Artykuły

Z Mrożkiem do Rosji

Tylko Sławomir {#au#87}Mrożek{/#} mógł napisać taki tekst. Jego "Miłość na Krymie" - "komedia tragiczna" - jest tyle zabawna, co gorzka, a realizm łączy dyskretnie z poetyką groteski i abstrakcji. Wokół tego dramatu, opublikowanego przed czterema laty, sporo już było dyskusji. Sztuka doczekała się paru inscenizacji. Jedna z nich, powstałą w warszawskim Teatrze Współczesnym, obejrzeliśmy właśnie w Gdańsku, na scenie Teatru "Wybrzeże".

Zespół Współczesnego zawitał tu jako kolejny gość "Wybrzeża", które swój jubileuszowy, 50. sezon, uświetnia cyklem prezentacji głośnych krajowych przedstawień. "Miłość na Krymie" (premiera na macierzystej scenie odbyła się w kwietniu 1994 roku), wyreżyserowana przez Erwina Axera, w scenografii Ewy Starowieyskiej, zadowolić mogła najbardziej wybrednych teatromanów. Błyskotliwość lekkiego w formie tekstu, jego ironia, celność i głębia spotyka się z odpowiednim kształtem scenicznym, określonym przez oszczędność dekoracji, ciekawą kompozycję przestrzeni w którą zawsze wpisana zostaje jakaś dominanta, charakteryzująca czas akcji i rodzajowy koloryt. Dramat Mrożka, poprowadzony przez reżysera nader precyzyjnie, ma znakomitą aktorską interpretację. Aktorstwo dwóch teatralnych wieczorów, możliwość spotkania z artystami tej miary co Zbigniew Zapasiewicz, Marta Lipińska, Olga Sawicka, Krzysztof Kowalewski czy Danuta Szaflarska, było wartością cenną, by nie powiedzieć - samą dla siebie podczas tej wizyty. A dla gdańskiej publiczności była w tym wszystkim jeszcze atrakcja dodatkowa - okazja do zobaczenia Henryka Bisty i Jacka Mikołajczaka, dwóch aktorów związanych onegdaj z Gdańskiem i Teatrem "Wybrzeże", a obecnie - ze stolicą. Oklaskiwaliśmy ich z sentymentem, podziwem i żalem, że możemy to czynić teraz tylko sporadycznie.

"Miłość na Krymie", w której - jak twierdzi sam autor - "chodzi zarówno o miłość jak i o Krym", jest tekstem niezwykłym w dorobku Mrożka. Tym razem bowiem spogląda on na ostatnie kilkadziesiąt lat historii z perspektywy Rosji. Akcja jego sztuki obejmuje 80 lat - od 1910 roku, kiedy to rozgrywa się akt I, po rok 1991 czas akcji aktu ostatniego. Perspektywa najnowszych dziejów, w których właśnie Rosja z dokonującymi się tam przemianami, odegrała tak ważną rolę i perspektywa rosyjskiej dramaturgii, przywoływanej aluzjami i odwołaniami, przede wszystkim do {#au#194}Czechowa{/#}, decydują o wspomnianej niezwykłości sztuki. Wykracza ona bowiem daleko poza horyzont zakreślony w dotychczasowym scenicznym dorobku Mrożka.

Tym, co (poza miejscem zdarzeń) łączy kolejne akty tej "komedii tragicznej" z finałem, będącym jednocześnie smutną konstatacją z wielkim znakiem zapytania o przyszłość, są oczywiście postaci dramatu. W zależności od czasu i sytuacji zmieniają kostium, odgrywają nowe role, stanowiąc znak logicznej ciągłości. W kostiumie, w nowym usytuowaniu w społecznej hierarchii jest też zawsze znak czasu, kwintesencja jego przemiam. Zechedryński, "niejasna osobistość" (Zapasiewicz) przeistacza się na przykład z pensjonariusza odpoczywającego na Krymie, w wysokiego urzędnika, współpracownika Czapajewa, doby porewolucyjnej, by w ostatnim już współczesnym akcie, zjawić się jako kloszard. W tym ostatnim akcie grupa znanych już postaci wypatruje statku do Ameryki. Przywołują wspomnienia przeszłości (inżynier Wolf, aktorka Lily, czyli Bista i Sawicka), spotykają też bohaterów nowych, wyrastających już z nowych czasów, jak "przedsiębiorca" Pietia - Marcin Troński.

W tej mozaice osób realnych, choć nierzadko o symbolicznym wymiarze, pojawia się też Lenin i caryca Katarzyna. Jak to u Mrożka...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji