Artykuły

Głos pokolenia

Chciałbym pisać może i o czymś innym, a jednak trzeba o "Kartotece" Tadeusza Różewicza, która w równym stopniu stała się "Kartoteką" Krzysztofa Kieślowskiego. Tu nawias: zbyt pewnie często punktem wyjścia do tych tekstów są jakieś, nazwijmy je tak - sytuacje telewizyjne. Zgodzą się jednak Państwo ze mną, że nie prowadzę tu kącika telewizyjnego, a już na pewno nie pisuję recenzji. Po prostu - telewizja jest na tyle obecna w naszej zgrzebnej codzienności, że nierzadko bywa pretekstem do rozmów towarzyskich. "Kartotekę" nadano w poniedziałkowym Teatrze TV, a dziś, we wtorek, z kilkoma ludźmi mówię głównie o tym spektaklu. Może jeszcze więcej o reżyserze Krzysztofie Kieślowskim. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy świadkami formowania się pięknej indywidualności i właśnie ten proces wchodzenia artysty w nasze prywatne życie umożliwia telewizja. Każde spotkanie z Krzysztofem Kieślowskim pozostawia w nas jakiś ślad, a nie mam tu na myśli tylko spotkań poprzez spektakle czy filmy. Podobnie dzieje się z mistrzem Andrzejem Wajdą, podobnie przeżywaliśmy nie raz kontakty z Krzysztofem Zanussim. Teraz z czymś nowym, zawsze z czymś ważnym i pilnym przychodzi do nas Kieślowski.

Jest to ktoś, kto wierzy w społeczny sens istnienia sztuki. Taki artysta nie robi po prostu rzeczy, które są warte realizacji, lecz takie jedynie, które są potrzebne, teraz i tutaj. Reakcja widowni, czy lepiej powiedziawszy - publiczności, świadczy, że ten rodzaj intencji jest natychmiast rozpoznawalny. Nikt przecież specjalnie nikogo nie uprzedzał, że obejrzymy "Personel", a przecież po emisji tego świetnego telewizyjnego filmu wiele mówiło się o tym, co w tym utworze było tak ważne dla każdego: o kwestii sumienia, o moralności socjalistycznej, o wyborach i postawach.

Jest w telewizji program pt. ,,Jak?" - w domyśle: jak żyć? Uczeni i literaci próbują w nim odpowiedzieć na pytanie, przyznajmy nieproste, znajdując w potoku słów wiele rozwiązań natychmiastowych, nierzadko kategorycznych. Zauważyłem, że młodzież biorąca udział w owych programach staje, zwykle po stronie tych, którzy zwierzają się ze swych rozterek, zwątpień, którzy nie mają gotowych recept na użytek TV i nie chcą narzucać nikomu jedynie słusznych wzorów. Myślę, że tej generacji bliski jest właśnie Krzysztof Kieślowski, co zresztą potwierdziło się na festiwalu gdańskim, gdy pokaz "Amatora" zgromadził tak wiele młodzieży. Młodzi szybko się zorientowali że oto mają swojego reżysera, który mówi w ich imieniu, do nich, o ich sprawach, nie pouczając, lecz skłaniając do gorącej i rzetelnej dyskusji.

Krzysztof Kieślowski bacznie obserwuje pierwszy krok w życiu swoich bohaterów. Powtórzmy: pierwszy krok!

Rozumie bowiem jak wiele od tych wczesnych, pierwszych decyzji, gdy młody człowiek ręką jeszcze niewprawną, na własny rachunek ma wykreślić linię między dobrem a złem, między uczciwością, a konformizmem, między prawdomównością a kłamstwem, na pozór drobnym, doraźnie opłacalnym, lecz w konsekwencji deprawującym moralnie.

Tak było w "personelu" tak jest i w "Amatorze". Pierwszy film rozgrywa się w teatrze, drugi w środowisku filmowców-amatorów, zaś bohaterem "Kartoteki" jest pisarz. Nieprzypadkowy jest wybór tych właśnie profesji z obszary sztuki, bo analizując konkretne przypadki ludzkie, bada Kieślowski to, co byśmy nazwali funkcjonowaniem artysty w społeczeństwie. W jego rozumieniu jest to ktoś obecny całym sobą w życiu zbiorowym, nie pięknoduch i narcyz, ale człowiek współodpowiedzialny za jakość moralnych wyborów, ktoś, kto ma nie tyle powołanie, co obywatelski obowiązek zabierania głosu w sprawach zasadniczych.

W przypadku Krzysztofa Kieślowskiego mamy do czynienia z artystą, który określa się nie tylko w konkretnych utworach, ale i w wywiadach, rozmowach czy audycjach telewizyjnych: są to dla niego zawsze okazje do rozmowy z publicznością, z widzem, z drugim człowiekiem. Po prostu mamy do czynienia z artystą obdarzonym czymś niezwykle cennym: instynktem społecznym. Jest to cecha, która nieustannie prosi się o jak najszersze spopularyzowanie. Jeśli jednak młodzi zauważyli właśnie w autorze "Personelu" i "Amatora" swojego reżysera, znaczy to, że ów instynkt społeczny jest i w nich, o także, że kwestie etyczne są i dla nich problemem numer jeden.

Nie powiedziałem nic prawie o przedstawieniu "Kartoteki". Dodam więc, że wybór tej właśnie sztuki przez Krzysztofa Kieślowskiego jest zupełnie naturalny. Zaś jako reżyser raz jeszcze potwierdził swoją klasę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji