Artykuły

Stary sen w nowym miejscu

Powrót "Braci Karamazow" do Krakowa jest zdarzeniem z pogranicza snu i jawy.

"Bracia Karamazow" Fiodora Dostojewskiego w reżyserii, scenografii i adaptacji Krystiana Lupy, jedno z najważniejszych polskich przedstawień ostatniej dekady, wróciło na deski Sceny Kameralnej Starego Teatru w Krakowie. W wielkim stylu, choć nie bez usterek, grane w tej samej obsadzie, co na premierze przed 10 laty, w monumentalnej, blisko ośmiogodzinnej wersji podzielonej na dwa wieczory. Spektakl wznowiono w koprodukcji z Odéon -Thétre de l'Europe, deSingel á Anvers w Antwerpii oraz Wiener Festwochen.

Wznowienie spektaklu zaproponował Lupie szef programowy Festiwalu Jesiennego w Paryżu, gdzie w zeszłym roku pokazywane były obie części "Lunatyków". Ale Lupa zgodził się na ten pomysł również dlatego, że bardzo często miewa sny, w których grywa swoje stare spektakle w nowych, zaskakujących miejscach. Od początku było wiadomo, że wznowienie spektaklu może odbyć się tylko w obsadzie z premiery - z udziałem Jana Peszka (Fiodor), Jana Frycza (Iwan), Zbigniewa Rucinskiego (Mitia), Pawła Miśkiewicza (Alosza), Piotra Skiby (Smierdiakow i Diabeł), Andrzeja Hudziaka (Zosima), Beaty Fudaley [zachowana pisownia oryginalna] (Lise), Agnieszki Mandat (Katarzyna Iwanowna) i Katarzyny Gniewkowskiej (Gruszeńka). Aktorzy zareagowali entuzjastycznie. Nie jest to jednak ten sam spektakl. Poza bardziej rodzajowymi, rosyjskimi kostiumami, zmienili się i odtwórcy ról, gdyż jak uważa reżyser, dojrzali i przekazali postaciom swoje doświadczenia z ostatnich lat.

Można się zastanawiać, na czym właściwie polega fenomen tej adaptacji - mówi się przecież, że Dostojewski to, paradoksalnie, fenomenalny dramaturg. A jednak wiele teatrów nie sprostało jego dziełom. Sukces krakowskiego spektaklu opiera się na klarowności wizji reżyserskiej i naturalności gry - zawiłe wątki miłosne, pełna tajemnic intryga kryminalna, powikłane relacje braci i dysputy o Bogu - to samo życie w czystej postaci. Zespół Starego przedstawia je z troską o szczegół obyczajowy i historyczny. Oglądamy szaleństwo Rosji, ale widzimy jednocześnie kryzys całej kultury europejskiej. Zwraca uwagę intymność kameralnych scen, kiedy Iwan i Alosza mówią ze ściśniętym gardłem o Bogu, Alosza i Lise wyznają i zaprzeczają swojej miłości.

Na centralną postać inscenizacji wyrasta Iwan, nie tylko dzięki grze Jana Frycza. Pod jej kątem zaadaptował powieść Krystian Lupa. W pierwszej części spektaklu pominął nadany Iwanowi przez Dostojewskiego rys wojującego ateisty. O tym, że marzył o nowym człowieku, którego pozwoli stworzyć śmierć starego Boga, ze sceny dowiadujemy się dopiero w finale. Od początku zaś widzimy go jako człowieka nie mogącego zrozumieć ogromu ludzkiego cierpienia i właśnie to przeszkadza mu pogodzić się z Bogiem. W postaci granej przez Frycza Lupa zawarł dramatyczne losy człowieka ostatniego stulecia. Niegdyś walczył ze Stwórcą, jeszcze niedawno skonstatował klęskę swojej rzekomej boskości. Teraz widzi własną samotność i nie daje sobie rady ze swoją powikłaną naturą, innymi ludźmi oraz dążącą do samozniszczenia cywilizacją. Ale mimo wszystko chce żyć.

Poza Krakowem spektakl będzie grany w paryskim Odéon -Thétre de l'Europe (19-29.01.), w de Singel á Anvers w Antwerpii (4-6.02.) oraz w połowie czerwca w Wiedniu na Wiener Festwochen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji