością i bez mała czułością, z jaką opisuje Czechow swoich bohaterów, pomnożony o niezawodny zmysł komizmu i paradoksu, tworzy świat pełen ważnych prawd i znaczących niedopowiedzeń. Świat w którym zanurzamy się chętnie, pewni nie tylko przenikliwości prezentowanego nam spojrzenia, ale również uniwersalności tej filozofii. Bo Czechow nie pozostawiając złudzeń wzbudza w nas równocześnie współczucie i poczucie wspólnoty.

Ów egzystencjalny i pełen solidarności sposób odczuwania świata o niezwykłej delikatności spojrzenia i subtelności środków wydaje się nam najistotniejszą cechą jego pisarstwa. Właśnie dla tej tak charakterystycznej dla autora "Wiśniowego sadu", przenikliwej i smutnej wiedzy o człowieku wracamy chętnie do jego opowieści, szukając w nich nie łatwego pocieszenia, nie złudnej nadziei, ale otuchy płynącej z poczucia najgłębszej wspólnoty w tym, co niewyrażalne i wymykające się właśnie całej współczesnej, molekularno-komputerowej wiedzy o człowieku. Bo Czechow - i tu tkwi na pewno jedno ze źródeł jego żywotności - pozostaje szczególnie bliski naszemu codziennemu niepokojowi i codziennej świadomości. Ta wielka literatura, która nie pozostawia zbyt wielu nadziei, dostarcza równocześnie tak wyrafinowanej świadomości przemijania i tak doskonałego poczucia bezsilności człowieka, że rodzi w nas - paradoksalnie - instynkt godności. Potrzebę wartości i hierarchii, abstrakcyjną zapewne w kategoriach pragmatyki, ale jakże realną i ważną w świecie imponderabiliów.

Pozbawieni nadziei, skazani na przemijanie, możemy tylko zachować naszą godność jako jedyną rękojmię względnej niezależności. Godność ta zastąpić może nadzieje i zachować świadomość dobra z zła. Wskazując na nieuchronność przemian i przypadkowość losu Czechow pozostaje wierny tej hierarchii. Wierny instynktowi moralnemu, przez co jego egzystencjalna filozofia uwalnia się od degradującej człowieka rozpaczy. Wypełnia natomiast dojrzałą melancholią, jakby smutkiem istnienia, przykrytym dla niepoznaki płynnością, a nawet w nierzadkich przypadkach komizmem zdarzeń.

Przypomniane tu właściwości dramaturgii Antoniego Czechowa - egzystencjalna pojemność i fakturalna złożoność - najbardziej frapują Jerzego Jarockiego. Uznany twórca scenicznej groteski o niezwykłej inwencji w zakresie wyobraźni i techniki teatru zwraca się z pokorą do przenikliwego i sprzyjającego ludziom pisarza uznając jego wielkość nie tylko w widzeniu życia, w odczuciu naszego losu i sytuacji na świecie, ale także w jego stosunku do teatru. W taktownym oddalaniu się od jałowego w gruncie rzeczy naturalizmu w stronę głębokiej świadomości egzystencji, zapładniającej i antycypującej wiele późniejszych odkryć i olśnień literatury.

Budując wnikliwie los człowieka na scenie, upostaciowiony w nostalgicznym życiu Raniewskiej, w niepokoju Trofimowa, czy determinacji Łopachina, Jarocki pozostaje pedantycznie wierny Czechowowi. Obleka jedynie jego świat i jego wyobraźnię w świat i wyobraźnię własnego teatru. W rzeczywistość umowną, a przecież prawdopodobną, zanurzoną na poły w tamtej epoce, ale wychylającą się bez reszty w naszą własną świadomość. W naszą znajomość życia i współczesną, rozumiejącą swoją autonomię, konwencję teatru. Reżyser o niezaprzeczonej biegłości w deformacji i kreowaniu obrazu, tutaj zaledwie relacjonuje. Pytanie tylko: kogo? - lub dokładniej: kogo przede wszystkim?

Autora sztuki czy widza odnajdującego w twórczości wielkiego klasyka europejskiego teatru odbicie własnych przeczuć i doświadczeń? A może relacjonuje własne przemyślenia i własne, jakże zrozumiałe, poczucie mijania? Własną bezsilność i niemożność przezwyciężenia losu lub przeznaczenia, w czym odnajdujemy się bez trudu, jeśli tylko wrażliwość i rzetelność myślenia ocalimy szczęśliwie od oślepiającej megalomanii i zabójczego egocentryzmu. O kimkolwiek mówi, kogokolwiek relacjonuje - mówi o nas, a Stary Teatr, zapraszając Państwa na wspólne spotkanie z ostatnim I bodaj najdojrzalszym utworem Czechowa, pozostaje wierny zasadzie pokazywania tego, co ważne w kulturze 1 tradycji teatralnej. Pokazywania w sposób na tyle nowy i na tyle niekonwencjonalny, by wystawiając Czechowa powiedzieć przy okazji coś o nas wszystkich, którzy patrzymy - więc i tworzymy to przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji