Artykuły

Marilyn Monroe jakiej nie znamy

"Persona. Tryptyk/Marilyn" w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku.

Znakomita "Persona. Tryptyk/Marilyn" Krystiana Lupy na scenie Dramatycznego w Warszawie.

"Zanim jeszcze mówiło się o Beatlesach, że są bardziej popularni od Chrystusa, tak mówiło się o niej, o Marilyn'' - słyszymy od Krystiana Lupy. Próba sportretowania fenomenu Monroe, jakiej podejmuje się reżyser w warszawskim Teatrze Dramatycznym, ma być środkową częścią tryptyku - ''fantazji'' o trzech postaciach.

Pierwszą postacią jest grecko-ormiański mistyk, prekursor ruchu New Age - Gurdżijew, a ostatnią chrześcijańska myślicielka Simone Weil. Wspólnym mianownikiem wszystkich postaci jest, zdaniem Lupy, pragnienie przekroczenia, marzenie o transgresji z "ja", które było im dane. O "Tryptyku" zatem jako dziele skończonym będzie można mówić w momencie, w którym reżyser pokaże wszystkie jego części, które zapewne wejdą ze sobą w dialog. Należy się też spodziewać, że spektakl, który oglądamy dziś, będzie ewoluował, by stać się integralnym elementem całej układanki. Już teraz to jednak przedstawienie w każdym momencie doskonałe, mnoży interpretacje i pytania, na które jednoznacznych odpowiedzi zdaje się nie znać też reżyser.

Podobnie jak w "Factory 2" Lupa zamyka inscenizację "Persony" w postindustrialnej przestrzeni, w zapuszczonej wytwórni, w której pracował ponoć Chaplin. Ogromne, przybrudzone okna, zardzewiałe drzwi, brudne nieotynkowane ściany, w powietrzu unoszący się kurz. W przytłaczającym wnętrzu mała i bezbronna Marilyn (doskonała Sandra Korzeniak) ukryła się przed wszystkimi. Tu liże rany i dogorywa w samotności. W wyciągniętym starym swetrze leży wśród pustych butelek po whisky, niedopalonych papierosów, pomarańczy i poduszek. Jej cichy głos przeszyty nutą pretensjonalności chwilami zamienia się w bełkot, jakby była w półśnie. Chwilami wybucha dzikim śmiechem, by za chwilę znów gdzieś odpłynąć i marzyć o roli, której nigdy już nie zagra.

Korzeniak podchodzi do swej bohaterki ostrożnie i delikatnie. Jej Marilyn nie boi się być brzydka, a Korzeniak nie boi się zmysłowości. Luźna rozmowa z fotografem Andre (Piotr Skiba) zamienia się w sesję zdjęciową, a ta w zmysłową i intymną grę. Dzięki Andre Marilyn zrzuca wstyd; z pogubionej dziewczynki wychodzi seksowna i wyuzdana gwiazda, bożyszcze tłumów. Kiedy fotograf maluje jej twarz pędzelkiem, Monroe szepce: "Lubię, kiedy mnie tak dotykasz" Marilyn ciągle gra, nawet przed sobą. Jest Gruszą z "Braci Karamazow", tak jak ona nie potrafi kochać i kocha jednocześnie. Szuka Dymitra - on jest jej fantazją. Być może znalazła go w Andre?

W swe urojenia, mrzonki wciąga wszystkich, którzy trafiają do jej nory: przyjaciółkę Paulę (bardzo dobra Katarzyna Figura), z którą zatracą się w dzikim tańcu - skądinąd genialnej scenie. Potem terapeutę - doktora Greensona (Władysław Kowalski) - igra z nim: staje się na zmianę wulgarną suką, zdesperowaną gwiazdą, rozhisteryzowaną schizofreniczką.

Korzeniak-Marilyn-Gruszeńka - Lupa zaciera między nimi granice. Trzy osoby, trzy światy, i jednocześnie jedna osoba, jeden świat. Marilyn jest Gruszeńką. Korzeniak jest Marilyn i Korzeniak jest sobą - aktorką, która chce zagrać Marilyn. Lupa pokazuje film z próby, w którym nieucharakteryzowana jeszcze Sandra Korzeniak opowiada o wątpliwościach dotyczących roli. Reżyser zaciera zatem granice między prywatnością a aktorstwem. I zastanawia się, gdzie leży ta granica? Czy w ogóle istnieje? Czy aktor może przestać grać? Wreszcie pyta, co znaczy być ważniejszym od Chrystusa, być ikoną, być czymś więcej niż celebryta?

Chwilami ma się wrażenie, jakby Lupa w swoim laboratorium chciał pomóc Marilyn przekroczyć swój wizerunek, ale dobrze wie, że się nie uda Być może dlatego złoży Marilyn w ofierze tym wszystkim, którzy ją stworzyli. Także nam.

Smutny jest ten świat. Okazuje się, że ten mit jest tylko złudzeniem - ci, których kochamy i podziwiamy, są wirtualni i oszukują samych siebie. Ich magia i niezwykłość znika w jednej chwili jak bańka mydlana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji