Artykuły

Wszystko, co ludzkie

50 rocznica powstania Związku Radzieckiego jest okazją do ukazania wielu osiągnięć Kraju Rad i jego ludzi. Także i teatry polskie uczciły wielką rocznicę przygotowaniem szeregu wybitnych sztuk. Jako pierwszy w Warszawie wystąpił Teatr Ateneum wystawiając największe dzieło sceniczne Maksyma Gorkiego "NA DNIE" w przekładzie Anny Kamieńskiej i Jana Śpiewaka, w reżyserii Jana Świderskiego, ze scenografią Lidii i Jerzego Skarżyńskich, z muzyką Tadeusza Bairda.

Widzieliśmy nie dalej, jak rok temu inscenizację dramatu Gorkiego "Na dnie" w Teatrze Narodowym. Od razu trzeba podkreślić ogromną różnicę w interpretacji scenicznej obu przedstawień. W Teatrze Narodowym położono nacisk na problemy moralno-filozoficzne, w Ateneum - na akcję. Tam "wymieniano myśli", tu - rozgrywa się dramat kilkorga ludzi i na tle ludzkich rozgrywek wynurza się główna myśl Gorkiego: w każdej sytuacji życiowej, nawet tej najgorszej, kiedy zdawałoby się, że jesteś już na samym dnie- staraj się być nadal człowiekiem!

I rzecz dziwna: w Narodowym po pewnym czasie ta intensywna "wymiana myśli", poglądów filozoficznych zaczynała nużyć. Było jej za dużo, a za mało akcji. Tu, w Ateneum - ogromna wiara w człowieka, jaką Gorki zawarł w dramacie zaczyna ginąć w sensacyjnej nieomal akcji, w krzyku, jaki raz po raz rozlega się ze sceny, w gwałtownych starciach między ludźmi. Ciekawe przedstawienie - inne od dotychczasowych, jakie się oglądało w kraju, inne przede wszystkim przez ograniczenie "rosyjskości" sztuki do minimum i wydobycie z niej ogólnoludzkich problemów.

Trudno jest zresztą mówić o jakiejś jednolitej akcji w sztuce Gorkiego: sam on określa swoje dzieło, jako "sceny z życia Rosji". I rzeczywiście - każda postać dramatu to inne życie, inna akcja. Każdy z tych włóczęgów, "mieszkających" w ponurej piwnicy, jakim jest "dom" noclegowy Kostylewa ma swoją przeszłość, do której powraca wspomnieniami. To też przez cały prawie czas trwania przedstawienia, na scenie rozgrywa się szereg akcji, widzimy wiele scen równoległych, nakładających się prawie na siebie. "Na dnie" - to prawdziwe arcydzieło, przejmujące w swej treści, prawdziwe w swej prawdzie o człowieku, jego godności, wzlotach i upadkach.

I przepiękna postać Łuki, starego włóczęgi, którego opowieści słucha się z zapartym tchem. Łuka stworzył własną filozofię życia, którą można nazwać filozofią nadziei. "Kto bardzo pragnie - znajdzie! - powiada Łuka - "Kto szuka - znajdzie!" Nigdy nie wolno tracić nadziei, póki ona żyje w człowieku, to i sam człowiek żyje...

W tej grupie nędzarzy słowa starego Łuki trafią przynajmniej w jedno serce - Satina, który stanie się następnym pocieszycielem, nosicielem "dobrego słowa" w gronie nieszczęśliwych ludzi.

Bo tylko człowiek może pomóc drugiemu człowiekowi, jakże często tylko zwykłym dobrym słowem...

Sztukę reżyserował Jan Świderski, któremu udało się dramat uwspółcześnić, nadać ostre (może nawet trochę za ostre) tempo, uwypuklić konflikty międzyludzkie, precyzyjnie doprowadzić do finału - zbrodni.

Piwnica "domu noclegowego" zaprojektowana przez Lidię i Jerzego Skarżyńskiego jest za bardzo "piwniczna", za ponura: wystarczająco ponury jest dra-mat samych ludzi...

"Na dnie" jest sztuką wybitnie aktorską: każda postać dramatu ma swoje indywidualne i duchowe oblicze, każda przeżywa na swój sposób swój dramat życiowy: upadek na dno nędzy. Olbrzymia obsada sztuki nie pozwala na scharakteryzowanie gry wszystkich aktorów: wszyscy byli tu dobrzy, prawdziwi, przekonywający i wzruszający lub wstrząsający. Ale kilka głównych ról miało wybitnie dobrą obsadę. A więc stary Łuka, którego zagrał Ignacy Machowski, Baron - w interpretacji Władysława Kowalskiego był postacią pokazaną inaczej, niż to miało miejsce w poprzednich przedstawieniach. Bardzo ciekawą postać Aktora stworzył Jerzy Kamas. No i Satin, "pozytywny bohater", następca Łuki, którego zagrał Tadeusz Borowski. W pozostałych rolach wystąpili: Anna Seniuk, Joanna Jędryka, Anna Ciepielewska, Katarzyna Łaniewska, Barbara Rachwalska, Henryk Łapiński, Bogdan Beer, Andrzej Zaorski, Zdzisław Tobiasz, Roman Wilhelmi, Bohdan

Ejsmont, Lech Ordon, Jerzy Kaliszewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji