Artykuły

"Tryptyk listopadowy" Wyspiańskiego w Teatrze Ateneum

Przedstawienie "Tryptyku Listopadowego" jest obok "Dziadów drezdeńskich" w Teatrze Małym i "Dziadów kowieńskich" w Teatrze Współczesnym najmocniejszym akcentem polskiej klasyki na scenach stołecznych teatrów. Cykl ten zapoczątkowała głośna "Noc Listopadowa" w Teatrze Dramatycznym. O tych inscenizacjach najwięcej się mówiło i pisało na przełomie ubiegłego i początkach bieżącego roku.

Wielka poezja dramatyczna Wyspiańskiego stała się jakby jakimś nowym, potrzebnym po okresie nieco jałowym, impulsem żywotności i szerokich możliwości naszych scen i twórców teatralnych. Wyspiański jakby na nowo odczytywany, stał się właściwym probierzem siły, wielkości i bogactwa polskiego życia teatralnego.

Temat Powstania Listopadowego, analiza jego wewnętrznej struktury i ocena działań, zajmują w dramaturgii czy w ogóle w całej twórczości Stanisława Wyspiańskiego miejsce szczególnie. Do tematu tego będzie wracał kilkakrotnie w swoich najlepszych dramatach historycznych. Tryptyk "dotyczący kompleksu problematyki Powstania Listopadowego". Pierwszym dramatem była "Warszawianka", która już u współczesnych wzbudzała ogromne zainteresowanie i dyskusję zarówno samym podejściem do problemu, jak i nowatorstwem rozwiązań dramaturgicznych.

Z kolei w dramacie "Lelewel" Wyspiański podjął problem oceny działań ówczesnego rządu polskiego i możliwości przekształcania powstania w rewolucję ludową. Najpełniejszym i najdojrzalszym dramatem tego cyklu jest powstała w 1904 roku "Noc Listopadowa".Utwory te mają w prezentacji scenicznej zarówno tradycję oddzielnego pokazywania, jak i łącznego grania całego tryptyku.

Do tej ostatniej koncepcji wyraźnie nawiązywali twórcy "Tryptyku" w Ateneum, tj. Józef Gruda i Janusz Warmiński. Inscenizator i reżyser Janusz Warmiński.

Inscenizator i reżyser Janusz Warmiński, wybierając taką formę scenicznej realizacji chciał przekazać podstawowe myśli i idee wielkiego poety i reformatora zgodnie z własnym zrozumieniem jego historiozofii narodowej. Swoim przedstawieniem Warmiński okazuje rodowód dramatów wyrastających w wielkiej fascynacji romantyzmem, pogłębionych dużą wiedzą historyczna. Pokazuje epokę narastającej fali patriotyzmu, która ogarniała kraj u progu nowego wieku, kiedy to na arenę polityczną coraz silniej wkraczają nowe siły społeczne.

Warmiński wyszedł z przekonania, iż właśnie w tym "Tryptyku" Wyspiański najlepiej z całej naszej literatury dramaturgicznej pokazał problemy Powstania Listopadowego, które przecież posiada bogatą u nas literaturę. Przedstawienie wyraźnie pokazuje na czym według Wyspiańskiego polegał "polski dramat", niekonsekwencji i oportunizmu klasowego górnych warstw. Oto Wyspiański stwierdza, iż w tym najdziwniejszym powstaniu nie mieliśmy ani jednego człowieka do końca mu oddanego. Owszem, mieliśmy świetnych generałów, jak Chłopicki, Bem, świetnie wyszkolonych specjalistów wojskowych jak Prądzyński, którzy wygrywali batalie, bitwy, ale nie chcieli wygrać powstania. A przecież było to jedyne powstanie, które miało tak ogromne szanse powodzenia. Powstanie zostało przegrane również przez elementy radykalne i to zarówno ludzi spod znaku Towarzystwa Patriotycznego jak też i jakobinów. Nie umieli, czy po prostu nie chcieli przekształcić powstania szlacheckiego w rewolucję społeczną, co byłoby przecież jakimś naturalnym ciągiem historycznym.

Otóż te i temu podobne kwestie podobnie jak fascynowały Wyspiańskiego wówczas, tak obecnie zainteresowały Warmińskiego. Stąd ten charakter i kształt sceniczny "Tryptyku Listopadowego" na scenie Teatru Ateneum. Ale to są tylko założenia, które nie zawsze muszą się najlepiej sprawdzić w odbiorze, na widowni. Otóż tekst trzech utworów został tak skomponowany, aby być w zasadzie w zgodzie z faktami historycznymi i ich chronologią. Tak więc najpierw oglądamy przygotowania do powstania, następnie bitwy i potyczki aż po sceny wymarszu na emigrację. Zakładało to pojawienie się na, przecież niewielkiej scenie tego teatru, dość dużej liczby aktorów. W przedstawieniu znacznie lepiej wypadły sceny kameralne niż sceny zbiorowe. Przeszło trzygodzinne przedstawienie trzyma w napięciu mimo, iż ma wyraźnie i słabsze momenty, np. w części pierwszej, nie bardzo też przystają do tej koncepcji przedstawienia epizody mitologiczne itd. Ale jest kilka epizodów czy ról najwyższej próby takich jak środkowy fragment "Warszawianki", posiedzenie rządu polskiego itp. Najwyraźniej jednak treściowo i ideowo całość skupia się wokół charakterystyki postaw trzech postaci tamtego okresu, tj. generała Chłopickiego, Joachima Lelewela i Wielkiego Księcia. Jan Swiderski jako generał Chłopicki daje próbę wielkiej kreacji aktorskiej. W jego ujęciu chyba najcelniej wyszły główne cechy nieszczęśliwego wodza i na pewno dobrego żołnierza. Tragizm tej postaci jest aż nadto uderzający. Józef Para zagrał Lelewela w sposób niezwykle skupiony i aktorsko oszczędny. Wykazał tutaj wielkość myśli i wiedzy tego uczonego, ale też i brak szerszego społeczno-politycznego doświadczenia i konsekwencji. Roman Wilhelmi z kolei zagrał ostro i wyraziście Wielkiego Księcia, wykazując w pełni złożoność jego postaci i motywacji w działaniu.

W przedstawieniu bierze udział prawie cały zespół Teatru Ateneum i wiele można by jeszcze wymienić ciekawych aktorsko ról. Scenograficznie całość opracował Marian Kołodziej, zaś muzykę napisał Zbigniew Wiszniewski. Jest to przedstawienie, które godne jest najszerszej rekomendacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji