Artykuły

Temat wojny w teatrze

Rozmowa z reżyserem Józefem Szajną.

Na Dużą Scenę Teatru im. St. Wyspiańskiego w Katowicach weszła sztuka Witolda Wandurskiego, poety, dramatopisarza, tłumacza i w równej mierze działacza politycznego, związanego w okresie międzywojennym z radykalnym ruchem lewicowym. Urodził się w 1891 roku w Łodzi, zmarł po roku 1934. Właśnie w Łodzi, gdzie mieszkał najdłużej i współpracował z teatrem "Scena Robotnicza", odbyła się w 1923 roku prapremiera jego zabawy scenicznej "Śmierć na gruszy", sztuki, która w jego spuściźnie miała się okazać najtrwalsza.

Po wyzwoleniu na scenie polskiej przypomniał to dzieło Józef Szajna. W jego realizacji zobaczymy również "Śmierć na gruszy" w Katowicach.

Nasza rozmowa odbyła się, przed premierą.

- Po raz pierwszy wystawiał pan Wandurskiego, zdaje się, w Nowej Hucie, ale nie była to jedyna inscenizacja tego dzieła.

- Katowicka premiera będzie czwarta. Po Nowej Hucie przygotowywałem "Śmierć na gruszy" w warszawskim teatrze "Ateneum", później we Wrocławiu w Teatrze Współczesnym. Nowohuckie przedstawienie miało nawet wyjechać na festiwal do Wenecji.

- Co pana ciągnie do tej sztuki, skoro tak uparcie pan do niej wraca?

- Są w niej sprawy niezmiernie aktualne, jest to teatr zaangażowany, przeciwstawiający się wojnie. Odpowiada, ta sztuka również w sensie formalnym mojej wyobraźni teatralnej. Dla mnie jest to mocna antyfaszystowska, antymilitarystyczna groteska. Nie będzie to dosłowna realizacja Wandurskiego, ale adaptacja. Adaptacja poszerzająca widzenie poety o doświadczenia II wojny światowej.

Oczywiście każda z czterech inscenizacji "Śmierci na gruszy" była inna. W każdym przedstawieniu staram się poszerzyć widzenie utworu, wprzęgnąć w tekst nowe alteracje, I tym razem poszedłem na pewne wyostrzenie groteski, W tym celu dla silniejszego skontrastowania, powierzyłem np. w pewnym miejscu role męską aktorce i odwrotnie.

Wiele zależy od osobowości aktorskiej. W Nowej Hucie Śmierć grała Anna Lutosławska, w Warszawie Aleksandra Śląska, w Katowicach przygotowała się do tej roli Ewa Decówna.

- Współautorem plastyki jest w tym przedstawieniu Daniel Mróz. To chyba nieprzypadkowa współpraca?

- Łączy nas odczucie specyfiki wartości żartu, wspólna poetyka,

- Jak pan ocenia swój nowy kontakt z Katowicami, z naszym środowiskiem?

- Jak najlepiej, a dowodem jest przecież to, że pracuję ostatnio dla Katowic więcej niż dla Krakowa.

- A publiczność? Jak zdaniem Pana reaguje na nowatorskie inscenizacje?

- To nuda jest groźbą dla teatru, a nie urozmaicenie. Nawyki, schematyczne przyzwyczajenia można zmieniać. Lubię nie lubię - to są kategorie kulinarne. Sztukę trzeba odbierać w jej kategoriach racjonalnych, wówczas można znaleźć porozumienie.

Pragnę na zakończenie poinformować, że wystawiona poprzednio przez Józefa Szajnę "Rzecz listopadowa" Brylla pojechała do Wrocławia reprezentować katowicki teatr na Festiwalu Polskiej Dramaturgii. We Wrocławiu Skuszanka również wystawiała "Rzecz listopadową", była to więc na pewno interesująca konfrontacja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji