Artykuły

"Kupiec" Plauta

Choć Plaut, czyli poprawnie: Titus Maccus Plautus do swoich sztuk - na równi zresztą z Terencjuszem i innymi rzymskimi komediopisarzami - brał sobie bezpardonowo osnowę i wątek treściowy od greckich komediopisarzy, a zwłaszcza od Menandra i Filemona, to przecież nam to nic nie przeszkadza. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę, że Grecy z kolei brali sobie pożyczki tematyczne podobno z komedii czy też raczej opowieści komediowych egipskich, niestety, nie zachowanych do naszych czasów. A Egipcjanie zapewne - też pożyczali to i owo od Hetytów, Babilończyków lub Sumerów - ale co możemy już tylko przypuszczać, nie mając na to żadnych konkretnych dowodów. "Pożyczanie" zresztą trwało nadal, bo od starożytnych autorów brali następnie wątki treściowe komediopisarze włoskiego Odroczenia, a od nich znowu Anglicy i Francuzi z Szekspirem i Molierem na czele.

W każdym razie to, co z greckiego, czy rzymskiego komediopisarstwa zdołało dotrwać do naszych dni, na ogół ciągle jest krzepkie i zdrowe, pomimo swoich dwóch tysięcy i iluś tam setek lat wieku, a czego dowodem byłby między innymi i Plautowski "Kupiec".

"Kupiec" ten jednak jest, o ile można by się tak wyrazić, "specialite de la maison" Mieczysława Daszewskiego, który jako reżyser i inscenizator tej komedii stał się niejako jej "monopolistą". Wystawił bowiem "Kupca" już raz (w r. 1360) na scenie niestety, już nieistniejących katowickich "Rozmaitości", a potem w kilku innych teatrach, zaś obecnie na scenie Teatru Nowego w Zabrzu. Już wtedy był to "Kupiec" bardzo komiczny i smakowity, a to dzięki swoim rozmaitym "modernizacjom", przebierankom, piosenkom i gagom - teraz zaś to wszystko zostało jeszcze bardziej w tym samym duchu "powariowane" i w dowcipny sposób podeformowane.

Treść, polegająca na pewnego rodzaju zabawie w ciuciubabkę pomiędzy ojcem-kupcem a synem-kupcem, rywalizującymi o względy pewnej pięknej hetery - jest, oczywiście, sama w sobie dość zabawna, znacznie zabawniejszy jest jednak sposób, w jaki to zostało pokazane. Kwintesencją zaś owego sposobu jest okoliczność, iż osiem różnych postaci męskich i kobiecych gra czterech aktorów. I tak Mieczysław Daszewski gra starego kupca Demifona oraz Dorippę, żonę niejakiego Lizymacha, zaś Wincenty Grabarczyk znowu owego Lizymacha oraz Syrę, starą służącą Dorippy. Równocześnie Mieczysław Całka gra raz służącego Demifona Akantia, a raz syna Lizymacha Eutychusa, natomiast Andrzej Lipski - kupca-juniora Charimusa oraz Kucharza. Naturalnie z pomocą przychodzą tu wielce zabawne maski, dzięki którym owa metamorfoza postaci staje się z jednej strony bardziej ułatwiona, zaś z drugiej bardziej komiczna. Clou jednak owej pociesznej metamorfozowej zabawy stanowi naprawdę znakomite trio jakichś superfantazyjnych "bachantek" tańczących... tyłem. A co zostało wykonane przez Wincentego Grabarczyka, Mieczysława Całkę i Andrzeja Lipskiego. Ich "odwrotne strony / medalu" były przodami, a ruchy rąk "tułowia" czyli tej części ciała, w której - jak powiedział pewien wykwintniś - "plecy tracą swą szlachetną nazwę", stwarzały coś wysoce komicznego, ale równocześnie - co trzeba z naciskiem podkreślić - pozbawionego jakiejkolwiek wulgarności. W tego zaś rodzaju "balecie" mogłoby się to łacno przytrafić.

Jedyną rolę kobiecą, wykonywaną przez kobietę, była naturalnie rola pięknej hetery Pazykompsy (której trudno by było dawać jakąś maskę), oddanej z kuszącym wdziękiem też Hannę Boratyńską. To znaczy przepraszam, nie jedyną - gdyż inscenizator "Kupca" wprowadził na scenę również i drugą prawdziwą przedstawicielkę płci nadobnej, mianowicie Marzenę Mikułę, akompaniującą jako "Heterka" na organach Hammonda (przerobionych dowcipnie na coś, co przypominało trochę wózek z lodami, a trochę podwozie ulicznej katarynki), licznym piosenkom, śpiewanym przez wykonawców tak solowo, jak i chóralnie. Melodie piosenek były wzięte z mniej lub bardziej starych przebojów, zaś słowa do nich odpowiednio, a zabawnie zaktualizowane skomponował Adam Daszewski. Zabawa była więc przednia, ale nie tylko z uwagi na tekst Plauta i jego humbugowe ,,powariowanie" oraz połączone z nim liczne gagi, tańce, piosenki et caetera, lecz również ze względu na utrzymaną w tym samym "powariowanym" stylu scenografię Jerzego Moskala oraz kostiumy i maski (tę specjalnie dobrze w swym komizmie utrafione) Danuty Koosały. Czyli, że druga edycja na naszym terenie Plautowskiego "Kupca" dokonana przez Mieczysława Daszewskiego, wybornie się udała, wywołując u publiczności mnóstwo wesołości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji