Artykuły

"Fantazy" w Krakowie

TO już trzecia po wojnie w Krakowie inscenizacja "Fantazego" Juliusza Słowackiego.W takiej sytuacji istnieje zawsze duża pokusa skonfrontowania nowej scenicznej wersji z poprzednimi, w krótkim sprawozdaniu recenzyjnym trzeba ją jednak odrzucić, przypominając jedynie, że każda z tych realizacji zupełnie inaczej interpretuje zarówno sam utwór jak i ustawiającą go rolę Fantazego, oraz że twórcą pierwszej powojennej inscenizacji krakowskiej w 1946 roku (kreującym też postać Fantazego) był Juliusz Osterwa, drugą zaś premierę (w r. 1954) przygotował w tym samym teatrze Henryk Szletyński (z Hugo Krzyskim jako Fantazym).

Autorem trzeciej, obecnej inscenizacji "Fantazego" - tym razem w Starym Teatrze - jest Konrad Swinarski. To bardzo interesująca propozycja, może nie tyle jako przedstawienie co w odniesieniu do niektórych postaci. Od dotychczasowych ujęć odbijają wyraźnie przede wszystkim Idalia Mirosławy Dubrawskiej, Rzecznicki Wiktora Sądeckiego i Hrabina Respektowa Zofii Niwińskiej. Romantyczna egzaltacja Idalii jest dla Dubrawskiej jedynie karnawałową maską, której nawet nie nakłada na twarz, bawiąc się nią jak wachlarzem. Odrzuca tę maskę zupełnie dopiero na cmentarzu w scenie gwałtownego wybuchu Fantazego.

Od tej chyba właśnie sceny wyszła Dubrawka w budowaniu postaci Idalii. Otóż kiedy Fantazy mówi o wspólnym samobójstwie - coraz gwałtowniej i namiętniej. Idalia patrzy na niego najpierw ze zdziwieniem, jak gdyby nie wierzyła własnym uszom, potem ze zdumieniem, które przechodzi w lęk: Dubrawka cofa się, przypatrując się Fantazemu tak jak gdyby go pierwszy raz widziała. Ta racjonalistyczna podmurówka pokazuje nam Idalię bardzo współczesną, która zabawia się romantycznym gestem do czasu, kiedy zabawa przestaje był zabawna.

Inaczej Antoni Pszoniak. Ani na chwilę nie wychodzi z kostiumu, jaki wyszedł spod igły Słowackiego. Maską romantycznego rozwichrzenia i kabotynizmu przylega do niego szczelnie, nie na tyle jednak, by niwelowała intelektualny dystans do wydarzeń, do siebie i do otoczenia, przejawiający się w sarkazmie, drwinie, złośliwości, ironii.

Ma Pszoniak w tym właśnie godnego partnera: Rzecznickiego, granego przez Wiktora Sądeckiego. Sądecki poszedł tu słusznie za sugestiami Peipera. Niekiedy wydaje się nawet, że jego Rzecznicki góruje nad Fantazym nie tylko swym opanowaniem i sprytem, ale też i intelektualnym dystansem do ludzi i zdarzeń. Tylko dlaczego scenografowie ubrali go jak ekonoma z podrzędnego folwarczku? Zdziwienie wywołuje również wnętrze dworku hrabiów Respektów. Ten "dworek" przypomina stodołę z klepiskiem pośrodku, zwłaszcza w I akcie (snopy słomy, kury). Ta zabudowa dobrze się sprawdza i jest wygodna dla akcji, ale jako widomy symbol majątkowej ruiny Respektów jest mocno przesadzona.

Podobnie jak Idalię Dubrawskiej - również i Respektową Zofii Niwińskiej trzeba odbierać poprzez ostatnie sceny przedstawienia, a szczególnie przez scenę .końcową, zbudowaną na mocnym kontraście: grupa osób w skupionym milczeniu nad stygnącym ciałem Majora (bez taniej "ruszczącej" stylizacji i melodramatycznego patosu, mocno i dojmująco - zwłaszcza w scenie umierania - gra Majora Kazimierz Fabisiak) - jakby zastygła w "żywym obrazie" - stanowi tło dla Respektowej, jedynej postaci do której nie dociera śmierć Majora, nic dla niej nie znaczy wobec trzymanego w ręku listu z wieścią o nieoczekiwanym spadku; jej uśmiech mówi wyraźnie i prozaicznie: oto skończyły się kłopoty, i z długami i z tą zwariowaną Dianką. Może nawet później "uroni łezkę" dyskretnie nad grobem Majora: szczerze, z wdzięczności za to, że tak "taktownie" potrafił się znaleźć i przez swą śmierć tyle rzeczy tak mądrze załatwił...

Przedstawienie Swinarskiego, o kilku nowych pomysłach w budowaniu scen i podbudowywaniu postaci (Respekt z szablą jak z kijem, Fantazy chwytający dziecinną trąbkę przy akompaniamencie okrzyku "Pistolety!" oraz z widłami na cmentarzu, monolog Idalii z szablą itd.) przekreśla wiele pytajników, towarzyszących zawsze i lekturze i każdej nowej realizacji "Fantazego", ale stawia nowe. Jeśli jednak te impresje zamknie się stwierdzeniem, iż inscenizacja Swinarskiego jest twórczą kontynuacją nowej scenicznej tradycji "Fantazego" jako bliskiej genialności tragikomedii, współbrzmiącej również i z naszą współczesnością - to stwierdzenie takie ma pełne pokrycie na scenie i w odczuciu widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji