Artykuły

Con te znaczy z Tobą

Paolo Conte jest w Polsce niemal nie znany. Fakt ten może dziwić o tyle, że jego artystyczna kariera trwa już bardzo długo. Rozpoczęła się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych i nieprzerwanie trwa do dziś. W ślad za pierwszym autorskim longplayem (1972) poszły następne, czego konsekwencją jest wcale niemała dyskografia. Trzeba dodać, że odbywające się w wielu miastach Europy koncerty włoskiego mecenasa (Conte prowadził kancelarię adwokacką) gromadzą komplety zafascynowanej swym mistrzem publiczności. A że fascynacje te nie są bezpodstawne, udowodnił ostatnio Andrzej Strzelecki, przygotowując w swym teatrze spektakl pod znamiennym tytułem "Con te".

Realizacja przedstawienia, którego osią jest autorska twórczość jakiegokolwiek mistrza piosenki, zawsze kryje wiele pułapek. Łatwo tu bowiem o całkowicie nietwórcze naśladownictwo, będące jedynie kopią pierwowzoru. Strzeleckiemu udało się uniknąć tego niebezpieczeństwa. Stworzył całkowicie nową wartość, oczywiście z utworami Contego na pierwszym planie i bez naruszania jądra ich struktury. W efekcie nie widzimy więc gorszej wersji śpiewającego mistrza, ale inscenizacje jego piosenek w wykonaniu siódemki aktorów. Taka koncepcja przedstawienia, a także wykorzystanie oryginalnego nagrania Contego na jego początku i końcu, stwarza wrażenie pewnego dystansu, który (być może paradoksalnie) ułatwia percepcję i wyklucza bezpośrednie porównania. Piosenki opowiadające o radościach i smutkach życia codziennego, o miłości, przemijaniu i przeróżnych tęsknotach, odśpiewane i odegrane przez aktorów, przybliżają twórczość ich autora, jednocześnie budując interesujący pod względem teatralnym spektakl.

Motorem całego przedsięwzięcia jest oczywiście Andrzej Strzelecki. Jego fascynacja piosenkami Contego zaowocowała także napisaniem do nich polskich tekstów - kiedy trzeba nostalgicznych, łub odwrotnie, jednoznacznie humorystycznych. Szkoda tylko, że niektóre ich fragmenty umykają uchu widzów, zapewne za sprawą nagłośnienia, które niemal we wszystkich naszych muzycznych przedstawieniach pozostawia coś do życzenia. Nie zawodzą za to aktorzy - jak zawsze dobrze śpiewający i słusznie nagradzani częstymi oklaskami. Trudno wyróżnić tu kogokolwiek, zwłaszcza że - jak zawsze u Strzeleckiego - spektakl oparty jest na pracy zespołowej.

Trudno przewidzieć, czy fascynacja twórczością Contego przeniesie się na polski grunt i czy spektakl teatru Rampa będzie miał w tym swój udział. Sprawą niewątpliwą jest jednak fakt, że dzięki temu przedstawieniu wielu po raz pierwszy usłyszało o śpiewającym byłym adwokacie i że sprawił to właśnie Andrzej Strzelecki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji