Artykuły

Mrożek jak... "z Mrożka"

{#au#87}Mrożek{/#} jest Mrożkiem i sprawia wrażenie jakby w każdej chwili towarzyszyły mu sytuacje niesamowite, jak "z Mrożka".

Przyjechał do teatru - ku zaskoczeniu zebranych - najzwyklejszą taksówką, choć tuż przed nim Krzysztof Kowalewski wysiadł z peugeota, a Zbigniew Zapasiewicz doszedł dystyngowanym spacerkiem. Postawiwszy krok na trotuarze, zamiast uśmiechnąć się do fotoobiektywów, Mrożek - ku rozbawieniu obserwatorów - kucnął pod pretekstem zawiązywania buta. Całkiem serio przystąpił natomiast do oglądania "Miłości na Krymie", zasiadłszy na środku sali Teatru Współczesnego w Warszawie. Poważnie potraktował też kilka pytań.

- Przyjechałem obejrzeć to przedstawienie, bo uważam, że autor powinien oglądać swe sztuki na scenie. Jest to dla niego zawsze pewna nauka. Najlepiej, jeśli taka konfrontacja może dojść do skutku możliwie szybko po napisaniu utworu, gdyż potem autor coraz bardziej staje się tylko widzem własnego dzieła... ,,Miłość na Krymie" jest, nazwijmy to, opowieścią. Obwarowałem ją dziesięcioma warunkami na wypadek inscenizacji po to, by uchronić przed deformacją. Nie jestem reżyserem i nie zamierzam reżyserować swych sztuk przy pomocy instrukcji. Chodzi tylko o to, by ustalić pewne minimum: co według mnie z moją sztuką nie powinno być zrobione. Oczywiście istnieje szansa wystawienia znakomitego spektaklu bez tych obwarowań, ale ja chcę mieć minimum pewności.

Sławomir Mrożek przyjechał zobaczyć inscenizację "Miłości" w reżyserii Erwina Axera, co skomentował: - W przypadku takich reżyserów jak Axer wszystkie punkty i wszelkie moje obwarowania utworów znikają, nie obowiązują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji