Artykuły

Nowa bitwa o "Cyda"

ADAM HANUSZKIEWICZ wyreżyserował w ATENEUM "Cyda" z Danielem Olbrychskim w tytułowej roli, w przekładzie Jana Andrzeja Morsztyna. Jest to nowa bitwa o arcydzieło Corneille'a. Bitwa podwójna, próba powrotu do pierwszego w naszych dziejach tłumaczenia utworu, ale i walka o nowe pojmowanie wielkiego klasyka, zaznaczona już w podtytule: "tragikomedia według P. Corneille'a."

Tragikomedia! To prawda, że twórca "Cyda" był nie tylko tragikiem, ale i autorem sześciu komedii, bardzo interesujących. Nawiązywał w nich do tradycji XV-wiecznego realizmu; niemal do "Pathelina". Na przykład, w "Galerie du Palais" kochankowie poznają się przy sposobności robienia zakupów przy ulicy wiodącej do Trybunału. Od razu widać, że różne są ich zainteresowania; panienka kupuje koronki, młodzieniec pyta o nowe książki. Kupcy zachwalają swe towary.

W 1636 r. gdy "Cyd" ukazał się na scenie teatru Marais. pisze Corneille utwór pt. "Illusion comique". Sceny komiczne przeplatają się tu z poważnymi, subtelna ironia z wątkami farsowymi. Konstrukcja jest zaskakująca: "Illusion" składa się z trzech różnych utworów, z których jeden "nasuwa się" na drugi. Zawiera się tu i obrona teatru oraz stanu aktorskiego.

Między napisaniem "Illusion comique" i "Cyda" zawisło nad państwem francuskim poważne niebezpieczeństwo. Wojska hiszpańskie i austriackie zagroziły z kilku stron granicom francuskim. Paryż znalazł się w niebezpieczeństwie; od Flandrii, Pikardii i Burgundii sięgały zagony nieprzyjacielskie. Powstała panika. Ale zimna krew Richelieu pozwoliła królowi na opanowanie sytuacji. Duża część mieszczaństwa i chłopstwa zajęła postawę patriotyczna. W tych warunkach "Cyd", napisany pod gorącym wrażeniem, porwał widownię. Nie tylko opowiadanie Rodryga o zwycięstwie nad Maurami budziło entuzjazm, nie tylko wiadomość o wzięciu, do niewoli dwóch królów - najezdników, ale i przełomowy moment, gdy Rodryg, zamknięty w bolesnym kręgu przeżyć osobistych, miłości i obowiązku - dostrzega nagle perspektywę wyjścia z sytuacji, poprzez walkę i poświęcenie.

Było paradoksem, że 30-letni Pierre Corneille przeniósł akcję "Cyda" do Hiszpanii, czyli tego właśnie kraju, którego wojska zaatakowały Francję przed kilku miesiącami. Przyjmowanie iberyjskich motywów było częste u pisarzy francuskich tej epoki, dowodem choćby "Don Juan".

"Cyd" miał jednak wielu przeciwników. Choć utwór sympatyzował z tendencją antymagnacką i popierał władzę króla, nie podobał się ministrowi Richelieu. Być może, iż żywiący własne ambicje pisarskie, był zawistny o cudze powodzenie. Ponadto "Cyd", sławiąc bezpośrednią władzę monarchy, uderzał (nieświadomie?) w autorytet pierwszego ministra. Wreszcie Richelieu był fanatycznym zwolennikiem trzech jedności, w których sztuka nie bardzo się mieściła. Corneille wykazywał, że zachowano jedność miejsca, tj. Sewilla, a jeśli zmieniają się "miejsca szczególne" (pałac króla, apartament Infantki, dom Chimeny, ulica, plac publiczny), dzieje się to z konieczności. Trudno np. by Don Diego i Don Gomez, kłócili się na ulicy, a zniewaga czynna wywołałaby zbiegowisko uliczne. Musieli więc przejść do pałacu Don Diega.

Ale te wszystkie argumenty me bardzo przekonały ministra. Przesłał rękopis do Akademii Francuskiej. Dostojna instytucja oceniła "Cyda" krytycznie, lecz nie negatywnie. Na marginesie tych uwag napisał Richelieu: "Zalety Cyda dostrzeże byle głupiec, wady - tylko człowiek inteligentny". Corneille wygrał jednak tę bitwę, potęgując w utworze akcenty promonarchiczne, dodając pochwały absolutyzmu.

Niespełna 30 lat później zrealizował Jan Andrzej Morsztyn pierwsze polskie tłumaczenie "Cyda". Stało się to w 1661 lub 1662 roku, tuż po wygnaniu Szwedów i ocaleniu Rzeczypospolitej z Potopu. Analogie historyczne były uderzające. Morsztyn, poeta i dyplomata, chciał dopomóc obozowi Marii Ludwiki i Jana Kazimierza, głosząc apologię władzy monarszej.

Nie był najlepszym dyplomatą. Jako ambasador Rzeczypospolitej w Sztokholmie, na tydzień przed atakiem Karola Gustawa, zapewnia rząd polski - że wojny nie będzie. Jako poeta radził sobie znakomicie ze sztuczkami wersyfikacji. Jako polityk próbował wzmocnić polską aktualność "Cyda", dodając prolog na cześć Wisły, która nie zamarzła w tym roku... pod gorącym tchnieniem, pełnym zwycięskiego ducha, obywateli. Jako tłumacz wulgaryzował, dodając ostro brzmiące, niezbyt klasyczne zwroty. Był to na ogół przekład szorstki i antypoetycki, nie wolny od potknięć, powtórzeń, niezręczności. Grano tak ujętego "Cyda" na Sejmie.

W 1801 roku, młodziutki wtedy, Ludwik Osiński dokonał parafrazy. W myśl zasad poetyki klasycyzującej opuścił postać Księżniczki (Infantki). Cały konflikt między dumą dynastyczną dziewczyny, która mogła poślubić jedynie "księcia krwi", a jej miłością do Rodryga raził zasady równości oświeceniowej (jak przedtem gniewał Richelieugo, z powodów przeciwnych). Naruszał też, ściśle pojętą, zasadę jedności fabularnej. Ale główna myśl była wspólna Osińskiemu i Morsztynowi: patriotyczna. W 1801 r., tuż po rozbiorach, ale już w glorii sukcesów Napoleona, jakby w przeczuciu wydarzeń 1805 i 1809 roku, "Cyd", mógł być w Warszawie, Kaliszu, Krakowie i Poznaniu czytany jako aluzja - do Legionistów. Słusznie i odkrywczo zwrócił na to uwagę prof. Brahmer, we wstępie do wydanych przez PIW trzech polskich przekładów "Cyda" (PIW 1954).

W momencie ukazania się owego, pozwalającego na porównania, wydania byliśmy pod wrażeniem występów paryskiego T.N.P. z Vilarem i Gerardem Philipem. Było to przedstawienie "ascetyczne" i aktorskie. Vilar jako reżyser realizował hasło "bez dekoracji i kurtyny". Całą funkcję plastyczną pełniły kolorowe i stylowe kostiumy. Ściśle określono ilość rekwizytów. Philipe w roli Cyda rozświetlił postać niezwykłym ogniem wewnętrznym. Młodziutka aktorka, Monique Chaumette, dawała Infantce aktorsko przemyślany styl dziecka udręczonego "dynastycznym więzieniem", któremu duma nie pozwoliłaby na poślubienie Rodryga, nawet za zgodą króla i po odniesieniu wspaniałego triumfu (gdy stał się niemal równy monarchom, pokonawszy trzech królów zagranicznych).

Vilar grał Króla, otoczony stałą ochroną halabardników, ale spokojny i uśmiechnięty. To on wyrażał przede wszystkim ów zasadniczy optymizm Corneille'a, pozwalający "Cydowi", mimo powikłań psychicznych, na zachowanie formy "tragikomedii". To on kazał zapomnieć o nieprawdopodobieństwie i wewnętrznym zarysowaniu się utworu, w którym miłość Chimeny kłóci się z pamięcią jej ojca, zakrwawioną - przez ukochanego.

Adam Hanuszkiewicz w pewnej mierze jest zgodny z Vilarem. Ogranicza dekoracje: Mariusz Chwedczuk zaplanował nagą przestrzeń, zabarwioną purpurowo. Natomiast (zgodnie i z Vilarem, i tradycją Wyspiańskiego) ogromną rolę grają tu kostiumy (Xymeny Zaniewskiej), kolorystycznie bogate, inspirowane dawnym malarstwem hiszpańskim. Przy otwartej kurtynie przesuwane są nieliczne meble. Muzyka, skomponowana przez Jerzego Satanowskiego, wkracza w tok akcji nie tłumiąc i nie głusząc wiersza.

Nade wszystko, jak u Vilara czy Wyspiańskiego, jest to przedstawienie, co się zowie - aktorskie. Nawet "małe" rólki powiernic Księżniczki i Chimeny (zachowano pisownię Morstina) grają, z siłą wyrazu, znakomite aktorki: Zofia Kucówna, a przede wszystkim Aleksandra Śląska. Nie są subretkami zwierzeń, ale i uczestniczkami dialogu, wypowiadającymi własne opinie (może i o własnym losie myśląc). Henryk Machalica, w trudnej roli Don Diega, zachowuje psychologiczną jasność; wierny wierszowi, nie zatraca prawdy. Świetnie gra Don Gomeza, nie umiejącego zapanować nad zawiścią, Tadeusz Borowski. Jego dialog z Danielem Olbrychskim, przed wyzwaniem na pojedynek Cyda - to scena zachwycająca.

Niespodziankę sprawia Barbara Dziekanówna jako Chimena. Początkowo nieco skrępowana (niepotrzebne chyba ukłony, źle uczesana), z dużą jednak siłą wyrazu zanosi skargę do Króla na zabójcę jej ojca. Cały czas ma własny, a przejmujący ton. Jeśli nużące są sceny z Rodrygiem po pojedynku - dzieje się to z winy przekładu, który (w przeciwieństwie do oryginału oraz parafrazy Wyspiańskiego), nie jest wolny od powtórzeń. Przy tym nie zachowano słynnego u Cornelle'a oddalenia amantów, wymownego dystansu osób, które chętnie by sobie wpadły w ramiona - a nakazują sobie zachowanie rezerwy. Bladą postacią jest Ewa Wiśniewska, jako Księżniczka. Sztucznie akcentując, nie wzrusza i nie zaciekawia (myślę, że bardziej jej odpowiadają role współczesne, o czym świadczy niedawna premiera "Braci" Krasińskiego). Jerzy Kamas nie czuje się najlepiej w roli Króla kastylijskiego. Próbuje postać ożywić dziwacznymi ruchami rąk lub sztucznym sposobem podania dłoni Chimenie. Nie osiąga optymistyczno-wyrozumiałego efektu.

Daniel Olbrychski, niezapomniany w tylu wydarzeniach teatralnych ("Beniowski"!) i filmowych (np. w "Brzezinie"), okryty zagraniczną chwałą, wykazał dojrzałą technikę. Jego uśmiech przezwycięża tragizm rozdzierających sprzeczności losu. Opowiadanie o zwycięstwach nad Maurami obywa się bez rzucania sztandarów, którymi tak ekspresyjnie oddziaływał Jan Kreczmar. Niemniej jest wymowne.

Można więc powiedzieć, że Hanuszkiewicz wygrał tę nową "bitwę" o "Cyda". Nawet drobniutkie role (np. Sanktego, w realizacji Emiliana Kamińskiego) są harmonijnie wpojone w całość. Myślę natomiast, zje reżyser nowego spektaklu nie całkiem nas przekonał do przekładu Andrzeja Morsztyna. Sprawia on trudności i aktorom, i widzom. Prawdziwie kongenialne tłumaczenie "Cyda" dał Wyspiański, choć filologowie narzekają na łamanie klasycznego wiersza i nadmierne wyeksponowanie Infantki. Ale twórca "Wesela" uważnie się wsłuchiwał w myślowy ton wielkiej klasyki francuskiej, oglądanej w Paryżu. Raz po raz chodził do Komedii Francuskiej, nieraz - wyrzekając się pieniędzy na obiad. Po wtóre - miał znakomite, i wręcz prekursorskie, wyczucie potrzeb nowoczesnego teatru, melodii scenicznego dialogu, wiersza działającego bezpośrednio. Nic dziwnego, że prawdziwa polska tradycja "Cyda" (mimo słynnych ról w latach 1801-1830) zaczęła się od owej parafrazy Wyspiańskiego, w istocie najbliższej duchowi "Cyda" i jakby antycypującej odkrycia Vilara. Zresztą rozwiązanie sprawy kostiumów w spektaklu Hanuszkiewicza zachowało wierność wizjom Wyspiańskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji