Artykuły

Lekko i przyjemnie

Warszawski Teatr Rampa, po roku nieobecności na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, pokazał w środowy wieczór na scenie Operetki spektakl "Paolo Conte".

Przedstawienie zaczęło się obiecująco. Nad zaciemnioną sceną podświetlone subtelnie zdjęcia włoskiego pieśniarza Paolo Conte. Z głośników słyszymy samego autora - chropowaty głos, towarzyszącą mu gitarę. Ale gdy zaraz potem na scenie pojawia się sześcioosobowy zespół, czar pryska.

Oto mamy trzy kobiety i trzech mężczyzn, czyli trzy małżeństwa. Każde z nich w innych barwach: po lewej kobalt, pośrodku bordo, po prawej turkus. Ta po lewej, Anna Ścigalska, czarnowłosa, w długiej rozciętej z boku sukni. Ta pośrodku, Joanna Pałucka, drobna, krótkowłosa blondyneczka, w długiej, aksamitnej, obcisłej sukni z koronkowymi plecami, na nogach szpilki. Ta z prawej, Katarzyna Żak, wysoka, długowłosa blondyna w długiej, błyszczącej sukni z kształtnym dekoltem. Każda siedzi ze swoim mężem w trzech różnych, zgranych również kolorystycznie, miejscach, wśród kilku mebelków rodem z art deco. Śpiewają "o życiu" - raz jedni, raz drudzy, innym razem ci trzeci.

Co kilka chwil na scenie pojawia się reżyser, Andrzej Strzelecki, aby lekko i żartobliwie wyjaśnić, że oni kochają, ale że się nudzą i odchodzą, odchodzą do innych kobiet, do baru, ale wracają i przepraszają, a one wreszcie wybaczają. Piosenki mają jego słowa zilustrować, a aktorzy pokazać to na scenie. W związku z perypetiami uczuciowymi zmienia się również kolorystyka spektaklu - u fryzjera obowiązuje żółć, złoto i czerń. W barze, przy innych kobietach i grzesznej miłości - ognista czerwień.

Andrzej Strzelecki uznał, że utwory włoskiego pieśniarza doskonale zilustrują takie perypetie trzech związków. Jednak nie znajdziemy tu tak zwanej życiowej prawdy i uczuciowych dylematów, żadnej subtelności, żartu czy lekkości właściwej utworom znanym z oryginalnego wykonania autorskiego.

Nie znajdziemy klimatu włoskich pieśni Paolo Conte. Strzelecki wraz z zespołem proponują amerykańską konwencję - barwną, seksowną, zgraną techniczni i kolorystycznie.

Tylko po co robić igrzyska z nastrojowych pieśni? Czy po to, żeby pokazać, że z każdego poetyckiego utworu można zrobić łatwostrawną komercyjną papkę?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji