Artykuły

"Kartoteka" i czas

Niedawno pisałem o pokazanej w Warszawie dwadzieścia lat po prapremierze - "Policji" Mrożka. O słynnym debiucie i sztuce, która była mało grana, istniała w literaturze, ale pozostawała właściwie poza teatrem. Teatry bardzo dużo grają Mrożka, jednakże jego pierwsza próba dramatyczna zdaje się wciąż mieć charakter raczej inicjalny - wywodzi się z niej przecież cała późniejsza twórczość autora "Tanga", ale nawet po ponownym jej obejrzeniu na scenie - wydaje się wydarzeniem sprzed lat.

Inaczej ma się zupełnie sprawa z debiutem Różewicza. "Kartotekę" w roku 1960 zaprezentowano nieśmiało, w Sali Prób Warszawskiego Teatru Dramatycznego mieszczącej zaledwie 170 widzów. "Kartoteka" wydawała się wtedy dramatem "dziwnym", "trudnym", dziwniejszym niż wcześniej pokazane w tymże teatrze sztuki Witkacego. Przedstawienie reżyserowane przez Laskowską, w scenografii Kosińskiego miało ogromne powodzenie, "Kartoteka" w ciągu dwudziestu blisko lat wciąż wraca na scenę. W ostatni poniedziałek pokazała ją telewizja w inscenizacji Krzysztofa Kieślowskiego, z Gustawem Holoubkiem w roli tytułowej. I była to już druga po znanej pracy Swinarskiego, telewizyjna wersja "Kartoteki".

Niezwykła jest kariera tej sztuki, która w momencie prapremiery wydawała się pod wieloma względami niemal aktualną publicystyką, a która ciągle wraca i za każdym razem okazuje się znowu aktualna i jednocześnie zupełnie prawie odmienna niż przedtem.

"Policja" pozostaje pewnym określonym "modelem" dramatu rozwijanym później i kontynuowanym. "Kartoteka" ma całkiem inny charakter. Trudno mówić o modelu, który Różewicz ciągle zmienia. Jednocześnie jednak ta sztuka napisana pod koniec lat pięćdziesiątych, w okresie, kiedy zaczynały się rodzić wątpliwości wobec kształtu współczesnego teatru, wątpliwości, które Różewicz najwcześniej i najmocniej wyrażał, okazała się "Kartoteka" tekstem prawdziwie teatralnym, "przystającym" do bardzo różnych koncepcji inscenizacyjnych. Należałoby sądzić, że taką siłę i "nieprzemijającą aktualność" tylko, utwór określony, skupiony i zwarty, o wyraźnie zaznaczonej kompozycji narzucającej inscenizatorom autorską wizję przedstawienia. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Konstrukcję "Kartoteka" ma płynną, postacie niedookreślone, poszczególne sceny niemalże wymienne, didaskalia pozostawiające swobodę wykonawcom. Główny bohater jest i współczesnym "Everymanem" i porte-parole autora i "podmiotem lirycznym" - określenia jakie można wobec niego stosować często wykluczają się nawzajem. Miejsce akcji będące mieszkaniem, biurem, kawiarnią, ulicą stanowi właściwie wnętrze bohatera, przez które płynie strumień rzeczywistości.

Ten magmowaty i poetycki charakter dramatu Różewicza sprawił, że "Kartoteka", pozornie się kolejnym realizatorom poddając, zarazem bezlitośnie zniewala wykonawców i zmusza do przekazania tego, co w niej najważniejsze i od początku ustalone. Różewiczowi udało się tu napisać dramat będący rzeczywistym obrazem rozbicia człowieka we współczesnym świecie - poprzez kolejne obnażanie i destrukcję sfery "prywatności", "domów" (motyw "wyjścia") struktur społecznych, zasad moralnych, ideałów, języka (cytowanie sztucznej mowy z gazet), powtarzanie stereotypów i ukazywanie postaci ludzkich, które są już tylko martwymi schematami. Choć w "Kartotece" aż roi się od bezpośrednich nawiązań do epoki, w której powstała, a przecież w każdej kolejnej inscenizacji odradza się ona i aktualizuje w coraz to nowym czasie. Ta "aktualność" "Kartoteki" skończy się w momencie, kiedy generacja jej bohatera (urodzonego około r. 1920) zejdzie ze sceny Świata. Wtedy "Kartoteka" stanie się sztuką historyczną i prawdopodobnie trzeba będzie na nią spojrzeć zupełnie inaczej.

Przez dwadzieścia lat pojawia się "Kartoteka", jak żywy świadek z wojennego pokolenia i mówiąc o "śmierci człowieka", którą to pokolenie przeżyło ostrzega przed totalną zagładą. Jej związek z czasem historycznym, momentem powstania i kolejnymi chwilami feniksowatego odradzania i przetwarzania się jest bardzo szczególnej natury. Najbardziej fascynujące wydaje się w całym utworze właśnie to jego niezwykłe związanie z pokoleniem Różewicza, niezwyczajne bytowanie tego tekstu jako głosu pokolenia, które jest ciągle słuchane, choć wyrosły już pokolenia zupełnie inne. Bohater "Kartoteki" w dniu prapremiery miał około czterdziestu lat, w ostatniej inscenizacji telewizyjnej ma - o czym się wyraźnie mówi - blisko sześćdziesiąt. Kieślowski, i za to należy mu się najwyższe uznanie doskonale zrozumiał niezwykłe powiązanie "Kartoteki" z czasem, z genezą, momentem jej powstania i prawem rządzącym jej odradzaniem się na scenie. Jest to chyba największa wartość jego inscenizacji.

W telewizyjnym spektaklu, paradoksalnie, widać całą teatralność "Kartoteki" - to, że ta "otwarta" forma dramatu jest w istocie bardzo mocno związana ze sceną. Na ekranie, w filmowym, plenerowym ujęciu przemawia nie swoim kształtem poetyckiego strumienia rzeczywistości, ale samą siłą zawartych w niej diagnoz. Poprzez kreację, Holoubka stała się tu "Kartoteka" tym, czym na scenie nigdy nie była - właściwie monodramem. Szczególnej wagi jako tworzywo nabiera tu słowo, choć Różewicz zdążył już podjąć tyle prób tworzenia teatru bezsłownego, a to, co wydarza się pomiędzy słowami - uważa za najważniejsze. Jest w tym i dowód siły literackiego kształtu "Kartoteki" i zarazem potwierdzenie jej teatralności, tego, że w pełni - poza teatr - przenieść jej nie można.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji