Artykuły

Zachwycał Piłsudskiego

Być może ucznia Gałkiewicza z "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza poezja Słowackiego nie zachwycała. Głąby mają to do siebie. Wiemy za to na pewno, że zachwycał się nią Józef Piłsudski, podkreślający też, że to autor "Beniowskiego" był dla niego "pierwszym nauczycielem zasad demokratycznych" - pisze Krzysztof Masłoń w Rzeczpospolitej.

28 czerwca 1927 r. w trakcie uroczystości składania prochów Juliusza Słowackiego do grobów wawelskich Piłsudski wygłosił przemówienie, którego - nie tylko moim zdaniem - nie da się porównać z żadną mową polskiego męża stanu czasów nowożytnych. Było to arcydzieło gatunku, a zarazem jakże osobiste odczytanie literackiego dorobku tego, "który w niewoli siłę miecza zastąpić chciał siłą ducha". Ale Słowacki ze swoją poezją towarzyszył Piłsudskiemu od zawsze. W dzieciństwie, w latach nauki, na zesłaniu (w Kireńsku cieszył się, że choć "część Słowackiego mu przysłano"), w pracy konspiracyjnej. Nie, w więzieniu nie. Gdy podczas aresztowania w 1900 r. zwrócił się do przeprowadzającego rewizję ppłk. Gnoińskiego, by zezwolił mu na zabranie do więzienia dzieł Słowackiego, ten odmówił, przyznając, że "u każdego inteligentnego Polaka taką rzecz znaleźć można, ale do celi tego panu dać nie mogę, w każdym razie to wydawnictwo bez cenzury".

W swoich pismach najczęściej cytował ukochanego "Beniowskiego", ale i "Poema Piasta Dantyszka", i "Wacława", i "Odpowiedź na "Psalmy przyszłości"", i "Grób Agamemnona". Do tego ostatniego wiersza odwołał się, wygłaszając w 1914 r. w Paryżu odczyt o polskim ruchu strzeleckim. Mówił wtedy o charakterystycznych cechach Polaków. O tym, że w historii stawiali uczucie nad rozsądkiem, serce nad mózgiem. Do czasu jednak, czyli do klęski powstania styczniowego, od kiedy - jak uważał - rozwaga jęła pożerać wolę i energię jego rodaków. I tak jak dawniej cytował "Grób Agamemnona": "sęp ci wyjada nie serce - lecz mózgi", tak teraz: "sęp wyjada serce, pozostawiając mózg, a raczej móżdżek".

Cytatami z "Beniowskiego" posiłkował się przy najróżniejszych okazjach. Inkrustował nimi swoje kolejne przemówienia na zjazdach legionistów, urozmaicał korespondencję prywatną, a kiedy w 1930 r. udzielił wywiadu Bogusławowi Miedzińskiemu dla "Gazety Polskiej", też "Beniowski" był jak znalazł, z mocno niepoprawnym politycznie porównaniem posłów do osłów.

Gdziekolwiek wyjeżdżał, zabierał ze sobą "Beniowskiego" (zwykle z innymi dziełami autora, pasjami bowiem czytał też "Króla-Ducha"). Także dramaty Wyspiańskiego, któryś z tomów "Trylogii" Sienkiewicza, najczęściej "Potop". Tym bardziej dziwi kategoryczność opinii Andrzeja Garlickiego, który w monografii Marszałka utrzymuje: "Kanon lektur literackich Piłsudskiego był dość ubogi (...). W licznych relacjach ludzi z nim się stykających nie znajdujemy śladów zainteresowań Piłsudskiego książką. A jeżeli, to książkami z historii wojskowości".

Po pierwsze, z brakiem tych śladów to nieprawda, a po drugie, skoro np. analizując na łamach "Strzelca" odwrót Turków w czasie wojny bałkańskiej, pisał, że "trzeba pióra jakiegoś Zoli, by o tym dać pojęcie", to znaczy, że znał "Pogrom" francuskiego pisarza. Nie lekceważyłbym więc także z tego względu lektur Piłsudskiego. A że nie czytał romansów pani Mniszkówny, to może i lepiej. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że nie przeczytał "Pamiętnika z okresu dojrzewania" Witolda Gombrowicza (premiera "Ferdydurke" miała miejsce po śmierci Marszałka), bo interesowały go tylko utwory najwybitniejsze. Takie jak Słowackiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji