Artykuły

Gorzki kambek

Godzinna opowieść o zderzeniu pragnień i ambicji z rzeczywistością, o artystycznym niespełnieniu, o zagubieniu w materialnym świecie i samotności człowieka, który nie potrafił spełnić oczekiwań wobec samego siebie i innych - o "Kambeku" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie pisze Ewa J. Kwidzińska z Nowej Siły Krytycznej.

Gabriel Gietzky - reżyser, który wystawia swoje spektakle w różnych miejscach w Polsce, postanowił powrócić do teatru, w którym zwykł przed laty rządzić sceną jako aktor - do Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie (na deskach którego odegrał ponad dwadzieścia ról). Znany raczej z reżyserii dzieł klasycznych (choć - rzecz jasna - nie jedynie), podjął tym razem pracę nad debiutem dramaturgicznym współczesnego koszalińskiego pisarza i polityka - Ryszarda Ulickiego (najczęściej kojarzonego z "Kolorowymi jarmarkami").

Mowa tu o "Kambeku", monodramie, który podjęła się zagrać Katarzyna Ulicka-Pyda, znana z muzycznych pasji (absolwentka Państwowej Akademii Muzycznej w Katowicach) i brawurowych kreacji scenicznych, aktorka BTD.

Godzinna opowieść o zderzeniu pragnień i ambicji z rzeczywistością, o artystycznym niespełnieniu, o zagubieniu w materialnym świecie i samotności człowieka, który nie potrafił spełnić oczekiwań wobec samego siebie i innych. A dosłowniej - opowieść o niemłodej już piosenkarce, która w pogoni za pieniędzmi i sławą, zmuszona była wyemigrować z kraju. Dziś ledwo opłaca wynajmowany pokój, nie ma z kim zamienić kilku słów, a nie mogąc się pogodzić z odejściem w cień - okłamuje siebie i najbliższych, że czeka ją jeszcze nagranie fantastycznej płyty. Po latach puste ściany wynajmowanego mieszkania i brak zainteresowania ze strony publiczności, o którą przez lata walczyła, zmusza ją do dokonania naprawdę gorzkiej analizy swojego życia - do podjęcia tytułowego kambeku do wydarzeń z przeszłości, które doprowadziły ją do tego punktu, w jakim się znajduje. Katarzyna Ulicka-Pyda swoją grą wprowadza widza w bardzo intymny świat nieszczęśliwej kobiety, która zagubiła się i zatraciła w pragnieniach nieustannego odbijania się w drugim człowieku.

Kameralna przestrzeń sceny wprowadza poczucie bliskości z bohaterką. Widz fizycznie czuje jej samotność. Pełna emocji i autentyzmu gra aktorki przekonuje widza do tego stopnia, że wchodzi on w bałagan pokoju piosenkarki (dość oszczędna i pragmatycznie przyswojona na potrzeby spektaklu scenografia Dominiki Skazy) jak przyjaciel z dawnych lat albo ten najbliższy nieznajomy, któremu zagubiona może wypłakać swoje żale. I Ulicka-Pyda wypłakuje. Widz poznaje przeszłość bohaterki, jej sukcesy i porażki. By udowodnić, że była naprawdę dobra i jej sława miała mocne podstawy - śpiewa nawet kilka swoich piosenek (w tych momentach Ulicka-Pyda wykazuje się niezłym głosem, tworzy estradowy klimat i dość umiejętnie manipuluje emocjami widza. Subtelnym opracowaniem muzycznym zajęła się Aleksandra Gryka). Wychylając kolejne kieliszki wódki, rozpościera przed odbiorcą coraz to szerszy horyzont tragizmu jej nieudanego życia. Na przemian zakłada i zdejmuje szpilki, wtula się w niemodne różowe boa i przymałe wieczorowe sukienki. Chwilami żałosna, walczy jednak o godność człowieka. Brak tu rozpłyniętych w oniryzmie reminiscencji, piosenkarka sama przed sobą opowiada swoje życie, przesuwa je konkretnie jak klatki filmu. Widz jest świadkiem tej spowiedzi, wszystko, co dzieje się podczas niej to cierpienie lub radość piosenkarki na wspomnienie przeszłości.

Praca nad tekstem Ulickiego zaowocowała niemęczącym spektaklem, który skróconą historią pewnego życia otwiera szereg kontekstów, zadaje wiele niełatwych pytań. Chociażby o to, jak człowiek naprawdę istnieje - czy zawsze we Wzajemności, czy jest w stanie funkcjonować i istnieć bez odbijania się w lustrze; o to, jak wygląda prawdziwa relacja twórcy i jego dzieła; o to, jak działają mechanizmy kreujące artystę i decydujące o jego istnieniu. Pytania te, choć istotne, w monodramie - przez ich wielość - jedynie zostają zasygnalizowane, żadne z nich nie zostało tak naprawdę rozwinięte. Wychodzi się z tego spektaklu zaangażowanym emocjonalnie, o głębszą refleksję widz musi jednak zadbać sam w teatrze swojego umysłu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji