Artykuły

Scena Polska zaklina deszcz i nie tylko

"Zaklinacz deszczu" w reż. Karola Suszki na Scenie Polskiej Teatru w Czeskim Cieszynie. Pisze Halina Szczotka w Horyzoncie.

W Scenie Polskiej w sobotę pojawiła się kolejna premiera. "Zaklinacz deszczu" w reżyserii Karola Suszki, dyrektora teatru z pewnością będzie się podobał. Sztuka wystawiana przez reżysera na deskach cieszyńskiego teatru już po raz trzeci nie może nie wzruszać. Jest historią wielu z nas, zakmniętych w więzieniu mylnych wyobrażeń o sobie, w którym rolę strażnika pełni brak wiary w siebie. Ta sztuka jest klasycznym romansem w wielu momentach zmieniającym się w komedię.

Osoby skore do wzruszeń powinne do teatru zabrać chusteczki. Warto też przed spektaklem coś przekąsić, bo aktorzy raczą się na scenie prawdziwym, pachnącym jedzeniem. Siedzenie na głodnego w pierwszych rzędach może zmienić się w katorgę. Zresztą w tym spektaklu pachnie wszytko, nie tylko jedzenie. Pachną też trociny rozsypane na scenie, tworzące metaforyczną "arenę życia". Scenografię, która dodaje spektaklowi metaforę i magiczny pierwiastek, stworzył ukraiński scenograf Oleksandr Owerczuk.

Liza Curry (wspaniała Małgorzata Pikus) z naklejką "tej brzydkiej" nagle, pod wpływem tajemniczego zaklinacza deszczu Billa Starbucka (występujący gościnnie Piotr Zawadzki) zmienia się w atrakcyjną kobietę. Na straży szczęścia Lizy stoi również jej ojciec (wzruszający Mariusz Osmelak), który jednak nie potrafił pomóc córce odnaleźć w sobie piękno. Kim jest tytułowy Zaklinacz? Oszustem, czy może prawdziwym zaklinaczem deszczu i ludzi? Po odpowiedź na te pytania warto wybrać się do teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji