Artykuły

Łomnicki w portrecie artysty

Dramaturg hiszpański Antonio Buero Vallejo (ur. 1916 - uczestnik wojny domowej w obronie republiki, więziony 8 lat przez faszystów) debiutował w 33 roku życia sztuką "Historia de una escalera", która - jedna z pierwszych - podjęła krytykę stosunków w rządzonym przez Franco kraju. Na scenę Teatru na Woli weszła niedawno inna jego sztuka - "Gdy rozum śpi..." ("El sueno de la razon"), napisana w roku 1970.

Jej temat i problem zostały zaczerpnięte z biografii wielkiego artysty, Francisco Goyi. Jest rok 1823: po okresie dyktatury liberałów - Z generałem Riego, król Fernando VII przywraca rządy absolutyzmu teokratycznego.

Buero Vallejo ukazuje zetknięcie artysty, pragnącego wyrażać swoją prawdę, z dyktaturą. Traktuje o formach terroru, ale w warstwie moralistycznej sztuka jego odnosi się nie tylko do zagadnienia losu twórcy w społeczeństwie rządzonym autokratycznie, lecz również - szerzej - do sytuacji wszystkich uciśnionych jeszcze narodów i kultur. Jest to zatem teren wielkiej pokusy, otwierający perspektywę łatwych uogólnień i, zwłaszcza, uproszczeń. Czy umknął im Buero Vallejo? Szalejący głupiec na tronie i uciśniony mędrzec w roli ofiary: to jest temat zaledwie na serdeczne współczucie akt szczerej solidarności, nie zaś na dramat o szerszej wymowie. Kreon i Antygona dopiero wtedy stają się interesujący, a ich konflikt pobudzający moralnie i myślowo, gdy ich dobre racje dzielą się na obie strony, utrudniając wybór. Ta kwestia - budząc odczucie pewnego niedostatku - odnosi się do sztuki Buero Vallejo: jako realistyczny, konkretny reportaż o doświadczeniach Hiszpanii jest ona świetna, jako dramat zaś, jako więc wypowiedź filozoficzna, mniej.

Czy zdawali sobie z tego sprawę realizatorzy przedstawienia - reżyser Andrzej Wajda i aktor Tadeusz Łomnicki? Sądzić wypada, że tak: ścieśnili bowiem ramy sztuki jakby do monodramu. Tadeusz Łomnicki tworzy interesującą kreację: realistyczny portret wielkiego artysty, już starca, wyposażonego wszakże w wielką siłę ducha i instynktowną wiarę w prawdę własnych racji. Musi on walczyć z oporami dwóch różnych materii - z głupcem na tronie, który nie cofa się nawet przed prowokacją, i własną chorobą - głuchotą - determinującą kontakt ze światem. Staje się jego rozmowa z otoczeniem coraz bardziej monologiem, świat zwidów bywa mu czasem partnerem bardziej interesującym, niż znaki, dawane przez fizyczne osoby. Ów realistyczny w najmniejszym szczególe, w ugięciu kolan czasem, w barwie głosu i intensywności intonacji właściwej ludziom głuchym, portret jest wielką wartością przedstawienia - w którym autor schodzi jakby na drugi plan, partnerzy zaś nawet na trzeci. Z owego tła chciałbym jednak wydobyć przynajmniej Sylwestra Pawłowskiego w roli doktora Arrieta: to chyba interesujący aktor, który czeka na swoją szansę. Lidia Korsakówna w roli Leokadii Zorilla, lepsza w rodzajowej pierwszej części, zawodzi niestety w dramatycznym wybuchu części drugiej.

Decyzje Teatru na Woli - przedstawienia publiczności hiszpańskiego autora trzeba przywitać z uznaniem: bodaj poza Valle-Inclanem i Albertim (pierwszy już nie żyje od dawna, drugi należy do pokolenia znacznie starszego) nie znamy jeszcze w Polsce rozdziału kultury, jakim jest współczesny dramat hiszpański.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji