Artykuły

Mme Korsakówna

Dlaczego "Madame Sans-Gene" z Lidią Korsakówną nie grano w "Syrenie" 20 czy 15 lat temu? To jasne: zbyt świeże wówczas wspomnienie Hanki Bielickiej w tej samej roli. Dlaczego jednak nie powtórzono tej komedii dla Korsakówny przed 10 lub 5 laty, skoro aż się prosiło, by pełniej wykorzystać jej wszechstronne możliwości aktorsko-wokalno-taneczne? To już trudniej zrozumieć. Dobrze się stało, że i pani Lidia doczekała się wreszcie "swojej" roli w "Syrenie". Jej wielkie zwycięstwo w tym, że nie jest jeszcze na tą rolą za późno.

Błyszczy więc teraz Korsakówna zarówno jako młoda krzykliwa praczka Katarzyna, jak też jako dojrzała, bezpardonowa marszałkowa Lefebvre i pełna uroku księżna Gdańska na napoleońskim dworze. Gra tą barwną rolę wybornie: jest praczką i damą, śpiewa i tańczy, przebiera się i rozbiera, kokietuje i robi intrygi, a nade wszystko kocha - życie, męża, cesarza, Francję. Jest w przedstawieniu Jerzego Gruzy głównym atutem, wymarzona Madame Sans-Gene w komedii Marianowicza i Minkiewicza wg Sardou i Moreau i z pełną lekkości muzyką opracowaną przez Kisielewskiego.

Artyzm Korsakówny i wprawna ręka reżyserska Gruzy powodują, że bardzo estradowy na ogół sposób gry aktorskiej w "Syrenie" ustępuje tym razem komediowemu warsztatowi dramatycznemu; ma dobre tempo. Obok tytułowej Madame pojawia się co najmniej kilka ról aktorskich zaskakujących i świetnie granych. Są także doskonałe epizody, wśród których rolę Eternela - starego zmanierowanego dworskiego nauczyciela tańca, w interpretacji Jerzego Bieleni, uznać można za wielką komediowa kreacje.

Bohdan Łazuka przestał być nagle wyłącznie sobą.i świetnie gra, występując w roli cynicznego ale sympatycznego tu Fouche, ministra policji. Podobnie jest z Kazimierzem Brusikiewiczem, który po 24 latach od poprzedniej inscenizacji "Madame Sans-Gene" w "Syrenie" raz jeszcze powrócił do roli Napoleona. Dość osobliwy bo obraz cesarza: podstarzałego już, bezradnego i zagubionego wśród domowników, chorobliwie zazdrosnego o Marię Ludwikę, refleksyjnego wreszcie i poszukującego odrobiny liryzmu we wspomnieniach niesionych przez byłą markietankę Katarzynę. (Nie służy jednak stosownej powadze tej roli włożona w usta Napoleona, idiotyczna trawestacja popularnej przedwojennej piosenki "Taka mała...", śpiewana u łoża cesarzowej). Są także dobrze ustawione i dowcipnie poprowadzone rólki dwóch sióstr Napoleona: Karoliny (Elżbieta Zającówna) i Elizy (Lidia Wetta), szczególnie udane w zabawnej scenie balowej w pałacu Lefebvre'a (Eugeniusz Robaczewski).

Oddzielne słowa uznania należą się choreografowi tego maksymalnie roztańczonego przedstawienia, Bogdanowi Jędrzejakowi, za stylowy gest i taniec stosowany tu i współcześnie przetwarzany dla potrzeb komediowej sceny.

Nowe przedstawienie w "Syrenie" będzie miało powodzenie także dlatego, że i tutaj płyną ze sceny od czasu do czasu słowa bardzo aktualnie brzmiącej satyry, którą publiczność wychwytuje momentalnie. Słowem, każdy odnajdzie coś dla siebie w tym barwnym i wesołym widowisku muzycznym, w którym króluje pełna wdzięku Mme Korsakówna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji