Artykuły

Najradośniejsze święto w cerkwi

- Bez wiary nie można żyć, tworzyć. Swoją egzystencję można budować tylko na trzech fundamentach: wiara, nadzieja, miłość. Każdy w jakimś momencie życia dochodzi do tego wniosku. Głęboka wiara przychodzi z latami - mówi DYMITR HOŁÓWKO, aktor Teatru Nowego w Łodzi.

Rozmowa z Dymitrem Hołówko

Krzysztof Kowalewicz: Ty masz Wielkanoc dopiero za tydzień...

Dymitr Hołówko: I tak, i nie. W mojej rodzinie spotkały się różne religie. Babcia, która urodziła się w Łodzi w 1881 roku, była wyznania ewangelickiego. Dziadek pochodził z Kijowa - był prawosławny, tak jak i moja matka. Ojciec grekokatolik pochodził z okolic Lwowa. Prawosławna Wielkanoc wypada w tym samym czasie co katolicka raz na cztery lata. Z reguły jest później. W naszej rodzinie są też katolicy. Dlatego często podwójnie przeżywamy tajemnicę Wielkiejnocy.

Jak przebiega prawosławne świętowanie?

- Wielki Czwartek to ostatnia wieczerza i czytanie 12 Ewangelii. W piątek następuje złożenie płaszczenicy do grobu. To napisana ikona Jezusa, która znajduje się w centralnym miejscu cerkwi otoczona białymi kwiatami. W Wielką Sobotę o 23.30 zaczyna się nabożeństwo rezurekcyjne - czytanie Ewangelii, potem następuje wyniesienie płaszczenicy za carskie wrota. Księża nakładają jasne świąteczne szaty. Następuje "kresnyj chod", czyli droga krzyżowa wiernych z zapalonymi świeczkami i śpiewem "Christos Woskresie" ("Chrystus Zmartwychwstał"). Wierni przechodzą trzy razy dookoła cerkwi. Biją dzwony. Wracamy do świątyni. Trwa nabożeństwo. Duchowni pozdrawiają wiernych słowami "Chrystus Zmartwychwstał". Ci odpowiadają: "Zaprawdę Zmartwychwstał". Później ludzie znający się, czy też nie, podchodzą do siebie z pozdrowieniem "Chrystus Zmartwychwstał", wymieniają życzenia, uściski. Nabożeństwo rezurekcyjne trwa długo. Po nim wierni spotykają się na tzw. razgawlienje w pobliżu cerkwi lub prywatnie w domach. Wtedy można już spożywać poświęcone potrawy.

Lubisz pielęgnować tradycje?

- Tak. Uważam, że jest w tym coś wspaniałego. Jeżeli tak postępował mój pradziad, dziad, ojciec i matka, to należy kontynuować zwyczaje. Kiedy byłem dzieckiem, bardzo chciałem pójść z rodzicami na nocne nabożeństwo. Oni twierdzili, że jest dla mnie za długie, że jestem za mały. Potem to była dla mnie wielka radość, splendor, kiedy już mogłem uczestniczyć w rezurekcji.

Kto w Twoim domu robi paschę, bez której nie można sobie wyobrazić prawosławnej Wielkanocy?

- Ja. Matka mnie nauczyła i co roku przygotowuję ją dla całej rodziny.

No to podajmy przepis?

- Pascha to przede wszystkim biały ser dokładnie zmieszany z żółtkami, cukrem, masłem i bakaliami. Taką masę wkładamy w formę, przyciskamy, żeby nadmiar serwatki swobodnie wypływał i zostawiamy w chłodnym miejscu na dzień, dwa. No i w niedzielę jemy. To jest tak dobre, że często do poniedziałku nie zostaje ani kawałek. Prawdziwa bomba kaloryczna, ale tego dnia nikt o tym nie myśli.

Przestrzegasz postu?

- I to dwukrotnie, tak jak i święta spędzam dwukrotnie. Pościmy w Wielki Piątek i Sobotę. Ta tradycja jest przestrzegana u nas w domu od zawsze.

W prawosławiu nie ma lanego poniedziałku. Żałujesz?

- W naszej rodzinie symboliczne polewamy się wodą.

Wiara pomaga w aktorstwie?

- Pewnie. Bez tego nie można uprawiać żadnego zawodu. Powiem więcej: bez wiary nie można żyć, tworzyć. Swoją egzystencję można budować tylko na trzech fundamentach: wiara, nadzieja, miłość. Każdy w jakimś momencie życia dochodzi do tego wniosku. Głęboka wiara przychodzi z latami. Będąc wiernym prawosławiu, w stanie wojennym spotkałem w swoim życiu ojca Stefana Miecznikowskiego. On doskonale wiedział, jakiego jestem wyznania. Zaprosił mnie do uczestniczenia w mszach za ojczyznę. Przez te dziewięć lat zacząłem na nowo odkrywać rzeczy, których wcześniej nie zauważałem, nie rozumiałem. Katolicyzm i prawosławie są bardzo bliskimi sobie religiami z tą różnicą, że prawosławne nabożeństwa zawierają dużo więcej modlitw, śpiewów.

Zagrałbyś tekst wbrew swoim przekonaniom religijnym?

- Gdyby to był spektakl podważający istotę wiary, to raczej nie. Jednak dotychczas nie miałem takich dylematów. W czasach komunistycznych zdarzały się przedstawienia mniej lub bardziej propagandowe, ale i tam można było odnaleźć akcenty wiary w Boga, w drugiego człowieka.

Duża jest wspólnota prawosławna w Łodzi?

- Niewielka. Jednak w Wielkanoc w cerkwi są tłumy. To w końcu najradośniejsze święto w naszej religii. Na msze prawosławne przychodzą też katolicy czy protestanci. Są ludzie różnych narodowości: Białorusini, Ukraińcy, Grecy, Ormianie. To święto sprowadza nawet tych prawosławnych, którzy nie chodzą na co dzień do cerkwi.

Katolicy coraz częściej tylko w wielkie święta chodzą do kościoła. A prawosławni?

- To nasze środowisko mogłoby być większe, gdyby ludzie ze wschodu, którzy pracują lub studiują w Łodzi, częściej i aktywniej uczestniczyli w nabożeństwach i świętach. Zależy to od wielu rzeczy. Na pewno duże znaczenie ma charyzma księży. Dwa lata temu, kiedy przyszedł tutaj młody biskup Paisjusz, starał się przyciągnąć młodzież. Wziął kredyt. Energicznie zajął się remontem domu parafialnego: wymienił okna, założył w końcu ogrzewanie. Budynek, który przez lata niszczał, za jego kadencji stawał się coraz ładniejszy. Szkoda, że biskup Paisjusz został przeniesiony do Gorlic. Nie chciałbym, żeby cerkiew stała się obiektem muzealnym, tylko wciąż była żywym miejscem religijnym wypełnionym modlitwą i śpiewem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji